Dlaczego „amerykański sen" coraz częściej staje się ,,amerykańskim mirażem"?
By to zrozumieć, dziennikarskie małżeństwo - Nicholas Kristof i Sheryl WuDunn - prowadzi nas przez kolejne kręgi amerykańskiego piekła: bezrobocie, uzależnienia, problemy z edukacją i opieką zdrowotną, utrata majątku, ubóstwo wśród wielodzietnych rodzin, przeludnienie. Z reporterską precyzją pokazują, że rzesza ciężko pracujących Amerykanów czuje się niezauważana i nierozumiana, co pogłębia polaryzację, rasizm i nietolerancję i stopniowo zżera tkankę społeczną.
Amerykańskie piekło, a nie amerykański raj? Jak to możliwe, jakim cudem i a jeśli już tak, to jak? Czyżby amerykański mit nieskończonych możliwości, które stoją dla wszystkich otworem, wystarczy tylko chcieć i pracować z całej mocy, rozpadł się na tysiąc kawałków?
Autorzy reportażu „Biedni w bogatym kraju. Przebudzenie z amerykańskiego snu” zabierają nas ze sobą do domów ludzi, których losy śledzą z uwagą i którzy są im bliscy. Rodziny Knappów, Greenów czy McDowellów poznajemy w różnych sytuacjach i różnych okresach ich życia. Jesteśmy z nimi od czasów szkolnych, aż po dorosłość. Przez całość tekstu przewija się motyw szkolnego autobusu numer sześć, którym dojeżdżali do szkoły uczniowie liceum w Yamhill i Carlton, małych miejscowości w stanie Oregon. Dlatego też ten właśnie stan jest swoistą soczewką, przez którą przyglądamy się temu, co można nazwać upadkiem, czy raczej rozpadem średniej klasy robotniczej. Ale są też historie Daniela McDowella czy Steva Olsona, które dzieją się w Baltimore, genialnego Tanitoluwa Adewumi’ego z Nowego Jorku, Genevy Cooley z Alabamy.
Upadek i degeneracja robotniczej klasy średniej to problem, który doczekał się wielu omówień z różnych perspektyw, aczkolwiek najbardziej znane i rozpoznane są Elegia dla bidoków, J.D. Vance’a i Uwolniona – jak wykształcenie odmieniło moje życie, Tary Westover. Obydwa tytuły przywołują zresztą w swym reportażu Kristof i Wudunn (s. 300/301) i obydwa mają charakter wybitnie autobiograficzny, dotykając osobistych doświadczeń, z jakimi autorom przyszło się mierzyć, mieszkając w tak zwanym pasie rdzy, czyli rejonie Apallachów, dawniej zwanym pasem stali. Nazwy te precyzyjnie oddają sens dramatu ludzi, którzy pracowali w stalowniach, hutach czy kopalniach i nagle pozostali bez pracy, gdyż w wyniku różnych ekonomicznych i politycznych zawirowań owe huty, kopalnie i stalowanie pozamykano, bo taniej było sprowadzać ich produkty z Chin czy innych krajów.
Reportaż Kristofa i Wudunn ma diametralnie odmienny charakter i skonstruowany jest dwutorowo w przeplatających się nieustanie dwu warstwach. Pierwsza to losy poszczególnych bohaterów, przefiltrowane narracyjnie przez autorów, a druga to dane statyczne, badania uniwersyteckie, sondaże i inne, uwiarygodniające drastyczną sytuację konkretnych bohaterów reportażu.
Jednym z nich jest trzynastolatek, Ian Manuel skazany na dożywocie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. Dlaczego i kim jest Ian? Młodym przestępcą, wyrzutkiem funkcjonującym na marginesie życia społecznego, czarnym, zdegenerowanym członkiem gangów, socjopatą, który jedyne, na co zasługuje, to właśnie kara dożywotniego więzienia? Reportaż Kristofa i Wuduun znacząco i szokująco wykracza poza te dramatyczne i okrutne w swej zajadłości stereotypy. Ian Manuel, który strzelił w twarz kompletnie przypadkowej i niewinnej kobiecie, która szła do swego samochodu po kolacji w restauracji, zostaje rozpoznany i zatrzymany, przyznaje się do winy w nadziei na łagodniejszy wyrok kary, tak przynajmniej obiecuje mu to jego adwokat przydzielony z urzędu. Sędzia jednakowoż odrzuca jakiekolwiek możliwości złagodzenia wyroku i skazuje go na nieodwołalne dożywocie. Przypomnijmy, że Ian ma wtedy trzynaście lat. Jego historia ma jednak inny, niż możemy się domyślać koniec i jest tak symboliczna, jak biblijna przypowieść o Synu marnotrawnym.
Otóż Ian ma prawo do jednego telefonu miesięcznie, zwykle dzwonił do matki, ale w grudniu 1992 roku wykręca numer Debbie Baigrie, kobiety, której chciał ukraść torebkę i którą postrzelił w usta. Rozmawiają. Debbie stopniowo angażuje się w proces ewentualnego złagodzenia jego kary. Robi to tak intensywnie i z takim zaangażowaniem oraz wbrew zdaniu innych, w tym własnego męża, z którym się ostatecznie rozwodzi właśnie z tego powodu. Zbiegiem wielu różnych zdarzeń, angażuje w sprawę legendarnego prawnika, Bryana Stevensona, który akurat szukał przypadków skazanych na dożywocie młodocianych przestępców. Sprawą zajął się ostatecznie Sąd Najwyższy i „w 2016 roku, po dwudziestu sześciu latach za kratkami, Ian wyszedł na wolność – zaliczono mu okres spędzony w areszcie w oczekiwaniu na wyrok – i uczcił to z Debbie Baigrie. Wyściskali się jak starzy przyjaciele. Nikt widzący tę scenę nie pomyślałby, że kiedyś Ian postrzelił Debbie. Nazwał ją swoim aniołem stróżem i drugą mamą (jego własna umarła na AIDS). Poszli do włoskiej restauracji na pizzę i colę – niedaleko miejsca, gdzie postrzelił ją w 1990 roku”. (s. 229)
Są rzeczy, które nawet filozofom się nie śniły, a które wyrzucają nas w inne trajektorie myślowe i to jest jedna z wielu takich historii, które przytaczają w swym reportażu autorzy. Co szczególnie istotne, nie koncentrują się oni na zupełnie niebywałej postawie Debbie, która przecież zapiera dech w piersiach i ma nieomalże biblijny wymiar, ale na kontekście skazania Iana. Przypomnijmy tylko, iż „po kryzysie finansowym w 2008 roku, mimo szeroko rozpowszechnionych nielegalnych działań, które zniszczyły życie mnóstwa ludzi w kraju, do więzienia trafił tylko jeden bankier […]. Bezdyskusyjnie stworzyliśmy system sprawiedliwości o podwójnych standardach. Jeśli kradniesz w spożywczaku, możesz trafić za kratki. Jeśli jednak kradniesz dziesiątki milionów dolarów instytucjom podatkowym albo nieuczciwie rozprowadzasz niebezpieczne leki, siedząc w luksusowym biurowcu, będą cię wychwalać za smykałkę do interesów”. (s. 107) „Firmie produkującej OxiContin […] zasądzono grzywnę w wysokości sześciuset milionów dolarów, mało istotną w porównaniu z trzydziestoma pięcioma miliardami, które według szacunków firma zarobiła na sprzedaży OxiContinu. Skazano także poszczególnych kierowników Purdue i nałożono na nich wysokie grzywny, lecz żaden nie spędził choćby jednego dnia w więzieniu. Koncernowi zezwolono na kontynuację sprzedaży opioidów, a wartość majątku rodziny Sackerów sięga obecnie trzystu miliardów dolarów”. (s. 106)
Przypomnijmy, że w efekcie stosowania OxiContinu zmarło kilkaset tysięcy osób. Czy ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości, co do podwójnych standardów, jakie stosuje się wobec tych, którzy mają pieniądze i tych, którzy ich nie mają?
Kontynuacja za tydzień.
Zbyszek Kruczalak
Wszystkie cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, za:
Biedni w bogatym kraju – przebudzenie z amerykańskiego snu, Nicholas D. Kristof i Sheryl Wudunn, przeł., A. Gralak, wyd. Czarne, 2022, s. 339.