13 listopada 2016

Udostępnij znajomym:

Życie nie znosi próżni. Ledwie zakończyły się wybory (uff!), a już za kilkanaście dni czarny piątek, później szara sobota, cybernetyczny poniedziałek, Mikołajki, Boże Narodzenie, następnie tydzień zwrotów. Trudny okres dla każdego z nas. Wymaga koncentracji, cierpliwości, umiejętności gospodarowania czasem i pieniędzmi. Wkraczamy bowiem w okres przedświątecznych zakupów. Dla niektórych równie stresujący jak podjęcie decyzji wyborczej, pierwsza randka lub oczekiwanie na ogłoszenie wyników Lotto.

Właściwie mógłbym dziś przedstawić rysunkowy plan jakiegokolwiek centrum handlowego w Północnej Ameryce, podpisać gdzie znajduje się jaki sklep, po czym uznać sprawę za zamkniętą. Wszystkie centra są identyczne, posiadają te same sklepy w zadziwiający sposób podobnie rozlokowane. Jedyna różnica to rozłożenie towaru na półkach, które niby uniwersalne i poparte tysiącem badań, to jednak odzwierciedla charakter menadżera. Jeśli ma on inklinacje do porządku to zwykle wszystko znajdziemy bez trudu, choć musimy wykonać kilka tysięcy kroków więcej. W końcu wazon na kwiaty nie może stać obok zestawu sztućców, a czerwona poduszka gryzie się z zieloną. Jeśli menadżer ma duszę artysty, to w sklepie panuje miły nieporządek. Zakupów dokonujemy stojąc w miejscu i rozglądając się, biorąc to co znajdziemy, bo przecież nie znajdziemy tego, co chcemy.

Przed zakupami musimy jednak zapoznać się z topografią terenu wokół centrum. Nigdy, ale to nigdy, nie korzystamy w okresie przedświątecznym z głównego wjazdu na parking. Tam zwykle panuje spore zamieszanie, które potęgują tylko wynajęci do kierowania ruchem policjanci. Chłopaki nie mają pojęcia o co chodzi. W końcu od prawie 100 lat mamy sygnalizację świetlną, która robi to za nich. Wykonują więc jakieś dziwne ruchy, w większości niezrozumiałe dla podnieconych bliską perspektywą zwiedzania sklepów kierowców. Bardziej niecierpliwych zatrzymują w miejscu spojrzeniem, w przypadku pyskatych wołają kolegę. Ślamazarnie, ale jakoś udaje im się większość samochodów wpuścić na parking.

W Kalifornii przeprowadzono kiedyś doświadczenie. Przy jednym wjeździe do centrum w czasie Czarnego Piątku postawiono dwóch specjalistów od sygnalizacji manualnej, drugie pozostawiono niestrzeżone. Pierwszym w okresie 10 minut wjeżdżało kilkadziesiąt samochodów, drugim dwa razy więcej.

Mając to wszystko na uwadze i pamiętając o presji czasu, do wjazdu na parkingi wykorzystujemy okalające je trawniki. W ten sposób jesteśmy w stanie zaoszczędzić nawet godzinę, która pozwoli nam na znalezienie lepszego miejsca. Przy odrobinie szczęścia dystans od samochodu do sklepowych drzwi nie przekroczy dwóch mil.

Na dojazd w korkach (jedziemy przecież po pracy lub w weekend), wjazd na parking i znalezienie miejsca zmarnowaliśmy 3 godziny. Nie jest źle, możemy zacząć zakupy. Przede wszystkim wyjmujemy przygotowaną wcześniej listę. Oczywiście nie jest to lista zakupów, bo przecież żaden normalny człowiek nie wie, co kupi po wejściu do sklepu. Jest to lista osób, które w tym roku zakwalifikowały się do nagrody. Teraz przedstawię wyczytaną kiedyś metodę, wprawdzie chronioną patentem, ale dziś w drodze wyjątku… Więc liczymy posiadane lub przeznaczone na prezenty pieniądze. Załóżmy, że mamy 300 dolarów na upominki dla 20 osób. Dzielimy 300 przez 20 i uzyskujemy 15 dolarów. Tyle właśnie przysługuje jednej osobie z naszej listy. Następnie wchodzimy do pierwszego lepszego sklepu i wyszukujemy towar o tej wartości. Kupujemy 20 sztuk, po czym wychodzimy ze sklepu, kierujemy się na parking, wsiadamy do samochodu i po następnych 3 godzinach jesteśmy w domu z siatką pełną prezentów. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z hurtem, więc i cenę lepszą możemy wynegocjować.

Oczywiście niektórzy będą chcieli dokonać bardziej osobistych zakupów. Jest to zrozumiałe, w końcu niektórzy z naszej listy mogą mieć ze sobą kontakt. Decydując się na indywidualne zakupy znów sięgamy po sprawdzone i wielokrotnie przetestowane wzorce. A więc jeśli chodzi o dzieci to prawdopodobnie już od sierpnia nasze pociechy przy każdej okazji delikatnie podpowiadały, czego sobie życzą. Wprawdzie z trudem, ale bardziej uważni wyłapali te wskazówki. Mogła to być na przykład wyciągnięta ręka z palcem wskazującym jakiś przedmiot na sklepowej półce. Lub list do św. Mikołaja pozostawiony przypadkiem na naszym biurku obok kluczyków do samochodu. Lub też nieśmiało wypowiedziane słowa „Ja to chcę!”, zwykle pojawiające się jednocześnie z wyciągniętą ręką.

Jeśli chodzi o mężczyzn, to nigdy nie kupujemy im żadnych ubrań. Każdy facet uważa, że wszystko ma, poza tym nigdy nie podoba mu się gust innych. Wręczenie mu pary skarpet może okazać się dla niego obraźliwe. Bluza lub kurtka to zamach na jego wolność i niezależność. Prawdziwy mężczyzna nigdy nie przyzna się, że coś, co ma na sobie kupiła mu kobieta. Jeśli w ogóle to włoży. Gdy chodzi o kobiety, to również nie kupujemy im garderoby. Nigdy nie trafimy z rozmiarem, a jeśli nawet się uda, to i tak popełnimy błąd, bo przecież powinniśmy nabyć o dwa numery mniejsze. Mężczyzn zadowoli wszystko, co ma jakieś ruchome części i na co dzień jest do niczego nieprzydatne. Kobietom kupujemy coś, co już mają, ale chciałyby nowe. Owszem, może to być krem lub perfumy, ale znacznie lepszym wyborem będzie samochód.

Mam nadzieję, że choć kilku osobom przewodnik ten ułatwi przedświąteczne zmagania. Pamiętajmy, że nadrzędnym celem w tym okresie jest unikanie stresu i nasze dobre samopoczucie.

Miłego weekendu

Rafał Jurak
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor