Dziewczyny! Spokojnie i bez nerwów! W internecie istnieje wiele sposobów na znalezienie i usidlenie odpowiedniego mężczyzny. Odpowiedni to podobno taki, który ma właściwy zawód, pozycję, zarobki, jest w stanie zapewnić dostatnie życie przeplatane długimi wakacjami w egzotycznych krajach. Oczywiście w zależności od wieku metody są różne, więc niech każda przeszukuje zasoby internetowe na własną rękę...
...ale jeden przykład podam.
Studentka z Georgia University opublikowała w lokalnej gazetce sześciopunktowy przepis na złowienie przystojnego, potencjalnie zamożnego, może nawet w dalszej perspektywie wiernego i kochającego męża. Jej spostrzeżenia były na tyle ciekawe, że tekst wydostał się z gazetki, wylądował w sieci, gdzie powielony został miliony razy.
Trudno powiedzieć, czy osoby polecające innym ten artykuł charakteryzowały się wielkim poczuciem humoru, czy też potraktowały sprawę poważnie. Mam cichą nadzieję, że jednak żyjemy w kraju wesołków. Bowiem według autorki najważniejszą rzeczą jest przebywanie w miejscu, gdzie znajdują się pieniądze. Tak zresztą brzmi pierwszy punkt przewodnika: Idź za kasą.
„Wykorzystaj swój wolny czas przebywając w okolicy szkół kształcących przyszłych prawników, tam znajdziesz najbardziej ambitnych facetów, co z kolei przekłada się na twoje przyszłe szczęście finansowe” – przeczytać można w uzasadnieniu.
Szkoły biznesu są złe, bo nigdy nie wiadomo, co ze studenta tego kierunku wyrośnie, może nieudacznik z dyplomem. Przyszli lekarze to też spore ryzyko, nie każdy odniesie sukces, nie każdym można się pochwalić w towarzystwie, poza tym mamy tam spore ryzyko przerwania kariery z głupiego powodu. Na przykład błędu w sztuce lub zbytniej śmiałości w stosunku do podwładnych. No więc włóczyć się trzeba w okolicy uczelni prawniczych, wstępować do kafejek, siadać z książką w parku, uśmiechać i łowić wzrokiem. Na początek.
Rady dla młodych dziewczyn dotyczą również zachowania na pierwszej randce. Drugiej i trzeciej też. Autorka sugeruje początkową wstrzemięźliwość, bo według niej mężczyzna uklęknie na jedno kolano tylko przed taką, którą przyszło mu z trudem zdobywać.
„Bo głównym celem jest to, by połączyć konta bankowe, a nie wydatki na taksówkę w drodze do niego po pierwszym spotkaniu” – czytamy w artykule. Niestety, nie napisano wyraźnie, jak długo ma trwać ta wstrzemięźliwość, ale trzeba być uważnym – przerwana za wcześnie uznana może być przez niego za jednorazową zabawę, utrzymywana zbyt długo może go zniechęcić.
Jeśli kogoś dotychczasowe wskazówki rozbawiły, super. Jeśli oburzyły, rozumiem. Jeśli oczekuje na kolejne, uprzejmie służę.
Współcześnie bardzo ważne, przynajmniej dla niektórych, jest utrzymywanie profilu na portalach społecznościowych. Tam są przecież zdjęcia! Mogą one, jeśli są właściwie dobrane, dobrze się wam przysłużyć. Wam, czyli dziewczynom. Przypominam o tym, bo są tacy, którzy rozpoczynają czytanie tekstów od środka, czasem tylko początku, zwykle samej końcówki. Wtedy trudno cały temat ogarnąć, a w tym przypadku wnioski byłyby bardzo, ale to bardzo niewłaściwe.
Wracając do zdjęć... musimy je odpowiednio dobrać. Autorka tekstu wyłowionego z internetu sugeruje, by nie poświęcać zbyt dużo czasu na ich retusz, choć jest podobno ważny, a raczej na dobór odpowiedniego tła na fotografiach. Tłem tym według studentki z Georgii są koleżanki.
„Upewnij się, że na zdjęciach pozujesz z ładnymi kumpelkami, ale nie mogą być one ładniejsze od Ciebie. W ten sposób przeglądający profil faceci widzą, że obracasz się w fajnym, atrakcyjnym towarzystwie, w którym się wyróżniasz” – czytamy w przewodniku.
Wystarczy fragmentów dla przykładu, reszta podobna. Artykuł był szeroko komentowany w sieci. Również w postaci listów do redakcji. Jedni chcieli wiedzieć, czy będzie kontynuacja, inni wyrażali podziw dla zamieszczonej na łamach pisma satyry, reszta oburzona treścią przypominała, iż mamy XXI wiek, równouprawnienie. Sugerowano też, ze autorem jest mężczyzna pragnący ośmieszyć kobiety i występujący pod pseudonimem. Temat poruszono w kilku krajowych programach telewizyjnych.
Tak do końca nie wiadomo, kto ma rację. Komentarze na stronie pisma pod opisywanym artykułem w pewnym momencie zostały zablokowane, a naczelna publicznie oświadczyła, iż był to żart. Czy był, nie wiadomo. Może ugięła się pod presją opinii. Internet do dziś dyskutuje na ten temat. Wszyscy zastanawiają się, gdzie się podział romantyzm, uczucie, miłość, etc. Niektórzy dochodzą do wniosku, że wspomniany tekst jest naturalnym następstwem zmian zachodzących w społeczeństwie i elektronicznych kontaktów międzyludzkich.
Mnie jednak przypomina się tekst z poradnika małżeńskiego wydanego w USA w latach 50., na który trafiłem kiedyś... w internecie. Sugerowano w nim m.in. by przyszły partner życiowy pochodził z tej samej warstwy społecznej, w miarę możliwości z rodziny zamożnej. Obowiązkiem mężczyzn było dostarczanie środków, a kobiet zajmowanie się domem. Miały one sprzątać, gotować, dbać o dzieci i wszystko to ukończyć przed powrotem faceta do domu. Bo wtedy on potrzebuje ciszy, odpoczynku i ciepłej strawy. Młodym kobietom sugerowano, by poszukiwania męża rozpoczęły w młodym wieku, przed 20-tką. Najlepszymi kandydatami wg. autorów tekstu sprzed 60 lat byli studenci i absolwenci uczelni prawniczych, inżynierowie i lekarze...
Gdy tak sobie to wszystko razem zestawimy, musimy zastanowić się, czy świat rzeczywiście się aż tak bardzo zmienił. Może tylko mówimy, że jesteśmy nowocześni, wolni, niezależni, a tak naprawdę kierują nami te same potrzeby. Musielibyśmy wtedy poważnie potraktować artykuł studentki ze stanu Georgia, co oznaczałoby, że nie jest to satyra. A to już śmieszne nie jest.
Miłego weekendu.
Rafał Jurak
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.