24 stycznia 2024

Udostępnij znajomym:

„Człowiek może nie wiedzieć czym Bóg jest, o ile wie, czym On nie jest” (Mistrz Eckhart)

Ten nakreślony przez Mistrza Eckharta, horyzont sposobu myślenia i podejmowania metod dotarcia do boskiej tajemnicy, jest istotnym elementem tekstu Jona Fossego. Zbieżności są oczywiste, szczególnie jeśli przyjrzymy się temu, co kryje się pod terminem teologii apofatycznej. A co się tam skrywa? Niemożność, a raczej niemożliwość dotknięcia tego, co boskie. Bóg wymyka się naszemu poznaniu i wszelkie próby dotarcia do Niego są skazane na niepowodzenie. On jest poza możliwościami wszelkich naszych wysiłków, dlatego sensowniej jest mówić czym Bóg nie jest, aniżeli o tym, czym jest.

W tekście Drugiego imienia, który jest naszpikowany religijnymi fragmentami rozważań o tęsknocie ku temu, co doskonałe, możemy znaleźć tę apofatyczną negację, pojawiającą się w analizowaniu istotności ciszy, koloru, światła czy ciemności – tego co jest w swoistym rozdwojeniu, czy dialektycznej sprzeczności kategorii, które mogą zaistnieć jedynie przez swe odwrócenie, tak jak światło i ciemność.

W jednym z wywiadów Jon Fosse mówi wprost:

„Obaj – ja i Asle, malarz, który przestał pić – zafascynowani jesteśmy Mistrzem Eckhartem, mistykiem, filozofem i teologiem z Nadrenii, dominikaninem oskarżonym o herezję. Moje zainteresowanie tą postacią wzięło się ze studiów nad filozofią, ontologią, z lektury wczesnych dzieł Martina Heideggera, zwłaszcza „Bycia i czasu". To, co napisał, miało wpływ na mój sposób pojmowania rzeczywistości, ale także tworzenia i myślenia o literaturze. Byłem zaskoczony, gdy wiele lat po studiach i rozstaniu z akademią wpadły mi w ręce pisma Mistrza Eckharta z przełomu XIII i XIV w. Czytając je, miałem wrażenie, że raz jeszcze obcuję z Heideggerem, z jego myślami zapisanymi w nieco inny sposób. To wrażenie było dojmujące, wróciłem więc do Heideggera – ale nigdzie nie znalazłem u niego nawet cytatu z dominikanina! Nie dawało mi to spokoju, aż w końcu trafiłem na pewien list. Heidegger przyznawał w nim, że Eckhart towarzyszył mu przez całe życie. Czyli nie myliłem się w swoich odczuciach, nie zawiodła mnie intuicja. A intuicja to dla pisarza cenna rzecz. Jasne stało się też, że całkiem niezły ze mnie filozof”. (za: M. Nogaś, Jon Fosse z literackim Noblem. Mówił nam: "Z Bogiem byłbym ostrożny").

Jeśli bliżej przyjrzymy się niektórym fragmentom tekstu Fossego, to nie ulega wątpliwości, że dwie postaci Aslego, też funkcjonują w swoistej dialektyce sprzecznych zależności. Zatem poszukiwania w odkrywaniu siebie są tak samo skazane na niepowodzenie, jak próby definiowania kategorii Boga. Gdzie zatem szukać siebie?

Asle mówi:

„...ale cofanie się dużo dalej niż do dziadków nie ma sensu, takie jest jego zdanie, pozostali są częścią wielkiej ciszy, mówi, tak o tym myślał, a o tym, co jest częścią wielkiej ciszy, nie ma sensu rozmyślać, nie ma sensu się z tym zmagać, bo tam po prostu jest, po prostu jest, tak, no, wielka cisza, mówi

Tak mówię, mówi Åsleik

a ja myślę, że powinien powiedzieć, że to Bóg jest tą wielką ciszą i że w ciszy słychać Boga, ale potem myślę, że równie dobrze mogę tego nie mówić, no i stoimy tam, a ja myślę, że również to, jak wszystko inne, słyszałem od Åsleika już tyle razy, bo kiedy on zacznie gadać, to może gadać nieprzerwanie, w nieskończoność, zapewne dlatego, że tyle czasu spędza sam, myślę, no i myślę, że chociaż mówił o tym już wcześniej, to za każdym razem, gdy to opowiada, wydaje mi się to mimo wszystko jak nowe, myślę, bo jest coś nowego, jest zawsze coś innego w sposobie , w jaki opowiada, w sposobie, w jaki na to patrzy, myślę, a Åsleik mówi, że jedyne, tak, jedyne, co go dręczy, nie, nie to, że się nigdy nie ożenił, absolutnie, baba byłaby tylko udręką i ciężarem, pod tym względem jest urodzonym samotnikiem, eremitą, jak mawiają, ale, mówi i długo milczy

Co masz na myśli? Mówię

To, że, mówi

No tak, to że mówię

To, że nie ma kto przejąć po mnie gospodarstwa, mówi Åsleik...” (s. 91/92)

Przytoczony fragment niesie w sobie przynajmniej trzy istotne aspekty prozy Fossego warte bliższego spojrzenia. Cisza jako istotność w poznaniu niepoznawalnego, bo tam mieszczę się, umykające w hałasie, sensy. Podobnie zresztą jak ma się to z odczuwaniem nicości:

„… często siedzę godzinami i patrzę przed siebie pustym wzrokiem w nicość, tak potrafię przez długi czas siedzieć i tylko patrzeć w pustą nicość, i jest chyba trochę tak, jakby z tej pustej nicości mogło coś przyjść, jakby z tej nicości mogło wyłonić się coś rzeczywistego, coś, co wiele mówi, a to, co zostaje powiedziane, może stać się obrazem, ale potrafię też tylko siedzieć i patrzeć przed siebie pustym wzrokiem, i być kompletnie pusty, zupełnie nieruchomy i wyciszony i właśnie tę pustą ciszę zwykle nazywam swoją najprawdziwszą modlitwą, tak, wtedy Bóg jest najbliżej, bo to w ciszy można usłyszeć Boga, zobaczyć Go w tym, co niewidzialne, oczywiście umiem odmówić Pater noster

o odmawiam, prawdę mówiąc codziennie, tak, co najmniej trzy razy dziennie każdego dnia... (s. 176)

Poza ważnością ciszy i nicości, mamy tu także wyraźne ukierunkowanie ku znaczeniom wynikającym z rozmowy. Dialog z drugim urasta do sytuacji usensowniającej samotność. Oba te doświadczenia są nierozerwalnie spójne, mimo oczywistej odmienności.

„...właściwie jest tylko Åsleik, myślę, tak, Åsleik i nikt inny, nie ma nikogo więcej, a kiedy on przychodzi, to prawie nie jest tak, jakby przyszedł ktoś obcy, albo kiedy ja przychodzę do niego, nie jest tak, jakbym przyszedł do obcego, bo znamy się z Åsleikiem długo i jest trochę tak, jakbyśmy nie mieli już zbyt dużo do ukrycia przed sobą, chociaż oczywiście mamy, ale jest trochę tak, jakbyśmy wiedzieli, co przed sobą ukrywamy, albo jakbyśmy wiedzieli, ale nie chcieli wiedzieć, albo o tym nie myśleli i się nad tym nie zastanawiali…” (s, 166)

Dużo uwagi poświecą też Fosse światłu i jego tajemnicy w relacji z mrokiem. To ono jest źródłem wybitności obrazu. Dzieło sztuki, w którym światło zostaje zgubione, zlekceważone lub pominięte jest marne. Światło nadaje obrazowi wartość.

„To zawsze, zawsze najciemniejsza część obrazu świeci najbardziej i myślę, że może tak być, ponieważ to w beznadziei i rozpaczy, w ciemności, Bóg jest najbliżej nas, ale jak to się dzieje, jak światło, które wyraźnie widzę na obrazie, dociera tam, czego nie wiem i jak to się w ogóle dzieje, Nie rozumiem tego, ale myślę, że miło jest pomyśleć, że może tak się stało, że tak się stało, kiedy nieślubne dziecko, jak to mówią, urodziło się w stodole w zimowy dzień, w Boże Narodzenie, a gwiazda w górze wysłała swoje silne, czyste światło na ziemię, światło od Boga, tak, to piękna myśl. Myślę, że ponieważ samo słowo Bóg mówi, że Bóg jest prawdziwy, myślę, że sam fakt, że mamy słowo i ideę Boga oznacza, że Bóg jest prawdziwy, myślę, że niezależnie od tego, jaka jest prawda, jest to przynajmniej myśl, że można myśleć, to też jest to, nawet jeśli nie jest to nic więcej niż to, ale zdecydowanie prawdą jest, że właśnie wtedy, gdy rzeczy są najciemniejsze, najczarniejsze, wtedy widać światło, wtedy to światło można zobaczyć, kiedy ciemność świeci, tak, i zawsze tak było przynajmniej w moim życiu, kiedy jest najciemniej, pojawia się światło, kiedy ciemność zaczyna świecić, i może tak samo jest w obrazach, które maluję, w każdym razie mam nadzieję, że tak jest”.

Drugie imię, Septologia 1-2, Jon Fosse, wyd. ArtRage, 2023, s. 291.

Zbyszek Kruczalak
www.domksiazki.com

 

 

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor