Od paru lat panuje bezprecedensowa nagonka na policję. Jakiekolwiek dyskusyjne (a nawet nie), zachowania stróżów prawa są natychmiast nagłaśniane przez media, analizowane negatywnie przez pseudo-ekspertów, i poddawane krytyce społeczeństwa. Ta krytyka nie tylko jest następnie manipulowana przez media, ale przede wszystkim charakteryzuje się brakiem znajomości zagadnienia, a często – podstawowych faktów.
Dla jasności sprawy, pozwolę sobie zaznaczyć na wstępie, że w pracę policjanta wpisana jest duża dawka przemocy. Łącznie z możliwością odebrania życia innej osobie. Nie wszyscy członkowie społeczeństwa postępują według ogólne przyjętych zasad społecznych. Czasami policja jest wręcz zmuszana do zastosowania siły w celu rozwiązania sytuacji. Jeżeli zostaję wysłany na zlecenie typu “zadyma w knajpie”, gdzie lecą pięści i butelki, to przecież nie będę stał na ulicy i czekał, aż to się skończy, towarzystwo się uspokoi i porozmawiamy sobie o tym całym nieporozumieniu. Tak na marginesie – wygląda na to, że w efekcie nagonki na policję, niektóre departamenty policji skłaniają się właśnie w kierunku takiego protokołu postępowania… W normalnych układach policja wpada do środka, “pacyfikuje” uczestników bójki i zgodnie ze starą zasadą – przegrani jadą do szpitala, a zwycięzcy – do aresztu.
Policja ma do czynienia z przemocą na co dzień. I często jedynym efektywnym sposobem reakcji na tę przemoc, jest również użycie przemocy. I to przemocy wyższego stopnia, bo policja nie gra fair, ale gra, aby wygrać. Oczywiście, są pewne parametry postępowania, których powinien się trzymać każdy policjant. Jeżeli każę komuś wysiąść z auta (a mam do tego a propos absolutne prawo), a ktoś się sprzeciwia, to rzecz jasna nie mogę po prostu tej osoby zastrzelić. Ale, jeżeli ta osoba nie tylko sprzeciwia się, ale również sięga po coś do kieszeni, lub pod siedzenie, to w obawie o swoje życie mogę pociągnąć za spust… Tragicznie, zdarzały się takie sytuacje, kiedy kierowca sięgał po dokumenty lub telefon, a nie broń. Ale tego nie można przewidzieć i każdy policjant zakłada najgorsze. Zdecydowana większość normalnych ludzi wie, jak się zachować w przypadku kontaktu z policją, i raczej tak nieodpowiedzialnie się nie zachowuje.
Siła, której używa policja, jest zawsze wynikiem zachowania przeciwnika, i zawsze o stopień wyższa. Ale sytuacje bywają czasami bardzo dynamiczne i nie zawsze można je ocenić obiektywnie. Co prawda Sąd Najwyższy USA dawno temu zadecydował, że w ocenie prawidłowości postępowania policjanta najważniejsze jest to, co ten policjant wiedział w momencie postępowania (a nie po wnikliwej analizie nagrań, zeznań świadków, itp.), tym niemniej dochodzenia dyscyplinarne nie zawsze są zwieńczone taką konkluzją.
Kto zatem pilnuje policjantów? Jak zawsze – to zależy. W mieście Chicago pierwszą agencją jest Independent Police Review Authority (IPRA). IPRA jest autonomiczną agencją przy Urzędzie Miasta Chicago, gdzie pracują osoby cywilne, które w żaden sposób nie są związane z policją. IPRA przyjmuje zgłoszenia (osobiście lub anonimowo, bezpośrednio lub przez internet, we wszelkich językach świata) dotyczące niewłaściwego zachowania policjanta. IPRA nie przyjmuje zażaleń związanych z otrzymaniem mandatów, chyba że zakrawa to na szykanowanie danej osoby przez tego samego funkcjonariusza. Jeżeli IPRA dostanie zgłoszenie, które ma charakter kryminalny – jeżeli ktoś oskarża policjanta o bezprawne czy nadmierne użycie siły, kradzież, fabrykację dowodów rzeczowych, itd. – to sprawa ta jest przekazywana do Bureau of Internal Affairs, czyli Biura Spraw Wewnętrznych. To biuro jest częścią departamentu policji chicagowskiej. Oczywiście są głosy, które podważają obiektywność tego biura. W końcu wygląda na to, że to policjanci będą sami siebie sprawdzać i karać. Moim zdaniem – jeżeli chodzi o sprawy kryminalne – żaden policjant nie chce mieć przestępcy za partnera w pracy. To, czy ktoś komuś przyłożył pałą raz czy dwa za dużo, może być sprawą dyskusyjną, ale to, że ktoś kogoś okradł – już nie.
Jak zatem złożyć skargę na policjanta? W pierwszym rzędzie warto się zastanowić, czy rzeczywiście mamy podstawy do skargi. Często ze względu na to, że jesteśmy sami bardzo zaangażowani emocjonalnie w tę sprawę, wydaje nam się, że racja jest po naszej stronie. Może warto najpierw porozmawiać ze znajomymi, kolegami, rodziną? Czasami, odruchowo, wybieramy się do adwokata. Jasne, że są takie sytuacje, gdzie adwokat może okazać się bardzo potrzebny, ale proszę pamiętać, że większość adwokatów nie pracuje za darmo. Adwokatowi ktoś za jego czy jej czas musi zapłacić – albo będzie to miasto, w formie procentu z odszkodowania (sprawy tego typu są rzadkie), albo płacić będziecie wy. Tym niemniej w sprawach obrażeń cielesnych warto się zawsze skonsultować z prawnikiem.
Pierwszym krokiem złożenia skargi jest zadzwonienie na 311. Pod tym numerem znajdują się operatorzy miejscy, którzy połączą was z odpowiednim numerem. Jak wspomniałem, można też złożyć skargę przez Internet. Bez względu na metodę, warto mieć przygotowane fakty. Kto, gdzie, kiedy, dlaczego… Bardzo pomocne jest zidentyfikowanie policjanta czy policjantki, na którą zgłaszamy skargę. Każdy policjant ma na mundurze napisane swoje nazwisko i numer gwiazdy. Ponadto każdy radiowóz ma namalowane po bokach i z tyłu numery pojazdu (te tabliczki z numerami na dachu raz są, raz nie). Następnie należy uzbroić się w cierpliwość. W zależności od kompleksowości sprawy, może to potrwać od paru tygodni, do paru lat.
Na koniec chciałbym też zaznaczyć, że składanie fałszywych skarg na policję może się skończyć bardzo niemile. Jeżeli rzeczywiście policjant “przegiął pałę” – to po to jest ten system składania skarg. Ale jeżeli chcemy tylko “odkuć się na glinie”, to zdecydowanie odradzam takie akcje.
Marcin Vogel
Marcin Vogel jest chicagowskim policjantem, wykładowcą na Akademii Policyjnej. Ma tytuł Master of Art z psychologii. Występuje w audycji "Kwadrans Policyjny" w środy o 16:45 na Polskim FM, prowadzi audycję radiową "Sprawa dla policjanta" w czwartki o 17:25 na 1080 AM oraz podcasty "Marcin Vogel prezentuje" na YouTube.