Magdalena Grzebałkowska po raz kolejny każe nam zobaczyć jasno, w swoistym zachwyceniu to, co pozornie oczywiste, a w istocie nieodkryte i pełne niuansów. Po bestsellerowym Podwójnym portrecie Beksińskich, która to: „biografia Zdzisława i Tomasza Beksińskich jest opowieścią o samotności, toksycznych związkach, fascynacji śmiercią, niedojrzałości emocjonalnej i ogromnym pędzie ku autodestrukcji. Ale także o pasji, talencie, geniuszu i artystycznej nadwrażliwości. Ojciec – światowej sławy malarz, eksperymentujący z rzeźbą, fotografią i grafiką komputerową. Syn – dziennikarz muzyczny, tłumacz filmów o Bondzie, Monthy Pythonie i horrorów.
Co ich tak naprawdę łączyło? Na to, wydawać by się mogło podstawowe pytanie, czytelnik w fascynującej książce autorstwa Magdaleny Grzebałkowskiej nie znajdzie prostej odpowiedzi. Reporterka „Gazety Wyborczej” dokonała pracy iście benedyktyńskiej, przekopując się przez tonę archiwaliów, listów (na szczęście dla autorki Beksińscy byli maniakami epistolografii), notatek i nagrań. Przeprowadziła dziesiątki rozmów (jedynie kobiety, z którymi związany był Tomasz Beksiński w większości odmówiły wywiadu). Z fragmentów różnych narracji stworzyła obraz spójny i intrygujący – nie tylko miłośników obrazów Zdzisława i audycji Tomka. „Beksińscy” to przykład książki przełamującej schematy: biografii równoległej, sagi rodzinnej, reportażu historycznego, tragicznej opowieści o pasjach, namiętnościach i życiu na peryferiach”. (za: Błażej Popławski, Jaki ojciec, taki syn. O książce Magdaleny Grzebałkowskiej „Beksińscy”, w: Kultura Liberalna)
Podobnie intrygujące okazały się inne reportaże Grzebałkowskiej. Zarówno Wojenka – o dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia jak i 1945 Wojna i pokój wzbudziły ogromne emocje. Justyna Sobolewska pisze w Polityce:
„Dzieciństwo i wojna. Wydaje się, że już wiele powiedziano, ale książka Magdaleny Grzebałkowskiej pokazuje, jak bardzo jest to temat nieopowiedziany. Ten reportaż jest jednocześnie surowy i bardzo szeroki, obejmuje wiele miejsc, składa się z historii różnych postaci – m.in. syna Hansa Franka, japońskiego chłopca z Ameryki, dzieci z domów dziecka z Kazachstanu, małego Hiszpana, który trafił jako dziecko rewolucjonistów do ZSRR, chłopca z getta, który potem walczył o prawa zwierząt, dzieci z Armii Czerwonej i AK. I babci Grzebałkowskiej, Władzi, która pojechała na roboty do Niemiec jako szesnastolatka. Reporterka stara się nie dopowiadać i nie komentować przedstawianych historii. Jej rozmówcy mówią, że nie znali innej rzeczywistości, przyjmowali więc to, co było, jako normalność”.
W „1945. Wojnie i pokoju” Grzebałkowska układa relacje swoich bohaterów w obszary tematyczne – szabrownictwo, przesiedlenia, przyszłość osieroconych żydowskich dzieci, odbudowa polskich miast i katastrofa statku „Gustloff”. By przybliżyć te wydarzenia czytelnikowi, Grzebałkowska nie powołuje się na klasyczne źródła historyczne. Kładzie dyktafon na stole i oddaje głos swoim rozmówcom.
Dzięki tej metodzie poznajemy Wernera Henseleita, Niemca, który jako dziecko ewakuuje się wraz z rodziną przez zamarznięty Zalew Wiślany, gdzie w dziury po pociskach wpadają całe tabory uciekinierów. Czytamy o przesiedleńcach z Kresów podróżujących w wagonach pociągowych bez dachów, którzy czują się obco w poniemieckich domach. O zniszczonej Warszawie, gdzie organizuje się kawiarnie na gruzach i pije kawę o aromacie rozkładających się ciał zalegających w ruinach stolicy. O Bolesławie Drobnerze, pierwszym powojennym prezydencie Wrocławia, który starał się z miasta niepolskiego zrobić polskie i o Czesławie Gęborskim, komendancie obozu w Łambinowicach, znęcającym się i mordującym niemieckich wypędzonych. O żydowskich dzieciach z otwockiego sierocińca, w które polscy rówieśnicy rzucali kamieniami i o Ukraińcach drżących ze strachu na słowa „Polak idzie”. (za: Thomas Orchowski, Codzienność w czasach zarazy. O książce „1945. Wojna i pokój” Magdaleny Grzebałkowskiej, w: Kultura Liberalna).
Podobnie skonstruowana jest opowieść o Konopnickiej, postaci powszechnie rozpoznawalnej w kontekście tego, co nazywamy kanonem autorów literatury polskiej. Rozpoznawalnej raczej pobieżnie i stereotypowo, ale ciągle przewijającej się, czy to w szkolnych lekturach, czy na półkach z literaturą dziecięcą, czy też w narodowych uroczystościach, na których nie może zabraknąć „Niemca, który nie będzie nam pluł twarz”. Na wszelki wypadek przypomnijmy kontekst tego zwrotu, wyjętego z najbardziej znanego tekstu Konopnickiej z 1908 roku:
Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz
Ni dzieci nam germanił,
Orężny wstanie hufiec nasz,
Duch będzie nam hetmanił
/Antoni Słonimski w „Kronikach tygodniowych” wydawanych w latach 1927–1939 napisał o Rocie: „Zaczyna się od uczenia na pamięć bardzo słabego wierszyka Konopnickiej pt. Rota: Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Jest to dość minimalne jako program polityczny, oznacza to bowiem, że każdy inny może nam pluć w twarz, aby nie Niemiec, i że Niemiec też może pluć, aby nie w twarz/. (za: Wikipedia)
Ale to tylko mały przyczynek do absolutnie niezwykłej osoby, jaką była Maria Konopnicka, kobieta niebywałej energii i niekonwencjonalnych przekonań – postać zdecydowanie wyjątkowa, co Grzebałkowskiej udaje się pokazać w sposób dla niej charakterystyczny, czyli poprzez umiejętne łączenie mnóstwa udokumentowanych szczegółów oraz konfabulacji wypełniającej luki niemożliwe do odtworzenia z różnych powodów:
„Wyobrażam ją sobie, jak wsiada do powozu z kilkumiesięcznym synem na rękach. Wiatr wydyma jej czarną spódnicę i plącze tkaninę między nogami, zrywa kapelusz z głowy. Tadeusz płacze głodny, a ona rozpina kaftanik i daje mu pierś. Służący zabezpieczają przed wypadnięciem na drogę kufry z ubraniami i kosze z prowiantem, pod kopytami koni kręcą się niespokojnie psy. Jarosław zajmuje miejsce woźnicy na koźle, cmoka na konie i ściąga lejce. Ruszają”. (s. 50)
Czyż nie brzmi to jak fragment wyjęty z którejś z kultowych nowelek Konopnickiej? Można sobie nawet wyobrazić, że jest to fragment noweli Józik Srokacz, w której autorka wykorzystuje motyw rzeczywistej sytuacji, która miała miejsce w Bronowie, majątku, w którym mieszkali Konopniccy. To tam Józikowi maszyna urywa rękę i chłopak umiera dwa tygodnie później. (s. 56-60)
Jakkolwiek: „przedstawiając życie Konopnickiej, Grzebałkowska cały czas ściśle trzyma się historycznych źródeł. Na ogół jest to korespondencja rodzinna, listy poetki do dzieci, niekiedy korespondencja należąca do jej współczesnych, czasem gazety, poradniki z epoki, artefakty. Wszystko to autorka przetworzyła w cienkie nici cytatów i rzeczowych parafraz, nad wyraz starannie wykonała też przypisy”. (za: Kazimiera Szczuka, Źródeł cienka nić, w: dwutygodnik.com)
Wszystkie cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, za:
Dezorientacje, Biografia Marii Konopnickiej, Magdalena Grzebałkowska, wyd. Znak, 2024, s. 460.
Zbyszek Kruczalak
www.domksiazki.com