----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

27 lipca 2021

Udostępnij znajomym:

Dlaczego dziobak, a jeśli już, to jak się on ma do literatury iberoamerykańskiej? Wyjaśnianie znajdujemy zaraz na początku wstępu do tego fascynującego zbioru tekstów o ludziach i rzeczach mniej lub bardziej zwykłych, a czasem niezwykłych, w opracowaniu i pod redakcją Beaty Szady, z posłowiem Mariusza Szczygła.

„Dziobak to bardzo dziwny ssak: ma dziób kaczki, sierść wydry i ogon bobra. Poza tym wydziela jad i składa jaja. Dziobak jest po trosze kaczką, po trosze wydrą lub bobrem, jednak żadnym z tych zwierząt do końca. I reportaż to właśnie taki dziobak: czerpie z wielu gatunków, ale jest osobny. Autor tej definicji Juan Villoro, meksykański pisarz i reporter, bez którego nie obędzie się żadna antologia reportaży z Ameryki Łacińskiej (w tym również niniejsza), mówi, że dziobak literatury używa środków stylistycznych typowych dla prozy literackiej, konstruuje bohaterów tak, jak to się robi w dramaturgii, syntetyzuje niczym poezja, surowo obserwuje, jak to czyni dziennikarstwo, poświęca się – wyczerpująco i obsesyjnie – jak detektyw prowadzący śledztwo. Dziobak literatury to najsłynniejsze określenie reportażu w świecie hiszpańskojęzycznym.” (s. 7)

Cudownie magiczna i bajkowa definicja, która natychmiast przerzuca nas w inną rzeczywistość, niż ta, którą znamy, a jaką znamy? Tu raczej nie mamy problemu ze „znaniem”. Reportaży o Ameryce Łacińskiej, pisanych przez Polaków, mamy - tak zwane - zatrzęsienie. Wystarczy przypomnieć choćby teksty z Urugwaju, Marii Hawranek i Szymona Opryszka zatytułowane Wyhoduj sobie wolność:

„Gdyby Urugwaju nie było, należałoby go wymyślić. Funkcjonuje jako pewna fantazja o swobodzie życia, w którym szacunek do drugiego człowieka, egalitaryzm i poczucie tworzenia dynamicznej społeczności to naczelne zasady wspólnoty, jakiej wielu może zazdrościć. W jednym z reportaży pojawia się dziesięć prostych zasad postępowania i myślenia, które być może stworzyły Urugwaj takim, jaki jest dzisiaj, ale w gruncie rzeczy to kraj bardziej zagadek niż jasno formułowanych tez.” (za: J. Czechowicz, w: blog, Krytycznym okiem)

Ola Synowiec z kolei, w kapitalnym zbiorze reportaży, zatytułowanym „Dzieci szóstego słońca – w co wierzy Meksyk” – pisze: „modlitwy w kościele Świętego Jana wyszeptywane są w Tsotsil. To jeden z języków majańskich, którymi posługuje się ludność stanu Chiapas na południu Meksyku, gdzie leży San Juan Chamula”. (s. 123) To właśnie tam w ramach zawirowań tradycji ze współczesnością, nieomalże kompletnie zastąpiono lokalny bimber, który nosi nazwę POX, coca-colą. Pox, co znaczy w tsotsil lekarstwo, był i ciągle w jakiejś formie pozostaje rytualnym napojem, który nie tylko uzdrawia, ale służy też jako zapłata w wymianie między członkami społeczności. Płacąc owym bimbrem, można sobie kupić na przykład żonę. Nie ma dokładnych danych, czy w Polsce też można, albo można było, za samogon (niekoniecznie uznawany za napój kultowy) zrobić to samo. Warto by to sprawdzić, biorąc pod uwagę, że Polak i Meksykanin to dwa bratanki.

Kronikarskich obrazów świata latynoskiego możemy dotknąć też w precyzyjnie utkanych tekstach Tomasza Pindla zebranych w zbiorze Za horyzont – Polaków latynoamerykańskie przygody:

„Galicyjscy chłopi w Brazylii, legioniści na Haiti, Mrożek w Meksyku, żołnierze Andersa w Argentynie czy młodzi ludzie, którzy przypadkiem trafili do Chile i już tam zostali. Tomasz Pindel rusza na nieznany ląd: przeczesuje archiwa i literaturę, dociera do różnych pokoleń emigrantów i słucha ich niezwykłych historii. Dlaczego uprawa yerba mate stała się w Argentynie polską specjalnością? Na czym polegała polsko-niemiecka rywalizacja w Brazylii? Jak układały się relacje emigrantów z Indianami? Dlaczego mianem polacas określa się prostytutki? Jak pisarz Bobkowski rozwinął biznes modelarski w Gwatemali?” (z recenzji wydawnictwa)

***

Wspomniane książki dotykają tego, co w Ameryce Łacińskiej istotne i fascynujące, ale robią to z perspektywy polskiej, czy mówiąc bardziej precyzyjnie, zewnętrznej. Szczególnie książka Tomasza Pindla wpisuje się w ową zewnętrzność podwójnie, bo nie tylko przez osobę autora, ale przede wszystkim poprzez temat, który opisuje, czy raczej kronikarsko przytacza, emigracyjne losy Polaków w krajach latynoskich.

Dotykamy tu swoistej niezwykłości w nazywaniu, czy raczej określaniu metody reporterskiej, która w tradycji latynoskiej raczej skłania się ku terminowi „la crónica” aniżeli „el reportaje”. Jak pisze we wstępie Beata Szady:

„ […] la crónica to prawdziwa historia, której opisanie wymaga długiej i ciężkiej pracy i którą opowiada się, używając środków stylistycznych przynależnych do literatury pięknej. Martin Caparrós lubi to słowo głównie dlatego, że zawiera w sobie inne: cromo – czas. Bo reportaż to nic innego , jak portret czasu (retrato del tiempo). Dziś w Ameryce Łacińskiej mówi się właśnie la crónica. Nie el reportaje, tylko la crónica.” (s. 12)

***

Dziobak literatury – reportaże latynoamerykańskie, zabierają nas w niesamowitą podróż za horyzont nakreślony, czy raczej naznaczony, przez tych, którzy są nim samym, którzy go wyznaczają. Są z wewnątrz, a nie z zewnątrz i piszą o tym, czym to wewnątrz jest, albo raczej czym się staje.

„W tym zbiorze nie ma opowieści jedynie o narkotykach, nierównościach społecznych i przemocy, czyli o wszystkim tym, czego spodziewamy się po reportażach z Ameryki Łacińskiej.

Są zupełnie o czym innym:

- o peruwiańskiej tożsamości narodowej wyrażanej w słabości do napoju w „kolorze sików i smaku gumy do żucia”;

- o urugwajskich Hitlerach, którzy nie wstydzą się swojego imienia;

- o brazylijskim miasteczku bliźniąt, w którym jedynacy są nieszczęśliwi jak nigdzie indziej na świecie i które ma swoją mroczną tajemnicę;

- o wystawianym raz do roku krześle, na którym siedział Che Guevara, zanim został zastrzelony w boliwijskiej wiosce;

- o Czilangopolis – mieście Meksyk – w którym żyje tak dużo ludzi, że nie sposób ich zliczyć, ale i nikt nie ma wrażenia, że zbywa właśnie on;

- o błaźnie, który jest równie tradycyjnym gościem na pogrzebach w Kolumbii jak płaczki;

- o urugwajskiej poetce, która jeszcze przed dwudziestką pisała: „Każdy jest owocem dojrzewającym do swojej śmierci”;

- o Caracas – mieście, w którym Martín Caparrós zrozumiał, jak ważne jest zdanie: „Daj znać, jak dojedziesz”;

- o rozbieganych cieniach, które nafaszerowały gangstera Crayolę ołowiem, doprowadzając do jednego z najbrutalniejszych aktów przemocy w Salwadorze;

- o Auguście Pinochecie i jego największej w Chile bibliotece

- Garcíi Márquezie w fotelu dentystycznym.” (za notą wydawnictwa)

Co jest takiego niezwykłego i innego w latynoskich tekstach reporterskich i jak to się dzieje, że nas oczarowują, a to przecież nie jest, a raczej nie powinno być, ich głównym zadaniem w relacji w czytelnikiem?

„Założyciel […] Etiquety Negry – Julio Villanueva Chang uważa, że zadaniem reportażu ważniejszym niż donosić (łac. reportare), jest pozbawiać złudzeń. […] Reportaż nie tyle jest sposobem narracji, ile sposobem patrzenia na rzeczywistość, próbą nadania sensu chaosowi poprzez przekucie go w opowieść.” (s.12/13)

Dlaczego zatem, mimo odarcia ze złudzeń, pozostajemy jednak w powiewie tej tajemnicy, widząc jaśniej w niemijającym zachwyceniu?

No cóż, jeśli jesteśmy Czechami, nie mamy problemów ze zrozumieniem tego fenomenu, bo to jedyna nacja, która potrafi nie tylko odzierać ze złudzeń, ale tychże złudzeń szukać w banalności, przekuwając je w magię. Ale nie każdy naród ma Hrabala i Pavela i nie każdy potrafi podać się nieznośnej lekkości bytu.

„Opowiadać o banale w niebanalny sposób – oto wyzwanie dla reportażu latynoamerykańskiego. Dostrzegać niezwykłość w tym, co zwykłe – oto jego cel. […] Przede wszystkim jednak reporterzy w Ameryce Łacińskiej poszukują cudu w banale.” (s. 8)

Jakim cudem?

Kontynuacja za tydzień

***

Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie cytaty za:

Dziobak literatury – reportaże latynoamerykańskie, red. B. Szady, wyd. Dowody na istnienie, 2021, s.306.

Zbyszek Kruczalak

 

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor