Od dawna nie mówiło się w Waszyngtonie tak wiele o imigrantach i prawie imigracyjnym. Od tragicznych wydarzeń 11. września 2001 zmiany w prawie imigracyjnym dotyczyły wyłącznie uszczelnienia granic, rejestracji obywateli krajów arabskich, czy zatrzymywania osób podejrzanych o kontakty z grupami terrorystycznymi. Prawo imigracyjne stało się narzędziem walki z terrorem. Zupełnie zapomniano, że olbrzymia większość imigrantów w Stanach Zjednoczonych - to ludzie uczciwi, pracowici i lojalni wobec tego kraju. Dopiero od niedawna, posiadając czteroletni dystans do tamtych wydarzeń, Senat USA zaczął dostrzegać potrzebę przeprowadzenia reformy imigracyjnej innego rodzaju. Miałaby ona zalegalizować status osób przebywających w USA nielegalnie, a zarazem sprostać potrzebom rynku pracy tego kraju. Kilka tygodni temu Prezydent Bush potwierdził swe poparcie dla takiej ustawy prezentując swój plan reformy imigracyjnej.
Bushowski plan składa się z trzech części, mających na celu zadowolenie zarówno tych, którzy żądają uszczelnienia granic, jak i tych, którzy walczą o zalegalizowanie imigrantów przebywających w USA nielegalnie. Pierwszy krok w programie Busha to uszczelnienie granic, szczególnie tej południowej. Około 85% osób przekraczających nielegalnie granice Stanów stanowią obywatele Meksyku. Rząd USA rozpoczął proces tzw. "repatriacji", która polega na przewożeniu osób, które zostały zatrzymane na granicy w głąb Meksyku, bliżej ich domu, po to, aby zniechęcić ich do powrotu. Program ten ma być poszerzony. Oprócz tego Bush chce zakończyć program określany jako "catch and release". Obejmuje on osoby zatrzymane na granicy południowej, nie będące obywatelami Meksyku, które są wypuszczane z więzienia za kaucją i mają się zgłosić do sądu imigracyjnego na rozprawę deportacyjną. Ponieważ według biura imigracyjnego tylko 25% takich osób zjawia się na posiedzenie imigracyjne, Bush chce zrezygnować z tej procedury i zatrzymać takie osoby w więzieniu, aż zostaną one deportowane do swego kraju. Ta zmiana dotyczyłaby również Polaków, którzy dostają się do Stanów Zjednoczonych nielegalnie przez granicę z Meksykiem. Zmiana ta ma zniechęcić do nielegalnego przekraczania granicy.
Druga część programu jest znacznie mniej precyzyjna. Bush zapowiada, że wraz z Kongresem będzie pracował nad ustawą, która ograniczy opóźnienia w sądach imigracyjnych, zachęci inne kraje do zgłaszania się po swoich deportowanych z USA obywateli, itd.
Trzecia część programu ma na celu zniechęcenie imigrantów do nielegalnego przekraczania granic poprzez ich wzmocnienie i wprowadzenie legalnej możliwości przyjazdu do pracy do Stanów Zjednoczonych. Wzmocnienie granic oznaczałoby wprowadzenie większej liczby strażników granicznych, nowej technologii (typu zdalnie sterowane samoloty z bardzo dokładnymi kamerami szukające przechodzących przez granice), a także przedłużenie fizycznej granicy (mury w miastach, lepiej rozwinięta infrastruktura na pustyni).
Nas najbardziej interesuje druga część programu, a więc wprowadzenie legalnej możliwości pracy w USA. Prezydent po raz kolejny proponuje program tymczasowych wiz pracowniczych. W jego opisie brakuje wielu szczegółów, na przykład czy dotyczyłby on również osób przebywających już w Stanach Zjednoczonych nielegalnie i czy prowadziłby do starania się o pobyt stały, ale z poprzednich wypowiedzi Prezydenta i jego administracji wiemy, że program ten przewidywałby możliwość legalizacji statusu poprzez te właśnie wizy i możliwość starania się o pobyt stały legalnymi drogami, istniejącymi już obecnie. Prezydent bardzo wyraźnie zastrzegł, że jego program nie prowadziłby do automatycznego obywatelstwa i nie jest amnestią. To stwierdzenie nie jest żadną rewelacją. Bush nigdy nie przewidywał amnestii. Jest ona wymysłem mediów i przeciwników tej reformy, którzy straszą amnestią opinię publiczną Stanów Zjednoczonych. Planów amnestii nigdy nie było. Zarówno propozycja Busha jak i te obecnie znajdujące się w Senacie przewidywały zawsze program oparty na ofercie pracy w USA, a nie na samej obecności w tym kraju (amnestia). Bush podkreśla, że reforma imigracyjna nie jest amnestią, aby uspokoić tych, którzy są jej przeciwni. Mimo, że potrzeba legalizacji pobytu milionów imigrantów w Stanach Zjednoczonych jest już chyba oczywista dla wielu polityków, ekonomistów i liderów tego kraju, to zawsze będzie grupa, która będzie jej przeciwna. Ta grupa jest obecnie bardzo głośna i prowadzi aktywną kampanię przeciwko jakimkolwiek pozytywnym zmianom w prawie imigracyjnym nazywając je amnestią i nagradzaniem osób, które przekroczyły prawo imigracyjne. Aby uspokoić oponentów programu i odebrać im argument groźby amnestii, Bush przedstawia program reformy jako taki, na który imigranci będą się musieli zakwalifikować. Aplikanci będą musieli posiadać ofertę pracy, udowodnić swe kwalifikacje, dobry charakter moralny, i udowodnić, że nie są zagrożeniem dla bezpieczeństwa tego kraju poprzez sprawdziany FBI.
Podobny plan popierany jest przez Senat USA, który rozważa obecnie kilka propozycji ustawy imigracyjnej. Najlepszym dla imigrantów jest plan McCain - Kennedy (S.1033), który zakłada wieloletnie wizy, możliwość zalegalizowania osób przebywających w USA nielegalnie bez konieczności wyjazdu, drogę do pobytu stałego. Zwiększa on także limity zielonych kart w poszczególnych kategoriach, pozwala każdemu pracodawcy na sponsorowanie, przewiduje wizy na sześć lat i samosponsorowanie się na pobyt stały, jeśli ktoś przepracuje odpowiednią ilość czasu na wizie pracowniczej. Jest to najlepiej przemyślany i najbardziej korzystny dla imigrantów projekt, który powoli zdobywać coraz więcej zwolenników.
Drugi, nie tak już korzystny dla imigrantów, to plan Cornyn - Kyl (S. 1438), który nie przewiduje możliwości starania się o pobyt stały bez wyjazdu do kraju ojczystego, nakłada kary pieniężne za każdy przyszły nielegalny rok w Stanach Zjednoczonych i tworzy ograniczoną listę pracodawców, którzy mogliby brać w nim udział.
Senator Chuck Hagel wprowadził trzeci program czterech ustaw imigracyjnych, który zawiera program wiz pracowniczych (S. 1918), jak również legalizację osób przebywających w USA nielegalnie (S. 1919).
Który z planów zwycięży, okaże się wkrótce. Być może skończy się na kompromisie i połączeniu kilku propozycji. Debata w Senacie nad tymi i innymi projektami zacznie się z początkiem przyszłego roku. W Senacie od pewnego czasu znajduje się również zaproponowana przez naszego senatora Durbina ustawa Dream Act, która pozwalałaby na staranie się o pobyt stały w Stanach Zjednoczonych osobom, które skończyły w USA szkołę średnią (high school), nawet jeśli ich rodzice są tu nielegalnie. Projekt tej ustawy wraca co roku, ale może teraz, kiedy sprawy imigracyjne są na pierwszych stronach gazet, wreszcie uda się ją zatwierdzić.
Mniej obiecująco wygląda sytuacja w Izbie Reprezentantów. Tam przeciwników sprzyjającej imigrantom reformy jest najwięcej. Kilka dni temu kongresman James Sensenbrenner wprowadził swą propozycję reformy imigracyjnej, która nie zawiera żadnego programu wiz pracowniczych. Propozycja ta będzie przedmiotem debaty w przyszłym tygodniu, ale oczekuje się, że Izba Reprezentantów ją przyjmie. Propozycja ta nie jest dobra, zawiera tylko propozycje uszczelnienia granic, przyspieszonej deportacji z granic, wprowadza obowiązek weryfikacji legalnego statusu pracowników, zwiększa kary za zatrudnianie osób nielegalnych, zmienia nielegalną obecność na wykroczenie karne (do tej pory było cywilne i grozilo jedynie deportacją), wprowadza nową podstawę do deportacji - za trzy DUI (jazdę w stanie nietrzeźwym), co dotyczyłoby zarówno osób nielegalnych, jak i rezydentów Stanów Zjednoczonych. Izba Reprezentanów prawdopodobnie przyjmie ten projekt jako swój oficjalny projekt ustawy i w takiej formie przedstawi go komitetowi konferencyjnemu. Wielu kongresmenów chce tą propozycją zadowolić przed świętami swoich antyimigracyjnych wyborców.
Jak więc wyglądać będzie walka
o reformę imigracyjną nam
sprzyjającą?
W lutym Senat będzie walczył o swoją wersję ustawy. Wszystkie wersje ustawy w Senacie zawierają program wiz pracowniczych, pozwalający na legalizację statusu osób tu nielegalnych. Która z tych wersji wygra, okaże się prawdopodobnie w lutym. Oczekuje się jednak, że będzie ona zawierać program wiz pracowniczych.
Będziemy więc w sytuacji, w której wersja Izby Reprezentantów zawierać będzie niekorzystne dla nas klauzule, podczas gdy Senat przedstawi znacznie lepszą wersję ustawy. Wszystko będzie zależeć więc on komitetu konferencyjnego, który złożony jest z członków obu izb. Tutaj okaże się o ile republikanie liczą się z Prezydentem Bushem i czy uda mu się nacisnąć na komitet konferencyjny i wymusić na nich ustawę, która zawierałaby program wiz pracowniczych. Nasza nadzieja na reformę imigracyjną pozytywną leży więc w Senacie, a potem w komitecie konferencyjnym. Komitet ten może również wyrzucić większość negatywnych klauzuli w wersji Izby Reprezentantów.
Ci z Państwa, którzy są
obywatelami USA powinni
natychmiast skontaktować się ze swymi reprezentantami
w Kongresie Stanów Zjednoczonych
i opowiedzieć się przeciwko ustawie, która nie
zawiera legalizacji osób
przebywających w USA nielegalnie.
Ci z Państwa, którzy są obywatelami USA powinni natychmiast skontaktować się ze swymi reprezentantami w Kongresie Stanów Zjednoczonych i opowiedzieć się przeciwko ustawie, która nie zawiera legalizacji osób przebywających w USA nielegalnie. Politycy głosują za projektami ustaw na podstawie woli swego elektoratu, ponieważ przygotowują się na przyszłe wybory. Oni są naszymi głosami w Waszyngtonie. Dajmy im do zrozumienia, że w następnych wyborach muszą liczyć się z imigrantami, skontaktujmy się z nimi wyrażając opinie o poszczególnych projektach.
Miejmy nadzieję, że nowy rok będzie sprzyjać sprawiedliwej i korzystnej dla nas reformie imigracyjnej.
Wesołych Świąt i Do Siego Roku.
Agata Gostyńska-Frakt
Adwokat imigracyjny i rodzinny
Tel. (312) 644-8000
Adres: 100 W. Monroe, Suite 1705 Chicago, IL 60603