----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

13 grudnia 2018

Udostępnij znajomym:

Okres przedświąteczny oznacza, iż w sklepach zaroiło się od kupujących. Jedni poszukują zabawek dla dzieci, inni elektronicznych okazji, wszyscy muszą też coś włożyć do lodówki, spiżarni lub przygotować świąteczny posiłek. Niezależnie czego szukamy i w jakim sklepie się znajdujemy, często komuś uda się celowo lub przez przypadek złamać tzw. sklepową etykietę, czyli niepisane zasady obowiązujące w takim miejscu.

Tak, są takie i to więcej, niż nam się wydaje. W okresie takim jak teraz, gdy jest nas w sklepach nieco więcej i bardziej się spieszymy, znacznie częściej dochodzi do spięć pomiędzy kupującymi lub choćby nieprzyjemnych komentarzy wyrażanych pod nosem. Każdemu zdarzyło się widzieć coś nieprzyzwoitego lub samemu popełnić faux pas, choć zdarza się też, że czynimy to świadomie i z premedytacją.

Portal treadmillreviews postanowił przyjrzeć się problemowi bliżej i wśród kupujących przeprowadził sondaż dotyczący zachowań w sklepie. Większość wypowiedzi dotyczy sklepów spożywczych, choć jak się za chwilę przekonamy, w wielu przypadkach można je odnieść do innych miejsc.

Zwykle nieodpowiednie zachowania widzimy u innych, ale czytając listę niech każdy się zastanowi, czy przypadkiem sam grzesznikiem nie jest. A więc:

- Na pierwszym miejscu, z ponad 97 proc. wskazań, za najbardziej nieprzyzwoite kupujący uznają porzucenie łatwo psujących się towarów pomiędzy innymi półkami. Pewnie każdy to widział nie raz. Idziemy sobie wzdłuż słoików z przetworami, a tam, wciśnięte pomiędzy marynowaną paprykę i kiszone ogórki leży pudełko owocowego jogurtu. Albo tacka surowej ryby. Lub śmietana. W wielu sklepach taki towar wyląduje w śmieciach. Jednak nie we wszystkich. Czasami pracownik odniesie to w miejsce pochodzenia, czyli do lodówki. Czasami zrobi to usłużny, wrażliwy na takie sprawy inny klient. Nawet, jeśli towar leżał w niedozwolonym miejscu godzinami. Osoby grzeszące w ten sposób nie tylko wykazują brak troski o innych, marnotrawstwo, ale przede wszystkim lenistwo połączone z niebezpiecznym zanikiem szarych komórek.

- Drugie miejsce, ze wskazaniem 80 proc. badanych, zajęło próbowanie towarów, które do próbowania nie są wystawione. Zwykle chodzi o owoce. Może to być truskawka, winogrono, mały pomidorek. W niektórych sklepach zdarza się też otwarty słoiczek ogórków z brakującym korniszonem lub miód z naderwanym papierowym zabezpieczeniem. Śladu palucha w środku nie ma, bo to płyn, ale... jakaś łajza musiała spróbować... Żeby jeszcze po pomyślnym skosztowaniu włożyła napoczęty towar do koszyka, to nie, trzeba kupić nowy, bo ten przecież już naruszony. Potem widzimy na stosikach warzywniczych wybrakowane winogrona i pustawe pojemniki jagód, malin i truskawek.

- Trzecie miejsce przypomina pierwsze, bo też chodzi o pozostawianie towarów w nieodpowiednich miejscach. Tym razem jednak chodzi o produkty trwałe, jak puszki wszelkiego rodzaju, opakowania słodyczy, żarówki, pasty do zębów i proszki do prania. Wprawdzie się nie zepsują, ale też świadczą o braku kultury u kupującego. To nie szkodzi nikomu, tylko mocno wkurza aż 79 proc. badanych.

- 78 proc. denerwuje zjadanie produktów przed ich zakupieniem. To też widzimy od czasu do czasu. Napoczęty batonik na taśmie przy kasie, otwarta butelka napoju, nadgryziona bułka. Wyjątkiem są dzieci. Czasami musimy im dać coś do ręki, bo nie uda się dokończyć zakupów. Ale w przypadku dorosłych jest to niedopuszczalne. Sam widziałem kiedyś mężczyznę kupującego szóstkę piwa. Pięć w kartoniku, szóste już otwarte w dłoni. Zwrócono mu uwagę, ale że był środek lata, miejscowość wypoczynkowa, skończyło się na przeprosinach.

- Wiele osób, bo ponad 65 proc., denerwuje wyskakiwanie z kolejki, gdy nasze zakupy są już podliczane, by przynieść jakiś zapomniany produkt. Czasami naprawdę nie ma wyjścia i musimy dołożyć jeszcze opakowanie aspiryny z półki w pobliżu. Ale wyskoczenie na drugi koniec sklepu po pół kilo śliwek jest niedopuszczalne.

Reszta w wielkim skrócie, bo wymagają tego ograniczenia tej kolumny.

- Wielkim „o nie!” jest pozostawianie koszyka z zakupami na środku przejścia pomiędzy półkami i blokowanie przejazdu innym. Jak jesteśmy sami, w porządku. Gdy jest to popołudniowy tłok sklepowy uważajmy, bo możemy dostać w ucho.

- Pozostawianie koszyka po wypakowaniu towarów do samochodu na środku parkingu. Ile razy zdarzyło się, że ktoś wreszcie znalazł wolne miejsce, a tam na środku stał wielki, metalowy kosz na kółkach pozostawiony przez jakiegoś leniwca. Odstawianie ich na wyznaczone miejsce jest obowiązkiem kupującego. Nawet jak bardzo, ale to bardzo nam się nie chce.

- Wysoko na liście niedozwolonych zachowań jest ładowanie się do ekspresowej kasy z większą liczbą produktów. Jeśli napisane jest max. 10, to znaczy, że nie 12. Zdarza się coraz częściej, że same kasjerki odsyłają takich klientów do innej kolejki.

- Skoro o kolejkach mowa, to każdy z nas potrzebuje wokół siebie nieco przestrzeni. Nawet w takim miejscu. Zdecydowana większość klientów nie cierpi, jak ktoś za nimi stoi zbyt blisko, popycha koszykiem, dmucha w ucho. Jak na harcerskim apelu, trzeba zachować przyzwoitą odległość. Bo czasem przeszkadza nam sama bliskość, czasem jakiś zapach...

Mógłbym kontynuować tę wyliczankę, ale nie ma miejsca. Wymieniłem najważniejsze zarzuty, nie wspominając o głośnej rozmowie przez telefon, parkowaniu samochodu PRZED SAMYM WEJŚCIEM, czy pozwalaniu dziecku na głośne i nieprzyzwoite szaleństwa między półkami. Oczywiście każdy z nas doświadczył w przeszłości podobnych zdarzeń. Nie zawsze jako świadek. Sytuacje są różne, wszystko może się zdarzyć, ale w miarę możliwości pamiętajmy nawet w sklepie o innych, będzie nam wszystkim przyjemniej robić zakupy.

Co ciekawe, badani uznali, że jednym z dopuszczalnych zachowań w sklepie jest flirt między półkami. Niewinny, oczywiście.

Miłego weekendu. 

Rafał Jurak
E-mail: rafal@infolinia.com

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor