----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

01 kwietnia 2020

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Trudno się dziwić, że spiskowe teorie dziejów rosną jak na drożdżach i są coraz bardziej zadziwiające. W końcu jesteśmy w sytuacji, której jeszcze parę tygodni temu nikt by nie dał wiary, a teraz nie tylko zaczęliśmy wierzyć w rzeczy nie do uwierzenia, ale też doświadczać ich na co dzień, a jak wiadomo, doświadczenia z wiarą nie mają nic wspólnego. Porzucamy zatem wiarę w świat były i stoimy przed jego nową wersją, która będzie z pewnością odmienna od tego, którą znamy, czy raczej znaliśmy do tej pory. Takie otwarcie na nowe i nieznane daje nieograniczone niczym pole dla naszej wyobraźni i konfabulacji. Możemy przewidywać cokolwiek i mówić, co nam ślina na język przyniesie, a czym innym są teorie spiskowe dziejów, niż lepieniem ułudy z tego, co mamy pod ręką. A co mamy pod ręką? Oczywiście książki, a w książkach, jak to zawsze, sporo niespodzianek. O jednej już pisałem, bo zrobiła spore zamieszanie i niezłą, literacką furorę:

„Internauci natychmiast wychwycili, że popularny amerykański pisarz Dean Koontz przewidział epidemię w swojej powieści "Oczy ciemności". W jednym z fragmentów pojawia się wątek o chińskim uczonym, który uciekł do USA, zabierając ze sobą dyskietkę z danymi o broni biologicznej zwanej Wuhan-400, nazwanej tak "ponieważ została wynaleziona w laboratorium RDNA mieszczącym się w pobliżu miasta Wuhan i była to czterechsetna odmiana zdolnego do życia wirusa stworzona w ich centrum badawczym". Mały problem z tą teorią polega na tym, że w pierwszym wydaniu książki (z 1981 r.) wirusa opracowali Sowieci, a nazywał się Gorki-400. Do zmiany doszło po upadku Związku Radzieckiego”. (za: Zupa z nietoperza, podstępni Amerykanie i chciwi naukowcy. Jakub Kapiszewski i Klara Klinger, w: Dziennik.pl)

Podobnie mają się rzeczy z innym autorem super bestsellerów:

/Wielbiciele twórczości Mistrza Grozy z Maine już od pewnego czasu mogli zauważyć, że nasza codzienność stała się niepokojąco podobna do powieści Bastion. Bastion rozpoczyna się w momencie, gdy z jednej z baz wojskowych w USA wydostaje się sztucznie stworzony wirus grypy. Cechuje go gigantyczna śmiertelność - w krótkim czasie wymiera 99.4 proc. populacji. Pozostali przy życiu ludzie zbierają się w dwie antagonistyczne grupy. Stephen King, wykorzystując wątki nadnaturalne, opowiada o ludzkiej naturze i tym, czym w ostateczności kierują się ludzie. Czytelnicy jego powieści zauważyli, że fabuła Bastionu zaczęła się w niepokojący sposób pokrywać z tym, co dzieje się teraz na świecie. Koronawirus dość szybko rozprzestrzenił się, a naukowcy wciąż sprawdzają metody walki z chorobą COVID-19, którą wywołuje wirus. Miłośnicy teorii spiskowych zacierali ręce - a może, tak jak w powieści Kinga, nowy wirus też został wymyślony przez rząd, żeby pozbyć się części populacji? (za: J. Barańska, onet.pl)

A co się dzieje u Robina Cooka, mistrza thrillera medycznego? Nie trzeba było długo czekać, by czytelnicy doszukali się paralel jego Epidemii z pandemią koronawirusa. Podobieństwa zresztą nasuwają się same:

„Już od lat wiadomo, że aby wywołać panikę, a nawet zniszczyć ludzkość, wcale nie jest potrzebna bomba atomowa. Od kiedy bowiem trwają prace nad bronią biologiczną wiadomo jest, że to ona nie tylko podstępnie zabija, ale też sieje panikę i sprawia, że ludzie zaczynają zachowywać się w irracjonalny sposób. Wszelkiego rodzaju wirusy i bakterie przerażają, wystarczy tylko przypomnieć sobie atmosferę strachu i niepewności, która panowała całkiem niedawno przy epidemii ptasiej grypy. Nie mówiąc już nawet o przypadkach chorób, które mają szczególnie wysoką śmiertelność, które zaledwie w kilka dni potrafią zniszczyć organizm, doprowadzić do śmierci i … na które nie ma lekarstwa […]

Czy to możliwe, żeby do wybuchu tych epidemii doszło w wyniku celowego działania ludzi? Kto mógłby dopuścić się takiej podłości i w jakim celu? Odpowiedź jest bliżej, niż nam się wydaje, jest też znacznie bardziej przerażająca, niż mogłoby nam się wydawać”. (za: qulturaslowa.pl)

Pytanie postawione w kontekście książki Robina Cooka to woda na młyn spiskowców wszelakiego rodzaju, a jest ich mnóstwo. W gruncie rzeczy wszyscy w jakiś sposób, świadomie lub nie, spiskujemy. Wszyscy przecież potrzebujemy szybkich, łatwych i zrozumiałych podpowiedzi na trudne, skomplikowane i niełatwe pytania. Inaczej jednakowoż szukają na nie odpowiedzi spiskowcy wychowani na "Dżumie" i "Miłości w czasach zarazy", inaczej czytelnicy Jana van Helsinga i jego „Tajnych stowarzyszeń”, a jeszcze inaczej widzowie (spiskowa teoria dziejów nie ominęła kina) super produkcji "Contagion - Epidemia strachu", w którym „Steven Soderbergh powtarza bardzo lubianą przez twórców kina katastroficznego tezę, że istnienie naszego gatunku cały czas wisi na włosku. Na cud zakrawa w ogóle, iż udało nam się przetrwać na Ziemi tyle tysiącleci, skoro ze wszystkich stron czyhają na nas zagrożenia. Wystarczy drobny przypadek i nieszczęście gotowe. Z "Contagion - Epidemia strachu" można się między innymi dowiedzieć, że najprostszym sposobem na zarażenie się paskudną chorobą jest... dotykanie dłonią własnej twarzy. Tymczasem, jak wynika ze statystyk, powtarzamy tę czynność co najmniej trzy razy minutę! Należy też uważać, komu podaje się rękę na powitanie, a w restauracji przed spożyciem każdego posiłku najlepiej przeprowadzić test na obecność wirusa w jedzeniu. Strzeżonego pan Bóg strzeże”. (za: Ł. Muszyński, w: filmweb.pl)

Te różne konspiracyjne podejścia do tego, co tu i teraz, łączy jedno: wiara w konfabulację, a cóż od kreowania opowieści może być piękniejsze? Wszyscy potrzebujemy bajek i nie możemy bez nich żyć. Wymyślamy je na potęgę uciekając tym samym od rzeczywistości w ułudę, bo czegóż można się spodziewać, gdy rzeczywistość skrzeczy? Z całą pewnością jednego – ucieczki w złudzenia. Paranoja czy pandemonium? Wszystko jedno, ale jakie fascynujące!

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor