Tysięczne rocznice ważnych wydarzeń historycznych nie zdarzają się często. Przypadający w ostatnich dniach „okrągły” jubileusz koronacji królewskiej Bolesława I Chrobrego wzbudzał więc duże zainteresowanie. Jest to bowiem jednocześnie historia o wielkim triumfie, przychodzącej tuż po nim porażce oraz długofalowym sukcesie.
Chociaż za twórcę państwa polskiego w powszechnym wyobrażeniu uznaje się księcia Mieszka I, ojca Bolesława Chrobrego, istnienie prężnego ośrodka politycznego nad Wartą odnotowuje się co najmniej kilka dekad wcześniej. Jego władcami byli być może, wymieniani w późniejszych kronikach i uznawani częściowo za władców „mitycznych”, ojciec Mieszka Siemomysł oraz jego dziad Lestek. Budowali oni sieć grodów oraz prowadzili skuteczną powolną ekspansję na terytoria zamieszkiwane przez inne plemiona zachodniosłowiańskie.
Objęcie władzy przez Mieszka I dało organizmowi, nazwanemu pod koniec jego życia oficjalnie „Państwem Gnieźnieńskim”, nową dynamikę rozwoju. Młody książę podbijał więcej i budował sprawniej swoje władztwo, oparte na pełnej podległości poddanych wobec władcy. Wiadomo dziś, że jednym z ekonomicznych fundamentów jego potęgi był… handel niewolnikami – wziętych do niewoli na wojennych wyprawach mężczyzn i kobiety Mieszko, podobnie jak inni władcy w tej części Europy, sprzedawał pośrednikom, którzy zaopatrywali chłonne rynki we wschodniej części Morza Śródziemnego. Położenie geograficzne wykorzystano zresztą bardzo skutecznie, korzystając z przebiegających ze wschodu na zachód i z północy na południe szlaków handlowych. Rozwijano też stałe kontakty z dynamicznie rozwijającym się światem skandynawskim. Chociaż dzisiaj teza, że Mieszko był wikingiem, nie jest już tak popularna wśród badaczy, to na pewno z pomocy nordyckich wojowników korzystał przy okazji podbojów i utrwalania swojego panowania.
W połowie lat sześćdziesiątych X w. Mieszko stanął przed poważnym problemem – co robić z agresywnymi margrabiami niemieckimi, którzy pod pozorem chrystianizacji byli gotowi zawładnąć jego państwem. Odpowiedzią okazało się przyjęcie chrztu w 966 r., ale na własnych warunkach, a więc z Czech, które tym samym stały się jego nowym sojusznikiem, co przypieczętowało małżeństwo z księżniczką Dobrawą. W ten sposób, lawirując pomiędzy oporem przeciw margrabiom, a podporządkowaniem się cesarzowi, piastowski książę utrzymał swoje panowanie.
Bolesław, pierworodny syn Mieszka i Dobrawy, przejmował dzięki temu silne władztwo, ze sprawną siłą zbrojną i dobrze osadzone w polityce i handlu w tej części Europy. Musiał jedynie poradzić sobie ze swoimi młodszymi braćmi z drugiego małżeństwa ojca, których ostatecznie wygnał. Kolejną ważną decyzją było przyjęcie roli dobrego chrześcijańskiego władcy, który w zdecydowany sposób wprowadza w swoim państwie nową wiarę – słynny stał się kronikarski zapis o książęcym rozkazie wybijania zębów poddanym, którzy nie przestrzegali postów. Wiązało się z tym zaproszenie praskiego biskupa Wojciecha, przyjaciela cesarza, który musiał uciekać z Czech z powodu konfliktu z tamtejszym księciem. Święty mąż wkrótce wyruszył na misję chrystianizacyjną do Prus, gdzie zginął w aurze męczennika. Bolesław szybko wykupił jego ciało i zorganizował kult Wojciecha w Gnieźnie. W 1000 r. do grobu swojego przyjaciela przybył cesarz Otton III, co było okazją do zawarcia przyjaźni z polskim księciem i włączeniem go w europejskie plany imperialne.
Niedługo potem młody cesarz jednak zmarł, a jego miejsce zajął kuzyn – Henryk Bawarski. Polski książę w obliczu twardego realisty na tronie niemieckim postanowił prowadzić politykę faktów dokonanych, zajmując ziemie na zachód od Odry, czyli Milsko, Łużyce i Miśnie. Doprowadziło to do trwających kilkanaście lat wojen polsko-niemieckich, w których Bolesław okazał się nie tylko świetnym wodzem, ale także przebiegłym politykiem, który tak długo wodził cesarza za nos, aż ten zgodził się na jego warunki. Pokój w Budziszynie w 1018 r. był sukcesem polskiego księcia, który wkrótce potem wyruszył na Kijów, pobił Jarosława Mądrego i podjął próbę osadzenia na wschodzie zależnego od siebie księcia.
Po tym paśmie sukcesów mógł wreszcie, będąc już u schyłku życia, sięgnąć po koronę królewską – najwyższy zaszczyt chrześcijańskiej Europy, dowód suwerenności i symbol wyjątkowego statusu przedstawiciela Boga na ziemi. Wiadomo, że ceremonie tego typu organizowano zwykle przy okazji świąt kościelnych, stąd najbardziej prawdopodobna jest koronacja w Wielkanoc, która w 1025 r. przypadała 18 kwietnia. Już w czerwcu tego samego roku Bolesław I, zwany Chrobrym („dzielnym”), zmarł.
W historii zapisał się jako wybitny wódz, mądry władca i twórca potęgi młodego państwa polskiego. Niestety, zmęczone wojnami królestwo, otoczone przez wrogów, w ciągu kilkunastu lat załamało się – syn Chrobrego, Mieszko II, został obalony, doszło do powstania pogan, a kolejny władca, Kazimierz Odnowiciel, musiał korzystać z pomocy Niemców i Rusinów. W dłuższej perspektywie jednak idea zrodzona w 1025 r. – że istnieje Królestwo Polskie, samodzielne i zajmujące ważne miejsce w Europie Środkowej – przetrwała kolejne stulecia. Pozwoliła zjednoczyć rozbite księstwa na początku XIV w., stworzyć silne państwo Kazimierza Wielkiego i Jagiellonów, a po rozbiorach w końcu XVIII w. przypominała o niepodległości, odzyskanej ostatecznie w 1918 r., a następnie utrzymanej w II wojnie światowej i epoce PRL. Był to w jakimś sensie także pośmiertny sukces Chrobrego.
Tomasz Leszkowicz