Niektóre z ich tekstów są niezwykle znaczące dla naszych literackich wypraw po złote runo zachwycenia. To zachwycenie może mieć oczywiście różne realizacje, ale zawsze, jeśli już się wydarza, wyrzuca nas w inne rzeczywistości i pozwala doświadczyć, często nadzwyczajnie ulotnego, olśnienia. To doświadczenie literackiego wykraczania poza codzienność, zwykłość czy rutynę nie przynależy, co oczywiste, tylko tekstom, których autorzy zdobyli Literacką Nagrodę Nobla - to byłoby nadzwyczajne i idealnie wygodne dla nas, czytelników. A skoro tak nie jest, musimy się przedzierać przez chruśniaki niekoniecznie malinowe, żeby dotrzeć do krain mlekiem i miodem płynących – a tych, jak wiadomo, nie jest wiele i zdecydowanie nie są łatwe do odkrycia. Literacka Nagroda Nobla jest może niedoskonałym, ale jednak istotnym kompasem w poszukiwaniach tego, co w literaturze nadzwyczajne.
Anna Maria Świątek skomponowała podręcznik bardzo pomocny w przedzieraniu się przez gąszcza znaczeń, które wprost, albo pośrednio, a może i intuicyjnie prowadzić nas mogą, ale niekoniecznie, tam, gdzie jeleń pragnie wód krynicznych. Nobel Literacki XXI wieku (tom 2) to zbiór analiz i fragmentów właściwych dzieł literackich, których autorzy wpisali się na listę laureatów noblowskich. Są tam:
MARIO VARGAS LLOSA
NOBEL 2010, „ROZMOWA W KATEDRZE”
TOMAS TRANSTRÖMER
NOBEL 2011, „WIERSZE I PROZA 1954–2004”
MO YAN
NOBEL 2012, „OBFITE PIERSI, PEŁNE BIODRA”
ALICE MUNRO
NOBEL 2013, „TANIEC SZCZĘŚLIWYCH CIENI”
PATRICK MODIANO
NOBEL 2014, „KATARZYNKA”
SWIETŁANA ALEKSIJEWICZ
NOBEL 2015, „WOJNA NIE MA W SOBIE NIC Z KOBIETY”
BOB DYLAN
NOBEL 2016, „DUSZNY KRAJ”
KAZUO ISHIGURO
NOBEL 2017, „POGRZEBANY OLBRZYM”
OLGA TOKARCZUK
NOBEL 2018, „BIEGUNI”
PETER HANDKE
NOBEL 2019, „PEWNEJ CIEMNEJ NOCY
WYSZEDŁEM Z MOJEGO CICHEGO DOMU”
„Kontynuując tradycje pisarskie, literatura noblistów pierwszych dekad XXI wieku ujmuje życie w nowoczesnej formie literackiej. Wyraża epokę globalizacji, atomizacji, dynamizmu. Eksponuje rzeczywistość rozbitych całości, ustawicznego ruchu, nieposkromionej próżności natury ludzkiej, pospolitości i powszechności wszelkich zjawisk. Przedstawia świat skrzyżowaniem wątków, eseistycznym krążeniem wokół znaczących motywów, epizodycznym skrótem myślowym, filmowym montażem obrazów, sensacyjnym konceptem, dwuznacznym dialogiem, wymownym niedopowiedzeniem. Jednocześnie często posługuje się tradycyjnym opowiadaniem, podkreślając wagę opowieści i anegdoty jako niezastąpionej metody wyrażania myśli. Wciąż wypowiada się także za pomocą dramatu i liryki. I coraz intensywniej zaciera różnicę między czystą literackością a gatunkami pogranicznymi czy intertekstualnymi (jak piosenka). Wprowadzając dziennikarskie formy utrwalania rzeczywistości – w tym głównie reportaż, wywiad, felieton – przekracza granice między fikcją a życiem”. (ze wstępu)
Ta mnogość sposobów wprowadzania nas w zachwycenie, wcale nie sprawia, że w tym zachwyceniu widzimy jasno. Jeśli przypomnimy sobie wojenne rozmowy rosyjskich żołnierek, jakie przytacza w swych książkach Swietłana Aleksijewicz, czy bezradność ludzi niemogących się wybić na znalezienie w sobie właściwości w opowiadaniach Alice Munro, czy dość wstrząsające przekonanie Mo Yan’a, iż nigdy nie będzie lepiej i nie ma sensu mamić się żadną nadzieją, bo stereotyp traktujący miłość jako lek na całe zło jest, co najwyżej, fałszywą ułudą.
Ale przecież cudowność opowiedzianych historii wcale nie zasadza się na przekonaniu, że „…potem żyli długo i szczęśliwie”, bo przecież zapominamy często, że coś było przed przysłówkiem czasu „potem”, a co to było? Coś, co jest opowieścią z krainy tysiąca i jednej możliwości – i to chyba dlatego literatura jest tak nieskończenie nieskończona, a zatem swoiście doskonała, w swych autorskich inspiracjach i czytelniczych realizacjach.
Trzeba przypomnieć, mówiąc o wieloaspektowości tekstu literackiego, publikacje Kazuo Ishiguro, którego arcydzieło „Okruchy dnia” jest czyś znacznie wykraczającym poza opowieść o służącym i jego relacji z przełożonym. Dorris Lessing określiła „Okruchy dnia” jako powieść zabawną i jednocześnie najsmutniejszą, jaką czytała. Jest zresztą coś niezwykle magicznego, nieomalże mistycznego w zestawieniu tekstu Ishiguro z powieścią W.G. Sebalda, Wyjechali - też przecież (prawie) noblisty (był wielokrotnie wymieniany jako pewny kandydat do Literackiego Nobla). Wyobrażenia budowane ze wspomnień (wielu narratorów, których pochodzenie i status „ontologiczny” mogą się znacznie różnić) sterowane są dodatkowymi bodźcami, które ukierunkowują obiorcę w stronę pożądaną/implikowaną przez autora. Dzięki temu fikcyjna historia nabiera cech rzeczywistych, udokumentowanych i potwierdzonych w różnych źródłach (tekst dziennika wpleciony w narrację, przytoczone wspomnienie, sen czy przewidzenie, fotografie zamieszczone na stronach „oryginalnego” dziennika czy też w tekście właściwego opowiadania, zdjęcia głównego bohatera Ambrose Adelwartha, który jednocześnie jest autorem dziennika). Ambrose Adelwarth jest emigrantem, jego ojciec nie był butlerem czy kamerdynerem, mówi biegle w paru językach, ale mieszka w kraju, w którym się nie urodził, ale który sam wybrał do życia. Jest absolutnie oddany swojej pracy i cały swój czas bez wyjątku, swe uczucia i emocje jej tylko poświęca. Jego życie prywatne nie istnieje, jego służba jest jednocześnie sensem jego istnienia. Gdy chlebodawca, a w istocie chlebodawcy (ojciec i syn) umierają, kończy się jego służba i jego życie w oczywisty sposób zostaje odarte z sensu. Życie pozbawione sensu nie jest warte kontynuacji. Ambrose ucieka od siebie i od świata i poddaje powolnemu, aczkolwiek skutecznemu procesowi odzierania się z pamięci, wyzwalania z tego, co było, ucieczki od historii w umieranie, w niebyt, w nieistnienie. Dwie pozornie podobne postaci oddane złudnie identycznej profesji, dwie opowieści o dwu różnych losach, dwu kompletnie nieporównywalnych osobowościach, które sensownie istnieją tylko dlatego, że pozostają w służbie innym – a jednocześnie głębokie przeświadczenie i nieodparte wrażenie, jakie obezwładnia czytelnika obu tekstów, zarówno Ishiguro jak i Sebalda, że przekroczenie niewidzialnej granicy oddania drugiemu, może naznaczyć nasze bytowanie niewyobrażalnym cierpieniem samotności i desperacji, albo (jak to ma miejsce w wypadku pana Stevensa z powieści „Okruchy dnia”) obawą przed obnażeniem wewnętrznej pustki w salwach dowcipu i śmiechu.
Ta narracyjna maestria jest tak samo istotną wartością w powieści Prawiek i inne czasy, Olgi Tokarczuk - gdzie historia XX wieku przewala się w swych potwornościach przez te same miejsca i tych samych bohaterów, a wszystko trzyma w klamrze niebywałej koncepcyjnej piękności nieomalże magiczna gra w absurd istnienia, w którą gra dziedzic Popielski. Najnowsza powieść Olgi Tokarczuk Empuzjon właśnie się ukazała. Co znaczy ten tytuł i skąd wzięło się to słowo?
/W tej powieści tajemnic powrócą kluczowe problemy prozy Tokarczuk: holistyczne widzenie rzeczywistości, konsekwencje uprzedmiotowienia natury, świadomość zbiorowa, afirmacja wyobraźni i współczucia. W pewnym sensie powróci nawet słynny mnich Paschalis z „Domu dziennego, domu nocnego". Akcja wiedzie nas znów na Dolny Śląsk, tym razem do uzdrowiska Görbersdorfu (dzisiejsze Sokołowsko), gdzie kuracjuszy leczących gruźlicę prześladują dziwne, mroczne siły. „Empuzjon" to nazwa miejsca, gdzie przebywają empuzy, jak nazywa czarownice Arystofanes w „Żabach". W powieści są to lasy okalające Görbersdorf, do których miały uciec bezpowrotnie (i żyć w nich nadal) kobiety oskarżane o czary w czasach inkwizycji. Od tamtej pory mszczą się na mężczyznach”. (za: Ryszard Koziołek, Kraina czarownic, w: Książki Magazyn do Czytania, nr 2, 2022, s. 29)
Nobel literacki XXI wieku, tom 2 (2010-2019), Anna Maria Świątek, wyd. Fosze, 2021, s. 222.
Zbyszek Kruczalak