Od tygodnia mamy wiosnę. Przyroda wraca do fazy rozkwitu, wszystko wokół nas ożywa. Wiosna to jednak nie tylko czas upiększania świata – historia pokazała, że często chce się go wprost zmieniać.
Podczas miesięcy trwania stanu wojennego w Polsce w obiegu nieoficjalnym pojawiło się hasło „Zima wasza – wiosna nasza”. W grudniu 1981 roku gen. Jaruzelskiemu udało się zdecydowanym uderzeniem, przeprowadzonym z wojskową precyzją, zgnieść opozycję, wsadzić liderów „Solidarności” do więzień i rozpocząć propagandową ofensywę. Jednak tak jak w greckim micie o Demeter i jej córce Persefonie, tkwiąca w podziemiu bogini w końcu wychodziła na powierzchnię i przynosiła wiosnę, tak solidarnościowe podziemie powoli przygotowywało się do podjęcia walki na nowo. Małe grupy opozycjonistów łączyły się w większe struktury, tworząc szkielet opozycji, który przetrwał w różnych formach do końca dekady lat 80.
W maju 1982 roku Solidarność wyszła na ulice, zaskakując tym samym ekipę Jaruzelskiego swoją sprawnością. Ówczesne demonstracje nie skończyły się krwawymi starciami z siłami porządkowymi. Po zimowej porażce, na wiosnę opozycja wróciła do gry. Do przesilenia doszło zaś kilka miesięcy później, w sierpniu, w czasie demonstracji z okazji drugiej rocznicy porozumień sierpniowych. Wówczas władza już odpowiedziała siłą, zginęli ludzie, a wielki potencjał solidarnościowych demonstracji zaczął się wyczerpywać. A zaraz potem znowu przyszła jesień i zima.
Identyczne wydarzenia miały miejsce 14 lat wcześniej u południowych sąsiadów – w Czechosłowacji. W Pradze w 1956 roku nie doszło do takich zmian jak w Warszawie, gdzie udało się przeprowadzić chociaż częściową destalinizację i wprowadzić trochę inny rodzaj komunizmu. Czesi i Słowacy musieli mierzyć się dalej z siermiężną i twardą dyktaturą, a gigantyczny pomnik Stalina zniknął z Pragi tylko dlatego, że w ZSRR Chruszczow postanowił ostatecznie rozprawić się z kultem „wielkiego językoznawcy”. Coś zaczęło zmieniać się w 1967 roku – ożywili się studenci, w partii komunistycznej pojawiło się pokolenie młodszych działaczy, w końcu też zaczęto powolne reformy. Ostatecznie doprowadziły one na początku 1968 roku do zmian wewnątrzpartyjnych i odsunięcia od władzy starego stalinisty Antonína Novotnego. Jego miejsce zajął Słowak Alexander Dubček – według opinii wielu pierwszy przywódca partii komunistycznej w bloku wschodnim, który szczerze się uśmiechał.
Nowy I sekretarz zainicjował szereg reform politycznych, które potem nazwano „Praską Wiosną”. Głównym ich elementem była demokratyzacja życia w komunistycznej Czechosłowacji, przede wszystkim zlikwidowanie cenzury prewencyjnej. Komuniści dzięki temu zdobyli sobie duże poparcie społeczne dając Czechom i Słowakom poczucie, że mogą rządzić się sami. Z Praską Wiosną kojarzy się hasło „socjalizmu z ludzką twarzą” – idea odnowienia państwa komunistycznego w inny sposób, niż dyktatura, „kult jednostki” i nastawianie jednych przeciw drugim.
Pozytywne zmiany w Czechosłowacji nie spodobały się jednak „przyjaciołom” z Układu Warszawskiego. Przywódca z Kremla, Leonid Breżniew, wiedział, że zmiany, które pójdą zbyt daleko, mogą okazać się niebezpieczne. Myślał on w kategoriach zimnowojennych: zbytnie reformy w Czechosłowacji mogły doprowadzić do tego, co na Węgrzech w 1956 roku – wyjścia z bloku państw wschodnich i ogłoszenia neutralności. A to groziło geopolitycznym interesom ZSRR w Europie. Obawy Breżniewa podtrzymywali inni przywódcy komunistyczni, w tym Władysław Gomułka, który bał się, że „praska zaraza”, w tym zwłaszcza żądanie wolności słowa, rozleje się również na PRL – sam przecież zmagał się z protestami studenckimi i wrzeniem wśród intelektualistów (tzw. Marzec '68). Sąsiedzi naciskali więc na Dubčeka, by powstrzymał reformy. W końcu w sierpniu 1968 roku do Czechosłowacji wjechały radzieckie i polskie czołgi, doprowadzając do ustąpienia „uśmiechniętego sekretarza” i jego ludzi. Mróz przegnał Praską Wiosnę.
Od 1848 roku wiosna to czas niebezpieczny dla dyktatur i zmurszałych systemów politycznych. Wówczas to miała miejsce tzw. Wiosna Ludów, czyli szereg wystąpień rewolucyjnych i powstań w różnych częściach Europy. We Francji najpierw po raz kolejny obalono monarchię i wprowadzono republikę, by w końcu rządy w Paryżu objął Ludwik Napoleon, bratanek Napoleona I. W Niemczech młodzi liberałowie chcieli zjednoczyć rozbity na małe państewka kraj, ale w inny sposób, niż dwadzieścia kilka lat później zrobiły to militarystyczne i konserwatywne Prusy. We Włoszech i na Węgrzech próbowano wyzwolić się spod dominacji Austriaków – w większym powstaniu węgierskim piękną kartę zapisali Polacy, walczący „o Wolność Waszą i Naszą” na czele z gen. Józefem Bemem. Od początku roku rewolucyjny nastrój wiosenny pchał ludzi do zmiany – w ciągu niecałych dwóch lat wróciła jednak zima, czasem znów w postaci „mrozu ze Wschodu”, czyli rosyjskiej interwencji (tak było na Węgrzech).
Chińskie przekleństwo mówi: „Obyś żył w ciekawych czasach”. Właśnie w takich dziś żyjemy – ciekawych do śledzenia, bo niepewnych i pełnych radykalnych zmian. Czy zbliżająca się wiosna przyniesie kolejne zawirowania? To się dopiero okaże...
Tomasz Leszkowicz