***
„Homeopatia nie ma prawa działać – we współczesnym światopoglądzie naukowym i medycznym po prostu nie ma na nią miejsca. Wbrew temu, co twierdzą jej zwolennicy, nie tylko farmakologia jako taka, ale też dynamika i struktura wody czy etanolu – a to przecież rozpuszczalnik, siłą rzeczy, musiałby stanowić „nośnik” leczniczego oddziaływania preparatów homeopatycznych – znane są już dziś wystarczająco dobrze, aby stwierdzić to z wysokim stopniem pewności”.
***
Wróćmy jeszcze na moment do niebezpiecznego aspektu fenomenu, jakim jest homeopatia. Przytoczyłem w ubiegłym tygodniu obszerne fragmenty tekstu Łukasza Lamży zatytułowanego „Wysokie stężenie absurdów”. Mało jest tak dobrze opracowanych krytyk leczenia homeopatycznego, jak ten właśnie artykuł zamieszczony w Piśmie – Magazynie Opinii z września tego roku. Pokazuje on jasno i wyraźnie wszelkie zagrożenia związane z konceptem „leczenia” produktami, bo przecież nie lekami, homeopatycznymi.
Jakie to niebezpieczeństwa? Przyjrzyjmy się jeszcze raz głównym tezom tekstu Łukasza Lamży:
- leczenie jest pozorne, działa na zasadzie efektu placebo
- leki nie są lekami, mają jedynie charakter placebo
- lekarze przepisują owe produkty, bo mają z tego korzyści i to wcale nie o charakterze placebo, ale bardzo wymierne
- „leczenie” homeopatyczne nie pomaga, na szczęście także nie szkodzi
- homeopatia nie ma nic wspólnego z ziołolecznictwem, mimo to jest często z nim mylona
- środki homeopatyczne generują wielomilionowe zyski dla korporacji je produkujących
- owe zyski są efektem wykorzystywania naiwności i głupoty ludzkiej.
Można by spytać – i co z tego? Jeśli mam ochotę wydać swoje pieniądze na taki „lek”, co to kogo może obchodzić? W istocie – nic to nikogo nie powinno obchodzić – ale czy rzeczywiście?
Jeśli dziecku przepisuje się na kaszel i zapalenie górnych dróg oddechowych wyciąg z wątroby i serca kaczki francuskiej w rozcieńczeniu tak wysokim, że z owej kaczki nic w tym leku już nie ma, to chyba jednak nie jest to sytuacja, która nikogo nic nie powinna obchodzić! Po pierwsze, w jaki sposób wyciąg z wnętrzności kaczki może leczyć przeziębienie, po drugie, jeśli już nawet przyjmiemy, że można tym ekstraktem coś wyleczyć (cuda się przecież ponoć zdarzają), to czemu w owym leku, zwanym zresztą Oscillococcinum, nie ma nic z owej wspomnianej, francuskiej kaczki, bo poziom rozcieńczenia „leku” jest tak wysoki, że w istocie zażywamy granulki jakiejś neutralnej substancji.
No to co z tego? Mógłby ktoś pytać dalej, z uporem maniaka. Moja kasa, moje dziecko, moja sprawa, a poza tym jest tyle opracowań i tyle publikacji na całym świecie, we wszystkich językach, które mówią coś zupełnie przeciwnego – „udowadniają”, że homeopatia to jest to!!!
To prawda. Samych tylko książek na temat leczenia homeopatycznego jest nieskończona ilość. Wystarczy wymienić tylko te najpopularniejsze:
„Homeopatia – zdrowie i natura”, Christopher Hammond (2016): Praktyczny i wszechstronny poradnik przeznaczony dla każdego, kto chciałby pogłębić swoją wiedzę na temat preparatów homeopatycznych i zasad homeopatycznej metody leczenia. To starannie opracowane kompendium wiedzy o bezpiecznych i skutecznych lekach.
„Homeopatia – alternatywny sposób leczenia”, Beata Moksa-Kwodzińska (2014): Jak mówi już sama nazwa – homeopatia to metoda zwalczająca „podobne podobnym”. Taka specyfika działania ma na celu pobudzenie sił obronnych organizmu, a w konsekwencji – pomoc w samodzielnym poradzeniu sobie z chorobą, bez ingerencji środków farmakologicznych, które prócz efektu leczniczego mogą wywoływać również wiele skutków ubocznych.
„Homeopatyczna apteczka dla każdego”, Rajmund Andrzej Kozłowski (2012): Jeśli dręczą Cię uciążliwe dolegliwości i wypróbowałeś już wiele dostępnych środków, a wciąż nie czujesz ulgi, to dobrze trafiłeś. Trzymasz w ręku skarbnicę wiedzy na temat homeopatii - uznanej na całym świecie integralnej i komplementarnej części medycyny. Homeopatia pobudza naturalne możliwości obronne organizmu, natomiast leki homeopatyczne łagodnie i trwale przywracają zdrowie. Dzięki temu poradnikowi sam świadomie wybierzesz preparat, który pomoże Tobie i bliskim.
Nic dodać, nic ująć. Wszystkie trzy, wybrane losowo tytuły, rewelacyjnie manipulują potencjalnym nabywcą produktów homeopatycznych żonglując stereotypowymi i nadzwyczaj wątpliwymi argumentami. Pierwsza publikacja już przez tytuł i okładkę sugeruje leczenie oparte na ziołolecznictwie, co jest kompletnym nieporozumieniem. Moc ziół jest oczywista i opiera się na chemicznym ich składzie, który dopasowany do konkretnej dolegliwości działa tak samo jak lek sztucznie wygenerowany w laboratoriach, tyle, że jest naturalny i generalnie nieszkodliwy. „Lek” homeopatyczny ma w swych założeniach, ma działać na zupełnie odmiennych zasadach. Jakich?
Jak pisze Łukasz Lamża:
„Jest jednak jeszcze inny powód – mówią homeopaci – dla którego aspiryna wrzucona do Atlantyku nie leczy każdego, kto zachłyśnie się wodą podczas wakacji na Florydzie. Substancja rozcieńczona w stopniu homeopatycznym działa „na odwrót”. To nie jest tak, że zwykły lek przeciwgorączkowy obniża gorączkę „dwa razy”: raz w zwykłej, medycznie akceptowanej dawce efektywnej, a potem „drugi raz”, w dawce ultraniskiej. Homeopatycznym lekiem przeciwgorączkowym byłoby raczej coś, co w dawce efektywnej wywołuje gorączkę. Stąd, przykładowo, sprzedawany w Polsce produkt homeopatyczny Neurexan (produkcji Heel Polska), wskazany do stosowania „w zaburzeniach snu i stanach wzmożonego napięcia nerwowego”, zawiera jako jeden ze swoich głównych składników silnie rozcieńczoną kawę. Rozumowanie jest proste: ponieważ kawa pobudza, to w dawce homeopatycznej uspokaja.” (s.21)
Kolejna dwie wybrane książki manipulują czytelnikiem równie skutecznie jak pierwsza, mówiąc o alternatywnym sposobie leczenia chorób. Nie może być jednakowoż mowy o żadnej alternatywie leczenia tradycyjnego z tego prostego powodu, że homeopatia działa jedynie na zasadzie efektu placebo i nie ma absolutnie żadnych, niepodważalnych danych na jakakolwiek alternatywną skuteczność homeopatii, oczywiście z wyjątkiem siły naszej świadomości czy podświadomości, bo jak wiadomo wiara może zdziałać cuda łącznie z przenoszeniem gór, a działanie efektu placebo wielokrotnie to potwierdziło.
I nie byłoby o co kruszyć kopii, gdyby nie dosyć zatrważający fakt, iż pogrążeni w oparach absurdalnych przekonań i stereotypów nabijamy kabzę firmom farmaceutycznym, które zarabiają miliardy na naszej łatwowierności, głupocie i wierze, na przykład w coś takiego jak „pamięć wody”:
„Zwolennicy homeopatii szybko zorientowali się, że zgodnie ze współczesną wiedzą nie można utrzymywać – co mógł jeszcze robić Hahnemann – że w fiolce ultrasilnie rozcieńczonego preparatu znajduje się jakikolwiek materialny element tego preparatu (na przykład wyciągu z kaczki). Szczególnie popularna stała się więc teoria „pamięci wody”: idea, że to sama woda, będąc w kontakcie z rozpuszczaną substancją, w jakiś sposób trwale zmienia swoją strukturę tak, że później wykazuje odmienne działanie, mimo że samej substancji już w niej nie ma. Jest więc zgoda, że leżące na półce w aptece Oscillo nie zawiera już nawet i jednego atomu pochodzącego od francuskiej kaczki, jednak informacja pochodząca od niej została przekazana, za pośrednictwem wody, cukrowym granulkom”. (s.23)
I co Wy na to?
***
Artykuł Łukasza Lamży można znaleźć w Piśmie- Magazynie Opinii nr 9, z tego roku.
Zbyszek Kruczalak