Dawno, dawno temu, za siedmioma rzekami, siedmioma górami i siedmioma lasami, w bliżej nieokreślonym miejscu i czasie, powstała tradycja ozdabiania choinki na Boże Narodzenie. Dokładnie nie wiadomo, dlaczego ktoś postanowił ściąć piękne i młode drzewko, wnieść je do środka i obserwować, jak powoli obumiera, obwieszone różnymi ozdobami. Nieważne. Tradycja przyjęła się i cieszy miliony ludzi na całym świecie.
Oczywiście są tacy, którzy w pewnym momencie zamienili prawdziwą choinkę na sztuczną i są również zadowoleni. Bo choć nie ma zapachu, to nie ma też konieczności kupowania jej lub ścinania każdego roku, rysowania dachu samochodu, wkładania do stojaka - co proste nie jest, czy zbierania igieł z podłogi. Przy okazji... podobno najlepszym sposobem na uniknięcie igieł na podłodze jest jej zdjęcie przed świętami i założenie tuż po. Podłogi oczywiście.
Poza tym eksperymentujemy z drzewkami. Sąsiedzi przez kilka lat w salonie z wielkim oknem wychodzącym na ulicę zawieszali drzewko pod sufitem. Odwrotnie. Pniem do góry, czubkiem do dołu. Pierwszego roku wyglądało to ciekawie, potem mało kto zwracał uwagę. Teraz sąsiedzi przenieśli się do Vegas, więc choinki w ogóle u nich w oknie nie ma. Widziałem choinki ze stali nierdzewnej, białe, niebieskie, bez igieł. W jednym domu zamiast na choince bombki zawieszane są na palmie.
Świerk czy jodła?
Poważnym problemem jest wybór właściwego drzewka. Kupujący prawdziwe mogą każdego roku stawiać inne. A jaki wybór! Świerk jest bardziej popularny i występuje w wielu wersjach. Dłużej stojący, bardziej kłujący, mniej lub bardziej zielony. Mamy też kilka rodzajów jodeł oraz sosnę w kilku odmianach. Niestety, wszystko wymaga kompromisu. Jodła stoi dłużej, nie gubi tak igieł, ale nie pachnie. Świerk pachnie, gubi igły i nie postoi długo. Sosna roztacza podobno najlepszą woń, ale jest jakby…mniej atrakcyjna. Ale za to najtańsza. Oczywiście problemy tego typu rozwiązuje drzewko sztuczne, choć nie ma przy nim takiej dawki emocji.
Jak już wybierzemy drzewko, to trzeba je oświetlić. Nie wiem jak innym, ale mnie się one cały czas psują. Światełka znaczy. Składam dobry sznur po świętach i chowam do pudełka, po czym przy kolejnych świętach okazuje się, że połowa lampek nie działa. Dziwne. Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, ale producenci coś chyba kombinują.
Dorzucamy ozdoby i zamiast drzewko podziwiać choćby przez chwilę, rzucamy się w wir innych, przedświątecznych sprawunków. W tym roku są to głównie internetowe zakupy. Wbrew pozorom trudniej jest coś kupić w sieci bez zwrócenia uwagi reszty domowników. Łatwiej było pojechać, kupić, przywieźć i schować. Teraz już wiem, jak zacierać ślady online, ale przez długi czas poszukiwania jakiegoś produktu w internecie kończyły się atakiem określonych reklam we wszystkich urządzeniach podpiętych do sieci domowej.
Drzewko wspomnień
W większości domów przygotowania przedświąteczne bez zmian. Plany jak co roku. Ale jednocześnie wiele osób pewnie w którymś momencie zrezygnuje z ozdabiania drzewka. Może sił już brakuje. Może nastroju. Zwłaszcza w tym roku, gdy w wielu domach wielkich uroczystości rodzinnych się nie planuje. Może dzieci i wnuki nie dojadą. Nie ma dla kogo się starać. Nie chce się jechać po drzewko lub znosić ze strychu pudełka z ozdobami.
Nie wolno się poddawać. Po choinkę, żywa lub sztuczną, marsz! To nie tylko tradycja świąteczna. To ozdabianie drzewka naszymi wspomnieniami. Spójrz, łańcuch zrobiony przez kilkuletniego syna, dziś dorosłego faceta z własną rodziną. Albo wnuka, który ostatnio rzadziej nas odwiedza. Bombka pomalowana przez córkę, gdy chodziła jeszcze do przedszkola. A ta ozdoba? To przecież pamiątka po rodzicach. Tę gwiazdkę kupiliśmy w górach, pamiętasz?
Potrzebujemy choinki, bo jest ona skarbnicą wspomnień. Ozdabiając drzewko przypominamy sobie śmiech i głosy ludzi, których z różnych powodów z nami nie ma. Bo nie dojechali, albo nigdy już nie dojadą. Przy niewielkim wysiłku potrafimy wyobrazić sobie odbicie najbliższych w każdej ozdobie. Każda, nawet nowa, służy pobudzeniu wyobraźni. Dlatego nie warto marnować nawet jednej chwili i już teraz zacząć przygotowania. Chcemy czy nie. Musimy.
Miłego weekend!
Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.