Obecnie większość krokodylich skór trafia do Paryża, który stanowi nie tylko centrum światowej mody, ale i główny ośrodek garbowania skór tych gadów. Wyroby ze skóry słynnej firmy Hermes, producenta najlepszych krokodylich torebek i portmonetek na świecie, rozsiewają zapach elegancji i wyśmienitego rzemiosła. Jednakże niewiele z tych szykownych drobiazgów przedostanie się przez kontrolę celną USA. Zależnie od gatunku zwierzęcia, prawa federalne zakazują lub też zniechęcają do importu i eksportu wyrobów ze skóry krokodyla. Większość handlu krokodylami i aligatorami w USA była zablokowana na początku lat 70-tych XX wieku, kiedy to dziewięć stanów, głównie Nowy Jork – serce przemysłu skórzanego zabroniło jakiegokolwiek handlu tym towarem. Powodem wprowadzenia tych praw była troska o niegdyś bardzo przetrzebionego aligatora amerykańskiego. Obecnie jest on poza niebezpieczeństwem, skutkiem czego trzy gminy otrzymały zwolnienie z przepisów federalnych dotyczących zagrożonych gatunków.
Corocznie każdego września organizuje się tam odstrzały na aligatory, a ich skóry sprzedaje się na specjalnej aukcji, by po wygarbowaniu domowym sposobem sprzedawać w tych stanach, w których jest to legalne – głównie w postaci butów.
Na południu Stanów Zjednoczonych, w bagnistym stanie Luizjana aligator stanowi wielki przysmak. Soczyste, białe mięso z aligatora może stanowić składnik gulaszu lub spaghetti. Niektórzy zajadają się aligatorem smażonym, przygotowanym według południowych tradycji. Jego mięsa nie sprzedaje się, lecz wymienia na inne towary. Większość myśliwych Luizjany łapie aligatory na przynętę z kosza zawieszonego na haczyku z kłów rekina, umieszczonego na łodygach bambusowych tuż nad wodą. Tylko w jednym roku myśliwi uzyskali w ten sposób 4,500 skór aligatora.
Na Florydzie gady te wyglądają zewsząd, od parków poczynając, na prywatnych ogródkach kończąc. Niektórzy co odważniejsi traktują aligatory jak maskotki. Studenci jednego z florydzkich Uniwersytetów regularnie je dokarmiają lub też głaszczą, gdy te wygrzewają się na słońcu. Jest to o tyle niebezpieczne, pomijając ludzkie bezpieczeństwo, że gady te zatracają wówczas swój naturalny strach przed człowiekiem. Rząd wydał ostatnio zezwolenie na handel aligatorami hodowlanymi. Decyzja ta jest bardzo na rękę wielu mieszkańcom Florydy, którzy nauczyli się, jak hodować te gady w zamknięciu, spekulując że rynek otworzy się ponownie.
11 maja 1996 roku wydarzyła się straszliwa tragedia na Florydzie, kiedy to samolot McDouglas DC-9 linii ValuJet startując z lotniska w Miami z przeznaczeniem lotu do Atlanty, po 11 minutach lotu na skutek pożaru w pomieszczeniu bagażowym i skutkiem tego zapalenia się silników spadł na bagna Parku Narodowego Evergladys. Wszyscy - 105 pasażerów plus 5 osób załogi zginęli. Ponoć tych, którym cudem udało się przeżyć katastrofę, pożarły wielkie amerykańskie aligatory bagienne.
16 czerwca 2016 roku 2-letni chłopiec, Lane Grane pochodzący z Elkhorn w Nebrasce, spacerując tuż przy brzegu jednego z jeziorek położonych na terenie Disney World Resort na Florydzie, na oczach rodziców został wciągnięty przez aligatora do wody i śmiertelnie rozszarpany. Na natychmiastową pomoc i reakcję ojca było już niestety za późno.
Florydzcy oficjele rządowi odpowiedzialni za bezpieczeństwo mieszkańców i turystów ostrzegają, że w chwili obecnej tylko na terenie stanu Floryda żyje już około 1.5 miliona aligatorów. Tylko od 1973 roku zginęły w ich paszczach aż 23 osoby, w tym kilkoro małych dzieci. W ciągu 43 ostatnich lat zostało pogryzionych przez te gady aż 373 ludzi, z których 247 udzielić należało natychmiastowej pomocy szpitalnej z powodu odgryzionych rąk, nóg lub poważnego uszkodzenia ciała.
W słonecznym stanie Floryda znajduje się kilka prywatnych hodowli aligatorów. Najbardziej znaną i zarazem najstarszą z nich jest Alligator Farm Zoological Park powstały 20 maja 1893 roku. Obecnie znajduje się tam ponad kilkaset z 24 gatunków tych gadów oraz dziesiątki egzotycznych i ciekawych ssaków i ptaków, które można podziwiać spacerując po 8-akrowym terenie. Niewątpliwie największą jednak atrakcją jest zabalsamowany i wypchany, jeden z największych krokodyli świata o nazwie Gomek. Potwór ten o długości prawie 6 metrów i wadze 900 kg żył tutaj od 1989 roku do 1997 roku, trzymany w specjalnym basenie przeznaczonym wyłącznie tylko dla niego. Złapany w Papua w Nowej Gwinei w 1968 roku, zakończył swój żywot na kontynencie północno-amerykańskim na skutek zawału serca w wieku około 80 lat.
Dlatego też spacerując po dzikich terenach czy nawet parkach Florydy, Luizjany czy Alabamy należy być bardzo ostrożnym, obserwować wszystko dookoła, pilnować biegające dzieci i unikać zbliżania się do zbiorników wodnych.
W momencie zauważenia tego gada gdziekolwiek w miejscu publicznym, niezwłocznie powiadomić odpowiednie służby porządkowe i oddalić się natychmiast, nie myśląc nawet o próbie zrobienia sobie zdjęcia selfie.
Zarówno aligatory, jak również wiele innych ciekawych zwierząt Ameryki Północnej można zobaczyć i dowiedzieć się o nich więcej, korzystając z usług biura podróży Tramp Travel, które już od 1988 roku organizuje autokarowe wycieczki po terenie całego kraju.
Marek Brzeziński
Tel. 414-207-3800
www.tramptravelusa.com