----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

02 czerwca 2022

Udostępnij znajomym:

“Granice mego języka oznaczają granice mego świata” (L. Wittgenstein)

Cudowności prozy Kyūsaku Yumeno szukać można na wiele sposobów, bo jest ona nie tylko szalenie plastyczna interpretacyjnie, ale też urzeka swą niezwykłością, która skrywa się za tym, co w człowieku niejasne, rozdwojone, nie tyle może mroczne, co nieświadome.

Tytułowe opowiadanie „Piekło w butelkach”, to cztery bardzo krótkie testy, które wyrzucają nas na rajską wyspę fatalnego zauroczenia, z niewidocznym, a przecież oczywistym, wątkiem kazirodztwa, który niby jest, a jakby go nie było. To wrażenie istnienia w swoistym zawieszeniu, czy raczej rozdwojeniu, jest niezwykle dojmującym wrażeniem, jakie pozostawia nam doświadczenie obcowania z tekstami Kyūsaku Yumeno.

Trzeba przypomnieć, że Yumeno był jednym z najważniejszych twórców powieści kryminalnych w Japonii. Stworzył unikalny typ tekstu na pograniczu thrillera, powieści psychologicznej, horroru i poetyckiego eseju kryminalnego, w którym jesteśmy zaskakiwani nie tyle mnogością możliwości interpretacyjnych, co iluzorycznym, swoiście freudowskim, rozdwojeniem jaźni. Postaci jego opowiadań żyją często na paru poziomach swej świadomości i w różnych wcieleniach, co daje wrażenia schizofrenicznego postrzegania tego samego wydarzenia przez tę samą osobę, ale w różnych jej wcieleniach.

Idealnie widać ten niezwykle poetycki, ale też niepokojąco mroczny chwyt literacki w pierwszym opowiadaniu zatytułowanym „Piekło wariata”. Przypomnieć trzeba, że w jednym zbiorze mamy zatem „Piekło wariata” i „Piekło w butelkach” – to dość sporo piekielności, jak na względnie niewielki objętościowo wybór tekstów Yumeno. Piekło, jak się okazuje, może mieć postać rajskiej wyspy, pełnej wspaniałej roślinności, bajkowego ptactwa, obfitości owoców i niewykorzystanej możliwości ratunku, ale może być też udręką zakładu psychiatrycznego, w którym świat jest otchłanią pełną demonów naszej schorowanej wyobraźni.

Cierpimy w nim nieomalże ocierając się o doświadczenie szaleństwa, a jednocześnie jesteśmy w nim szczęśliwi – cały Yumeno – bo świat jego bohaterów jest stanem ich umysłów. Ten świat chce wykroczyć poza granice określone ich językiem, co udaje się tylko pozornie, bo w istocie uciekają oni do innej wersji samych siebie, niczym niektórzy pacjenci domów dla obłąkanych:

„Ale popełniłem błąd i skończyło się tak, jak się skończyło. Wszystko się poplątało. Wzięli mnie za wariata. Ech… Co za absurd… co za niesprawiedliwość… Wypuście mnie stąd. (s. 58)

„Piekło wariata” jest przewrotnym, rozpasanym monologiem tytułowego szaleńca. Mężczyzna zagaduje ordynatora i prosi go o wypis ze szpitala psychiatrycznego, bo już jest zdrowy. Opowiada mu, jak pewien niecny dziennikarz poprzez swoje wyrachowane zachowanie, kombinacje-machinacje i manipulacje doprowadził go do obłędu, zaburzeń psychosomatycznych. Jego historia jest pełna niesamowitych, nieprawdopodobnych sytuacji, przeskoków, licznych luk, oznak kreowania, retuszowania, montowania, zszywania z odłamków prawdy i fikcji, kłamstw, samooszukiwania się iluzorycznej opowieści. A zakończenie – wyborne, przerażająco wyborne.

Zbudowane z sześciu autonomicznych segmentów-szkiców „Dziwne sny” są onirycznym dryfowaniem po lustrzanym świecie, przywodzącym na myśl symulakrum, pozorowanie czy wytwarzanie rzeczywistości (odbicie rzeczywistości w rzeczywistości, następnie zaś próby uczynienia z niej autonomicznego „bytu”), a zwłaszcza imitowanie osoby, swego rodzaju sobowtóra, Doppelgängera. Motyw lustrzanego odbicia czy podstawiania znaku/obiektu za autentyczny element świata będzie fundamentem do rozrastania się, rozkwitania czy roz-szklenia się i roz-dźwięczenia się opowieści – onomatopeje i wielokropki odegrają swoje role w tych upiornych przedstawieniach. W „Hucie” narrator po nagłej śmierci ojca przejmuje kontrolę nad tytułowym zakładem, w którym za życia pierwotnego właściciela (nota bene, uważanego za szaleńca)… zawsze ktoś tragicznie kończy. I syn niejako odzwierciedla makabryczny pociąg rodziciela do rozlewu posoki, gruchotania kości, będzie jego alter ego, wcieleniem. „W przestworzach” to anegdota o „przeklętym” samolocie. Ktokolwiek nim poleci, znika w tajemniczych okolicznościach, jest „(z)gubiony”, a samolot ląduje bez pilota. Narrator, butny mężczyzna, postanawia to sprawdzić, przekonać się, ile prawdy jest w tych legendarnych opowiastkach. Deliryczno-onirycznym obrazkiem jest „Ulica” – narrator, wracający po zabawie w jednym z tokijskich klubów, widzi lalki prowadzące samochody, ale najbardziej przerażające dla niego okaże się lustrzane odbicie postaci z przeszłości w jednym z aut. Najwyraźniejsze przedstawienie i konfrontacja „ja”-obserwator oraz „ja”-obserwowany(e) pojawi się w „Szpitalu” – dwie strony, rewers i awers, recto-verso „ja” oddzielą się, oderwą od siebie, by stać się dwoma pozornie niezależnymi bytami: „ja”-„widziane” i „ja”-„widzące”. „Siedem wodorostów” odczytywać można jako historię o duchach, ale równie dobrze jako rozdwojenie jaźni, wewnętrzne lustro, które oświetli jak wyrzuty sumienia przestępcę. I finalny szkic – „Szklany świat” – jest osobliwym zapisem pościgu zabójcy (narratora) i detektywa, rozpadem i odbudową czy nadbudową szklanej, szklistej, a zatem złudnej, iluzorycznej, rozbłyskającej, odbijającej, multiplikującej świat w świecie, element w elemencie przestrzeni. (za: Luiza Stachura, w: Obłęd(nie). Słów parę o trzech utworach z „Piekła w butelkach” Yumeno Kyūsaku).

We wspomnianych „Siedmiu wodorostach” dotykamy tego iluzorycznego bycia w rozdwojeniu w nieomalże w bajkowy, czy raczej baśniowy, sposób, który opowieść o zatopionym okręcie i zamienionej w wodorosty załodze, przemienia w metaforę, czy też przypowieść o karze za popełnione winy, bez względu na to, jak głęboko dokonamy procesu wyparcia owej winy. Czysta psychoanaliza osobowości rozdwojonej w bardzo freudowski sposób, bo czyż nie można przyjąć, że cała ta bajka, w której opowiadający jest jednocześnie bohaterem opowiadania, może być po prostu jego snem, który ten opowiada nam, leżąc na kozetce u psychoanalityka?

„Ktoś, kto żyje obecnie, doświadcza najbardziej wyraziście i dojmująco codziennej niewiedzy co do tego, gdzie stawia stopę. Teren jest sypki, linie się podwajają, materiały się prują, perspektywy chwieją. Można wówczas odczuć z większą oczywistością, że znajdujemy się w ‘nieznanej rzeczywistości’”.  (Roberto Calasso, Nieznana teraźniejszość, za: M. Klimowicz, Skroluj, lajkuj…, w: Pismo, Magazyn Opinii, nr 4, 2022, s. 54.)

Ta nieznana rzeczywistość jest tylko pozornie obca, w gruncie rzeczy jest tylko odmianą, odbiciem, pozornością tego, co doskonale znamy, ale postrzeganą i doświadczaną przez inne JA nas samych.

Gdzie tu kryminał, gdzie morderstwo, inspektor i dochodzenie, by odpowiedzieć na pytanie - kto zabił i dlaczego uciekł? Wygląda na to, że w domyśle nieoczywistości i przepastnych głębiach naszego nieświadomego, czy raczej nierozpoznanego, innego JA.

„Yumeno Kyūsaku w trzech utworach zamieszczonych w tomiku „Piekło w butelkach” zdumiewa, przeraża, wprowadza do obłąkanego labiryntu, który nieustannie zakrzywia się, nagina czasoprzestrzeń, wyostrza pewne elementy, a inne zamazuje, spowija mgłą. To szaleńcza wyprawa w głąb ludzkiej psychiki, a zwłaszcza mechanizmów odpowiadających za budowanie tożsamości człowieka (pytanie o to, kim „ja” jest, kim naprawdę, autentycznie „ja” jest, ba! czy w ogóle „ja” jest, istnieje, bo może to jedynie podstawiony znak, iluzja, symulakrum?). Zastanawiające, na ile bohaterowie japońskiego pisarza są odbiciem ich własnych wyobrażeń, ich wewnętrznego zaburzonego(?) świata, autokreacją, a na ile to figury, imitacje, „obiekty” pozorujące realność, symulakry. I z drugiej strony – czy świat, który percypują, jest rzeczywisty, a może to fikcja, ułuda, miraż, fantasmagoria zmąconego umysły, wytwór chorej wyobraźni. Niesamowita proza, eksperymentująca, poszukująca, otwierająca na inne wymiary doświadczania czasoprzestrzeni i jej elementów”. (za: Luiza Stachura, op.cit)

Wszystkie cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, za:
Yumeno Kyūsaku, „Piekło w butelkach”, z jap. przeł. Andrzej Świrkowski, Tajfuny, Warszawa 2021, s. 112.

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor