----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

28 grudnia 2017

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Pięć, cztery, trzy, dwa, jedeeeeen! Wiwat! Szczęśliwego Nowego Roku! Oby nam się! Żeby nie był gorszy od tego poprzedniego! Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, mordeczko! No to wypijmy za ten Nowy Rok, dziubasku! Oby nam się, mała!

Właśnie powitaliśmy Nowy Rok. Szampańskie nastroje nie bez kozery mają taką właśnie nazwę – Sylwester bez alkoholu, to jak Wigilia bez karpia. Musi być. Nawet jeżeli ta przysłowiowa lampka szampana. Lub cała butelka…

Większość z nas będzie bawiła się na Sylwestra poza domem, i to zapewne delektując się takimi czy innymi napojami alkoholowymi. No i nie ma w tym żadnego problemu. Poza faktem, że jakoś trzeba będzie kiedyś do tego swojego domu wrócić. Niby wiemy, że jazda po pijanemu to raczej głupawy pomysł, ale zazwyczaj jakoś tak jest, że im więcej wypijemy tego alkoholu, tym bardziej stajemy się wobec siebie tolerancyjni. Uważamy, że nadal jesteśmy OK, żeby prowadzić samochód, a uwagi znajomych albo nas śmieszą (zobacz, jaki ty jesteś narąbany!), albo najzwyczajniej w życiu wkurzają (nie mów mi co mam robić!). To wszystko może być zabawne do momentu, kiedy zabłyśnie za nami dyskoteka policyjna, albo (co nie daj Boże), nie będziemy mieli wypadku…

W Stanach prowadzone są różnego rodzaju akcje, mające zapobiec jeżdżeniu pod wpływem alkoholu. Kiedyś bardzo popularna była akcja Designated Driver. Chodziło o to, żeby przed pójściem na imprezę wybrać kogoś z grupy, który nie będzie pił (albo przynajmniej bardzo mało – pani poleje temu panu, bo on kierowca, i musi prędzej wytrzeźwieć…), a potem zwiezie nas bezpiecznie do domu. Okazało się, że nie jest to takie proste, ba jak wszyscy wiemy, obcowanie na trzeźwo z grupą podpitych ludzi jest bardzo męczące. Przez jakiś czas cieszyło się powodzeniem używanie taksówek. Wiele klubów czy barów oferowało dzwonienie po taksówki dla swoich klientów. Obecnie lansowane jest korzystanie z firmy Uber, no bo to jest dużo bardziej cool and trendy niż taka zwykła taksówka. Z okazji Sylwestra Chicago, jak i wiele innych miast, miasteczek i wiosek, oferuje bezpłatne przejazdy komunikacją miejską. Jaka by to akcja nie była, nadal jednak lwia część imprezowiczów postanawia odwieźć się samemu do domu po imprezie. Czasami się to udaje, czasami nie…

Teoretycznie najlepszym sposobem uniknięcia problemów jest po prostu całkowita abstynencja. Wychodząc z zasady – pijesz, nie jedź – rezygnujemy z napojów alkoholowych tego dnia i mamy święty spokój. Brzmi to dobrze, ale prawda jest taka, że większość osób na takie rozwiązanie nie pójdzie. Czy zatem jest jakaś bezpieczne ilość alkoholu, który można skonsumować, a potem wsiąść za kierownicę? Tu nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Głównie zapewne z powodów prawnych, bo nikt nie chce wystawiać się na pozwanie do sądu za to, że swoimi radami, w pośredni sposób przyczynili się do jakiś strat. A zatem i moje uwagi poprzedzam wyjaśnieniem, że są to jedynie moje opinie, oparte na wiadomych mi źródłach naukowych, i że zawsze mogą występować odstępstwa od reguły. 

Generalnie ilość alkoholu (czyli etanolu, mówiąc bardziej naukowo) w jakimkolwiek normalnym drinku jest ta sama. Przez normalny drink mam na myśli kieliszek 1.5 uncji, lampkę wina, lub 0.333 piwo. Oczywiście piwo i wino mają też przeciętną ilość alkoholu, to znaczy wino ma około 12 procent, a piwo około 5. Przy takich założeniach możemy zatem mówić o drinkach, bez rozdrabniania się, co tak dokładnie w siebie wlewamy. Otóż organizm ludzki jest w stanie (średnio) metabolizować jeden taki drink na godzinę. Teoretycznie zatem, jeżeli pijemy jeden drink na godziny, kręcimy się w przysłowiowym miejscu – nasz poziom alkoholu we krwi powinien oscylować pomiędzy 0.00 a 0.01. Ale bądźmy realistami – mało kto będzie konsumował jednego drinka na godzinę. Problemy zaczynają się, kiedy zaczynamy kumulować ilość alkoholu w organizmie. Nasz metabolizm nadal utrzymuje się na poziomie jednego drinka na godzinę, choć u niektórych tempo metabolizmu alkoholu może nieco wzrosnąć właśnie ze względu na spożywany alkohol i wydzielanie się specjalnego enzymu (alcohol dehydrogenese -ADH), który jest odpowiedzialny za chemiczny rozkład etanolu. Ale w związku z tym, że napełniamy organizm alkoholem w tempie szybszym niż jego spalanie, następuje per saldo wzrost poziomu alkoholu we krwi.

Nauka potwierdza popularny pogląd, że im ktoś większy, tym więcej może w siebie wlać alkoholu. Dlaczego? Dlatego, że alkohol jest wodolubny, i w pierwszym rzędzie łączy się z wodą w naszym organizmie. Im większa masa ciała – tym większa ilość wody – tym dłuższy czas, zanim alkohol dotrze do układu krążenia.  Do tego można jeszcze dodać kwestię picia na pusty lub pełny żołądek. Jak wiadomo, jeżeli pijemy na pusty żołądek, to alkohol prędzej trafia do obiegu krwi. Jeżeli zjedliśmy jakiś porządny obiad przed spożywaniem alkoholu – taki proces dostawania się do krwioobiegu jest znacznie spowolniony. (Stąd biorą się sytuacje, kiedy ktoś lekko podpity, nagle staje się totalnie pijany w przeciągu paru minut. Alkohol, który był zatrzymany w żołądku w trakcie trawienia jedzenia, po jego strawieniu został gwałtownie wprowadzony do obiegu krwi i spowodował reakcję upojenia alkoholowego).

Najprostszym rozwiązaniem problemu picia i jazdy autem jest abstynencja. Jeżeli to nie jest możliwe, polecam kupno taniego alkomatu. Warto zainwestować parę dolarów, aby nie spędzić Nowego Roku w areszcie…

Marcin Vogel

Marcin Vogel jest chicagowskim policjantem, wykładowcą na Akademii Policyjnej. Ma tytuł Master of Art z psychologii. Występuje w audycji "Kwadrans Policyjny" w środy o 16:45 na Polskim FM, prowadzi audycję radiową "Sprawa dla policjanta" w czwartki o 17:25 na 1080 AM oraz podcasty "Marcin Vogel prezentuje" na YouTube.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor