Nie nudzę się siedząc teraz obowiązkowo w domu. Gapię się w telewizor, w komputer, a wszystko po to, by jak najwięcej dowiedzieć się o małym domku na prerii. Nie ja jedna. Czytam wpisy z Hiszpanii, Argentyny, Japonii, Danii. Ktoś pisze, że teraz w tych strasznych czasach tym chętniej zanurza się w historie opowiadane przez Laurę Ingalls. By odetchnąć, przenieść się w lepszy świat.
Laura Ingalls Wilder była juz zupełnie dorosłą osobą, gdy zdecydowała się opublikować swoje wspomnienia. Nikt tej ksiązki nie chciał wydać z początku, ale w końcu nieco przerobiona, by mogła wpaść w rubryczkę - literatura dla dzieci, ukazała się w 1932 pod tytułem "Little House in the Woods". Kolejne tomy , w sumie aż dziewięć, wychodziły do lat sześćdziesiątych. Potem jeszcze córka Laury, Rose, opublikowała pamiętnik matki "On the Way Home", ale i tak cały świat zna te opowieści pod wspólnym tytułem "Little House on the Prairie". Może to dlatego, że taki tytuł nosił emitowany do dziś serial telewizyjny...
Z Wisconsin do Missouri, potem South Dakota, Kansas, Minnesota. Rodzice Laury, Charles i Caroline Ingalls, próbowali osiedlić się w różnych miejscach. Zakładali farmy, ojciec pracował a to na kolei a to prowadził sklep, matka sprzedawała jajka, albo pomagała prowadzić restaurację... Wieczni wędrowcy, osadnicy podbijający Zachód. A czasy były jeszcze niespokojne , druga połowa XIX wieku.
W serialu rodzina mieszka w Walnut Grove w Minnesocie, nad rzeczką Plum Creek.
Dzieci uczyły się w jednoizbowej szkole, dziewczynki nosiły zabawne czepki i perkalikowe sukienki, czasem nie było butów, ale z czasem w kuchni ojciec zainstalował pompę i nie trzeba było dźwigać ciężkich drewnianych wiaderek. Chodziło się na ryby i na polowania, z lasu pochodził tez syrop klonowy /inny cukier to był cukier sklepowy/, na strychu suszyło się sprawione mięso dzikich zwierząt, a zakupy robiono przy pomocy katalogu. Laura i jej starsza siostra Mary próbowały kiedyś nawet rozwinąć działalność biznesową i przy pomocy katalogu nabyły cały zestaw syropów na wszystko, ale - niestety - nie udało się ich sprzedać . Budyneczek szkolny pełnił jednocześnie rolę kościoła, we wsi był pastor, był lekarz, nauczycielka, młynarz, właściciel tartaku, z czasem bankier. No i sławna na całą okolicę rodzina Olesonów - czyli właścicieli największego /jedynego/sklepu z artykułami gospodarczymi, z czasem także restauracji. Nellie Oleson, ich córka, szkolna koleżanka Laury i Mary, była jakimś koszmarnym wybrykiem natury, plotkarą, intrygantką, jędzą po prostu, ale dzięki niej kilka epizodów rozgrywa się prawie jak filmy sensacyjne. Laura podkochiwała się w Almonzo Wilder. Oczywiście Nellie, z czystej złośliwości, zaczęła się do niego zalecać. Nie miała pojęcia o gotowaniu, ale zaprosiła Almonzo do swojej restauracji na obiad. Dzięki niewiarygodnej umiejętności intrygowania, spowodowała, że Laura zgodziła się ten obiad ugotować, ale Almonzo miał o niczym nie wiedzieć, czyli - miał być przekonany, że gotowała Nellie. Śliczna Nellie, córka najbardziej zamożnej rodziny w okolicy! Laura obiecała przyrządzić ulubione danie Almonzo, cynamonowego kurczaka. Restauracja zamknięta, stolik dla dwojga nakryty, Laura schowana w kuchennej szafie, a Nellie podaje do stołu. Zaczynają jeść i dzieje się cos strasznego - Almonzo pędzi do kranu w kuchni, Nellie za nim. Kurczak zamiast cynamonu upieczony jest w bardzo ostrym pieprzu! Nie do przełknięcia. Laura triumfuje, potem ma oczywiście kłopoty, musi przepraszać, ale w końcu to ona poślubi Almonzo.... za kilka lat.
Przepis na cynamonowego kurczaka można znaleźć na jednej ze stron internetowych, które zakładają miłośnicy "Małego domku na prerii". Są muzea, są wycieczki, pamiątki, i oczywiście miliony, miliony książek w kilkudziesięciu językach.
Książki są, jak to się mówi, fabularyzowaną biografią, odcinki sławnego serialu powstawały 'w oparciu' o książki Laury. Reżyserem wielu odcinków jest Michael London, grający tez ojca Laury. Bo to już było po "Bonanzie".
Skąd taka popularność opowieści z małego domku? To trochę tak jak z książkami Małgorzaty Kalicińskiej z serii o Rozlewisku. Idealizujemy przeszłość, rodzinne wspomnienia. Rodzina Laury zmaga się z klęskami żywiołowymi, wichury i tornada, które my tak dobrze znamy tu na Środkowym Zachodzie, niszczą im pola i zbiory, rujnują domy ich sąsiadów. Osadników nękają pożary, burze śnieżne, no i epidemie. Mary, najstarsza córka Ingallsów, po jednej z epidemii traci wzrok. Przychodzi szkarlatyna, ospa, nawet wąglik, tyfus. Doktor Baker urządza polowy szpitalik, ojcowie rodzin przedzierają się przez wichurę i śnieg do najbliższej stacji kolejowej po pomoc. Ratuje się wszystkich, nawet nieznośną matkę Nellie Oleson. Gdy dziecko wpada do starego szybu kopalnianego cała wieś organizuje pomoc. Wspomina się dzielność, zaradność, pamięta się odwagę. Przeszły świat wydaje się lepszy, mądrzejszy, bardziej rozumny niż zwykle chaotyczna - teraźniejszość.
Idalia Błaszczyk
E-mail: iTen adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.