Czego można więcej oczekiwać od biografii, aniżeli rozbudzenia zainteresowania opisywaną postacią? Magdalena Grzebałkowska w swym wyjątkowo utalentowanym, reporterskim upodobaniu ku biografiom, stworzyła nowy obraz postaci ikonicznej w polskiej literaturze. Maria Konopnicka jawi się w Dezorientacjach jako kobieta znacznie wykraczająca poza stereotyp, jaki nakładamy na nią poprzez szkolne i pseudo patriotyczne doświadczenia.
Bardzo dynamiczne i trudne życie Konopnickiej, ciągły brak pieniędzy, nieustanne podróże, różne choroby i dolegliwości, pogmatwane życie rodzinne i osobiste, skomplikowane relacje z dziećmi, sława i niesława literacka, zniesmaczenie klerem i klerykalnością, wspieranie praw kobiet, patriotyczne uniesienia i zniewalająca banalność codzienności – to wszystko w Dezorientacjach składa się na nowy portret osoby, która tylko pozornie wydaje się nam znajoma. W istocie Konopnicka Grzebałkowskiej jest odbiciem rzeczywistości, jakiej nie znamy.
Jak pisze Kazimiera Szczuka w artykule, Źródeł cienka nić, miała w sumie ośmioro dzieci:
/Chłopcy bliźniacy umarli wkrótce po narodzeniu, chorą psychicznie Helenę matka z czasem wypędziła, bo dziewczyna kradła, kłamała, wywoływała udręczające Konopnicką awantury i skandale. Urodziła nieślubne dziecko. Konopnicka posyłała na dziecko drobne sumy, ale córki wariatki nie chciała znać. Wnuk umarł dość szybko, zostało poetce pięcioro gąb do wykarmienia. Zarabiała, przypomnijmy, pisaniem i korepetycjami. Czy jej mąż był brutalny, jak twierdzi Sławomira Walczewska? Na pewno coś było nie tak z jego osobowością. „Nigdy ojciec nie miał porządku w głowie, tym bardziej teraz”, pisał przed jego śmiercią do matki jeden z synów. „Wiele sensu nie można się domacać w tym, co ojciec mówi”. Jarosław Konopnicki trwonił kasę, nie płacił rachunków, był nierobem, a za to dzieciorobem, a obok tego miał cenne przymioty dobrego kompana, sprawnego pieniacza, gospodarza i uczestnika niekończących się imprez/. W tym polowań z kompanami z sąsiedztwa, z którymi tworzył znakomitą ferajnę do wspólnych zabaw. Smykałki do robienia pieniędzy zdecydowanie nie miał, ale wyciągać je od Konopnickiej potrafił.
Jest taki fragment w Dezorientacjach, który pokazuje dziecięcy świat wyobraźni Marii, który być może miał wpływ na jej późniejszy stosunek do religii i Kościoła, jako instytucji:
„To pokój Anny, nazywanej Anusią, która opiekuje się dziećmi Wasiłowskich: czesze je, myje, ubiera, ceruje ich odzież i uczy modlitw. Przed snem opowiada im żywoty świętych, a one uważają je za bajki. Maria: […] tak byliśmy oswojeni z całym martyrologium, żeśmy o wyrwanych językach, rozpalonych kleszczach, plecach dartych pasami ze skóry i piłowanych ciałach rozprawiali jak o chlebie z masłem […]”. (s. 23)
Ale to tylko wspomnienia z dzieciństwa w raczej szczęśliwym i dostatnim domu „przy ulicy Petersburskiej pod numerem 200 w Suwakach [gdzie] Józef i Scholastyka Wasiłowscy od 1840 roku wynajmują od wdowy po rejencie Zapiórkiewiczu. Mają syna i cztery córki. Maria, ich drugie dziecko, przyszło na świat 23 maja 1842 roku. Wołają na nią zdrobniale Mania. Wasiłowscy zajmują siedem pokoi, gabinet ojca pomalowano na żółto, ściany i sufit jadalni wyłożono jasnym obiciem w kwiaty. Kuchnię urządzono nowocześnie, stoi w niej piec z fajerkami zwany angielką, ale jest też tradycyjny kominek do przyrządzania pieczystego i gotowania rosołu w glinianych naczyniach (pan domu uważa, że rosół z żelaznych garnków jest niesmaczny). Pokój dziecięcy ogrzewa piec z zielonych kafli, a przez duże okno, zakończone łukiem, można wyjrzeć na podwórze. Rodzinie usługuje pokojówka, kucharka i Anusia. Józef jest obrońcą Prokuratorii Generalnej i reprezentuje interesy majątkowe Królestwa Polskiego”. (s. 23)
Małżeństwo z Jarosławem Konopnickim skazuje ją na wieczną walkę z długami męża i jego rodziny, mimo zabezpieczenia prawnego i intercyzy, która została podpisana przed ślubem. Mimo tych zabiegów i tak wszystko musiało przejść pod jurysdykcją męża. Kobieta w tym czasie nie miała praktycznie żadnych praw. Zupełnie podlegała mężowi nieomalże we wszystkim. Wszystko to działo się nie tak wcale dawno, bo tylko trochę ponad sto lat temu;
/Maria Konopnicka - kobieta, a więc osoba "wieczyście małoletnia" nie może sama wystąpić o paszport. Gdyby wyjeżdżała za granicę z całą rodziną, zostałaby wpisana z dziećmi do paszportu Jarosława. Jako samodzielnie podróżująca mężatka, musi uzyskać zgodę męża na wyjazd i tylko on ma prawo zwrócić się do urzędu, najbliżej miejsca swojego zamieszkania, o wydanie dokumentu”. (s.42)
I przypominam, że nie mówimy tu o zwyczajach i regulacjach krajów islamskich, tylko jak najbardziej chrześcijańskich.
Co daje do myślenia - była to sytuacja aprobowana społecznie i niekontestowana powszechnie.
„Klementyna Hoffmanowa zaleca w swoich poradnikach, żeby kobiety zbyt wiele nie czytały. Dziewczynki do dwunastego roku życia nie powinny słuchać bajek i zabawnych opowiastek, bo to niepotrzebnie w nich imaginację zapala. Należy im też zabronić czytania po cichu i w samotności, bo tak rośnie w nich próżniactwo. […] jednak sięganie po książki naukowe, zdaniem autorki, w przypadku kobiet nie ma sensu: […] nasz rozum taką małą ma w moim przekonaniu objętość, że my nigdy wielu rzeczy dokładnie i gruntownie nie pojmujemy”. (s. 65/66)
Konopnicka zmagała się przez całe życie z różnymi opiniami i ocenami swej twórczości. Sienkiewicz skazał ją na towarzyski ostracyzm za jednoznacznie krytyczne opinie o klerze i musiała dokonać publicznej samokrytyki (s. 111) leżąc krzyżem w kościele, by wrócić do łask, oddalając bojkot wydawców, krytyków i samego Sienkiewicza. Inaczej musiałaby umrzeć wraz dziećmi z głodu. (s. 103/106) Dużo później korzysta jednakowoż z pieniędzy fundacji, którą ustanowił Sienkiewicz.
Jest osobą o niespożytej energii. Pisze nieustannie, zabiega o pieniądze z wydawnictw, bierze udział w nieskończonej ilości imprez patriotycznych, angażuje się w akcje walki o prawa kobiet, jest poruszona sytuacją Dzieci Wrześni, redaguje niezwykle postępowe, jak na owe czasy, pismo dla kobiet Świt (s. 134)
„Maria co tydzień wydaje więc gazetę o sukniach, kapeluszach i przepisach kucharskich i jednocześnie się stara zgromadzić wokół siebie zespół redakcyjny przyszłego tygodnika. Wysyła dziesiątaki listów.
Kraszewskiego prosi o felietony […] Teofila Lenartowicza o ubogacenie pisma czymś bardzo drogim i miłym każdemu polskiemu sercu, Władysława Mickiewicza, syna Adama, o korespondencje z Paryża. Do Kornela Ujejskiego pisze: Polkom, zdawałoby się, że Świt nie ma ani światła, ani ciepła, gdyby mu brakło Waszego głosu i Waszej pieśni, Panie. […] Swoje prośby kieruje też do kobiet. Do Świtu zgadza się pisać jedna z pierwszych polskich lekarek – Teresa Ciszkiewiczowa – i emancypantka Paulina Kuczalska-Reinschmit. […] nie wyobraża sobie tygodnika bez Elizy Orzeszkowej”. (s. 134/135)
Wszystkie cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, za:
Dezorientacje, Biografia Marii Konopnickiej, Magdalena Grzebałkowska, wyd. Znak, 2024, s. 460.
Zbyszek Kruczalak
www.domksiazki.com