Wśród zasadniczych zmian w prawie i administracji Stanów Zjednoczonych, które nastąpiły po wydarzeniach 11 września 2001, prawo imigracyne uległo najpoważniejszych przeobrażeniom. Reforma struktury urzędu imigracyjnego była podyktowana potrzebą naprawy błędów popełnionych przez INS. Terroryści wjechali do USA na wizach tymczasowych lub nielegalnie, wskutek oczywistych zaniedbań urzędu imigracyjnego. Takie rozumowanie większości Amerykanów pociągnęło za sobą daleko idące zmiany w prawie imigracyjnym. Ukierunkowane były one na ściganie, sprawdzanie i deportowanie. Powszechna obawa przed terroryzmem uniemożliwiła reaktywację ustawy 245(i), zalegalizowanie osób przebywających tu nielegalnie, zwiększenie limitu rocznego wydawanych zielonych kart, itd. Prezydent Buch zapowiedzial te wszystkie zmiany podczas swej kampanii wyborczej, ale wspomniał o nich dopiero 7 stycznia tego roku, kiedy to ogłosił propozycję nowej reformy imigracyjnej.
Zaproponowane zmiany imigracyjne spowodowane są kilkoma czynnikami. Po pierwsze, rok 2004 jest rokiem wyborczym i pomimo dość wysokiego poparcia dla prezydenta, nie może on liczyć na re-elekcję, jeśli nie wzrośnie jego poparcie wśród Latynosów. Dla tych z kolei reforma prawa imigracyjnego jest kluczowym zagadnieniem. Następnym czynnikiem jest oczywiście fakt, że na szczęście od 11 września 2001 nie miał miejsca żaden zamach terrorystyczny na terenie USA. Amerykanie czują się bezpieczniej w swoim kraju, jest więc bardziej prawdopodobne, że sprawa bezpieczeństwa narodowego nie będzie obecna w tegorocznej debacie imigracyjnej. Po trzecie, wielu Amerykanów zaczęło narzekać, że prezenty kupowane na Boże Narodzenie w większości nie miały plakietki "Made in USA", zastanawiając się dlaczego amerykańskie firmy wysyłają materiały do produkcji za granicę. Odpowiedź jest prosta: firmy te musiały zwolnić tysiące nielegalnych imigrantów w ciągu ostatnich trzech lat i nie stać je na funkcjonowanie w USA. Amerykanie zaczynają w coraz większym stopniu wierzyć, że praca imigrantów w USA, tzw. podziemna ekonomia, jest bardzo ważną częścią ekonomii USA i należy ją asymilować, a nie zwalczać. Tego typu nastroje wpłynęły na to, że kongresmeni z obu partii zaczęli przygotowywać niezależnie od siebie programy reformy imigracyjnej, mającej na celu zalegalizowanie pobytu osób pracujących w USA nielegalnie. Ze strony republikańskiej pojawiła się propozycja Senatora Johna McCain z Arizony (tego, który startował o nominację republikańską przeciwko Bushowi w poprzednich wyborach), który sugeruje wprowadzenie programu wiz tymczasowych, tzw. guest worker program. Na tym właśnie pomyśle bazował Biały Dom przygotowując swą własną propozycję reformy imigracyjnej.
To czy zaproponowne przez prezydenta zmiany imigracyjne będą prawem zależy od Kongresu i siły prezydenckiej perswazji. To, czy prawo to stanie się niemalże amnestią (jeśli będzie możliwość zalegalizowania statusu nową wizą, a potem starania się z niej o pobyt stały), czy tylko nową wizą tymczasową (jeśli Kongres ustali, że osoby z tego programu nie mogą zostać w USA, i po trzech latach muszą wracać do swego kraju), to zależy od ustawy, jaką przygotuje Kongres, a potem przepisów wykonawczych, jakie przygotuje CIS (biuro imigracyjne.)
Nowe propozycje imigracyjne.
7 stycznia bieżącego roku prezydent Bush zaproponował nową reformę imigracyjną. Jest to na razie tylko propozycja, niemniej jednak, jeśli naprawdę prezydentowi na niej zależy, to jest w stanie zebrać odpowiednie poparcie w Kongresie, aby propozycja ta stała się ustawą, a więc nowym prawem imigracyjnym.
Najważniejsze punkty propozycji prezydenta Busha:
1. jest to trzyletni program tymczasowych wiz pracujących, który przewidziany jest zarówno dla tych, którzy są tutaj nielegalnie, jak i dla tych, którzy przebywają obecnie za granicą.
2. Ci, którzy są obecnie w USA nielegalnie, musieliby udowodnić, że już w USA pracują, i że ich pracodawcy chcą ich na taką wizę sponsorować.
3. Ci, którzy przebywają za granicą, musieliby udowodnić, że mają ofertę pracy w USA, i staraliby się o tę wizę, tak jak i o inne za pośrednictwem konsulatów USA za granicą.
4. Program przewidziany jest na trzy lata, ale podlegałby przedłużeniu o następne trzy, itd., jeśli Kongres zdecyduje, że jest taka potrzeba.
5. nowe wizy regulowałyby status osób tutaj nielegalnie przebywających, jak również ich małżonków i dzieci, i dawałyby im formę ID (legitymacji), która pozwalałaby na podróżowanie za granicę, jak również otrzymanie Social Security Number i zrobienie prawa jazdy.
6. Prezydent Bush powiedział, że nie jest to forma amnestii, ponieważ jest to tylko trzyletni program wiz tymczasowych, który zachęcałby do powrotu do domu po odpracowaniu kilku lat w USA.
7. O ile nie jest to program dążący do pobytu stałego sam w sobie, o tyle przewiduje, że osoby z tego programu, a więc te, które otrzymają wizy tymczasowe, mogłyby starać się o pobyt stały przez tradycyjne sponsorowanie na zieloną kartę, przez pracę lub rodzinę.
8. Program ten byłby dostępny dla wszystkich zawodów we wszystkich resortach, bez względu na kwalifikacje i doświadczenie.
9. Jedynym warunkiem jest to, że osoba starająca się o wizę nie odbiera pracy obywatelom USA, tzn. na stanowisko to nie ma chętnych wśród obywateli lub rezydentów USA.
10. Dla osób starających się o zakwalifikowanie się do tego programu w USA obowiązywać będzie jednorazowa opłata, natomiast dla osób przebywających za granicą, tylko normalne opłaty wizowe.
11. Program ten ma gwarantować takie same prawa pracy jakie obecnie gwarantowane są obywatelom USA, a więc minimalna stawka, renty i emerytury, wyższe opłaty za godziny nadliczbowe, itd.
Prezydent dodał jeszcze dwie informacje, mianowicie, że poprosi Kongres o zwiększenie limitu rocznego przyznawanych zielonych kart, co powinno przyspieszyć proces sponsorowania, dla tych którzy już go zaczęli. Zapowiedział również nowe testy na obywatelstwo, ale jak będą one wyglądać, tego jeszcze nie wiadomo.
Jakie korzyści oferuje propozycja zmian imigracyjnych, jeśli oczywiście zostaną one przyjęte przez Kongres i staną się prawem? Wszystko zależy od tego, w jaki sposób Kongres będzie intepretować poszczególne elementy propozycji. Po pierwsze, czy będzie możliwość przejścia z programu tymczasowego na sponsorowanie na pobyt stały? To jest pytanie najważniejsze. Jeśli tak, to program ten jest bardzo dla nas korzystny, ponieważ umożliwia najpierw zalegalizowanie swojego statusu wizą tymczasową pracowniczą, a potem natychmiast rozpoczęcie sponsorowania na pobyt stały znanymi już nam procedurami. Omija on również ustawę 245(i), bowiem osoby, które na tę ustawę się nie kwalifikowały miałyby tu dużą szansę starania się o pobyt stały nawet jeśli ustawa ta nie wróci.
Po drugie, czy zniesione zostaną zakazy powrotu? Prezydent Bush mówił, że program jego przewiduje swobodne przekraczanie granicy. My wiemy jednak, że osoba, która była tutaj nielegalnie poprzednio, po wyjeździe podlega 3 lub 10-letnim zakazom powrotu. Czy podróżowanie na tej wizie nie wpłynie tragicznie na losy naszego sponsorowania na pobyt stały, tzn. nie zablokuje go na 10 lat? To pytanie jest również bardzo ważne i od odpowiedzi zależeć będzie, czy podróżowanie na wizie tymczasowej będzie w ogóle realne.
Po trzecie, jakie dowody trzeba będzie przedstawić, że pracuje się w USA? Bardzo często osoby przebywające w USA nielegalnie opłacane są gotówką, czasem jako tzw. subkontraktorzy dostając na koniec roku do rozliczenia formularz 1099, niektórzy na własny rachunek. Jak będą traktowane te osoby nie jest jeszcze ustalone i prezydent pozostawia to decyzji Kongresu USA.
Po czwarte, jak będzie trzeba udowodnić, że nie odbieramy pracy obywatelom USA? Czy będzie to już automatyczne, na zasadzie, skoro pracujemy dla tego pracodawcy, to widocznie nie mógł znaleźć żadnego obywatela USA na nasze miejsce, inaczej nie narażałby się na zatrudnienie nielegalnego pracownika. Czy będzie to jakiś skomplikowany proces rekrutacyjny, typu ogłoszenia w gazecie, na internecie, itd. O tym wszystkim również zdecyduje Kongres USA.
Widzimy więc, że propozycja prezydenta przyniosła więcej pytań niż odpowiedzi i zapoczątkowała dyskusję na temat miejsca imigrantów i tego co im się tutaj należy. Sam fakt, że dyskusja ta się odbywa i że groźba terroryzmu nie jest już przewodnią myślą w planowaniu reformy imigracyjnej jest już dobrym początkiem nowego wyborczego roku 2004.
Życzmy sobie, aby ten rok przyniósł nam tak bardzo potrzebną reformę prawa imigracyjnego, która umożliwi zasługującym na to imigrantom zalegalizowanie swojego statusu. A czy będzie to ta propozycja, czy inna, którą wysunie Kongres, będziemy Państwa na bieżąco na łamach "Monitora" informować.