Jacek Kaczmarski w piosence pod tytułem „Jałta” pokazał obrady wielkich mocarstw w lutym 1945 r. jako wielki spektakl, w którym dwaj przywódcy zachodni we wszystkich sprawach ustępowali dyktatorowi ZSRR. Konferencja jałtańska stała się symbolem porządku międzynarodowego, który zapanował w Europie Środkowo-Wschodniej po drugiej wojnie światowej.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że ojcem chrzestnym „Wielkiej Trójki” był niejaki Adolf Hitler. To bowiem właśnie agresja niemiecka na ZSRR w czerwcu 1941 r. spowodowała, że w globalnej grze doszło do zasadniczego odwrócenia sytuacji. Stalin, do niedawna faktyczny cichy sojusznik hitlerowskiej agresji, stał się nagle pożądanym partnerem dla walczących od roku o przetrwanie Brytyjczyków. Churchill po dowiedzeniu się o rozpoczęciu operacji „Barbarossa” miał powiedzieć, że gdyby Wehrmacht najechał na piekło, to gotów byłby udzielić najlepszych rekomendacji samemu Lucyferowi. Stąd szybkie ocieplenie stosunków, włączenie Armii Czerwonej do systemu amerykańskich dostaw sprzętu i materiałów wojennych (Lend Lease) i próby koordynowania walki z Hitlerem. Zresztą to właśnie po czerwcu 1941 r. Polska straciła istotną rolę sojusznika Wielkiej Brytanii – do tej pory to Rząd RP na Uchodźstwie mógł dostarczać aliantom wsparcia militarnego i symbolicznie tworzyć koalicję antyhitlerowską, w ciągu 1941 r. jej trzonem zaś stały się trzy mocarstwa. Ostatnie, USA, dołączyło oficjalnie do tego grona w grudniu 1941 r. po japońskim ataku na Pearl Harbor i wypowiedzeniu Stanom Zjednoczonym wojny przez III Rzeszę.
To na froncie wschodnim Niemcy trzymali do końca wojny trzon swoich wojsk lądowych, a Armia Czerwona przez prawie cztery lata stanowiła główną siłę, która mogła zajmować uwagę Hitlera. Nie jest co prawda do końca zgodne z rzeczywistością, że Sowieci sami wygrali z III Rzeszą. Po pierwsze, istotną rolę odegrały tutaj wspomniane już amerykańskie dostawy sprzętu i materiałów wojennych – bez amerykańskich ciężarówek, wagonów i lokomotyw, konserw (w tym słynnej „tuszonki”) czy radiostacji Armia Czerwona nie mogłaby odeprzeć kolejnych ofensyw Wermachtu, a następnie przejść do kontrofensywy. Alianci zachodni stale bombardowali także obszar Niemiec, dezorganizując przemysł wojenny i funkcjonowanie zaplecza frontu. To w końcu Amerykanie i Brytyjczycy stopniowo rozmontowywali obronę niemiecką na zachodzie, podcinając system sojuszy i strategiczną stabilność państwa Hitlera. Faktem jest jednak, że bez Stalina i ugrzęźnięcia Niemców na ogromnych przestrzeniach Rosji niemożliwe byłoby zwycięstwo nad nazistowskim reżimem.
Radziecki dyktator bardzo dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Był zresztą politykiem nie tylko zainteresowanym dalszym rozwojem rewolucji i poszerzania strefy oddziaływania „Ojczyzny Światowego Proletariatu”, ale także rozumiejącym międzynarodową politykę. Przyswoił sobie także pewne myśli, których z powodów ideologicznych nie należałoby mu przypisywać – patrzył on na świat oczami tradycyjnego rosyjskiego imperializmu, postrzegając obszary dawnego państwa carów również jako naturalną część kierowanego przez niego mocarstwa. Stąd jego dążenie do gwarantowania sobie stref wpływów, anektowania nowych terytoriów i budowania buforów, które mogłyby ochronić ZSRR. Zaskoczony w czerwca 1941 r. atakiem niemieckim, Stalin wiedział, że w globalnej wojnie z imperializmem musi być przygotowany na każdą ewentualność, a im dalej od Moskwy będzie wróg, tym lepiej.
Jadąc do Jałty na Krymie – półwyspie niedawno opróżnionym z niemieckich wojsk, zniszczonym i opustoszałym po wysiedleniu miejscowych Tatarów w głąb Azji – radziecki wożd’ miał, jak się wydaje, jasno wytyczone cele, do których dążył. Już pod koniec 1943 r., gdy spotkał się z Franklinem D. Rooseveltem i Winstonem Churchillem w Teheranie, udało mu się potwierdzić przynależność do ZSRR terenów zagrabionych Polsce po 17 września 1939 r. Wówczas jednak ta decyzja została zatajona przed światową opinią publiczną. W lutym 1945 r. miała zostać ogłoszona, w pakiecie z obietnicą rekompensaty dla Polski na zachodzie (z ziem poniemieckich) oraz obietnicą utworzenia koalicyjnego i demokratycznego rządu na Wisłą oraz przeprowadzenia wolnych wyborów. Przy czym Jałta okazała się miejscem szerszego zagwarantowania radzieckiego panowania w Europie Środkowo-Wschodniej, co wiązało się z obietnicą uzyskania strefy okupacyjnej w Niemczech. Tymczasem przywódcy USA i Wielkiej Brytanii nie mieli tak całościowego programu. Dla nich najważniejsze było po pierwsze ostateczne pokonanie III Rzeszy, po drugie zaś (zwłaszcza dla Amerykanów) wsparcie Armii Czerwonej w pokonaniu Japonii, obawiano się bowiem, że wojna z nią może potrwać jeszcze pewien czas i pochłonąć sporo ofiar. Do obydwu tych rzeczy potrzebny był Stalin, stąd wola spełniania jego życzeń i postulatów, po to tylko, by nie rozbić koalicji antyhitlerowskiej.
Dla tej części Europy – nie tylko dla Polaków, ale także Bałtów czy innych narodów – oznaczało to panowanie Sowietów i komunizację. Wygrał tak zwany „koncert mocarstw”, czyli dyktat największych graczy, realizujących swoje interesy, bez realnego przejmowania się zapisami niedawno stworzonej Karty Atlantyckiej. Wyplątanie się z tego układu zajęło prawie pół wieku, a w wielu wypadkach trwa do dziś. Współczesne pomysły na powrót do „dealów” z „wielkimi” na szkodę „małych” niestety zbyt wyraźnie przypominają tamte ruchy z ostatnich miesięcy II wojny światowej.
Tomasz Leszkowicz