----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

22 kwietnia 2022

Udostępnij znajomym:

Tytuł raczej totalny. W zasadzie nie pozostawia pola do dyskusji, jakkolwiek forma pytania o okolicznik sposobu: „jak?, w jaki sposób?”, daje pewną nadzieję na tekst poddający się krytyce, bo cóż to za przyjemność czytać coś, co nie budzi w nas wątpliwości.

Ze szkołą jest tak, jak z koniem księdza Benedykta Chmielowskiego - jaka jest, każdy widzi - mało tego, każdy musiał jej doświadczyć na własnej skórze i dlatego też odpowiedzi na pytanie: jak szkoła niszczy ludzi, społeczeństwa i świat, jest tyle, ilu uczniów. Doświadczenie szkoły, czy raczej czasu, jaki musieliśmy w szkole spędzić, jest zawsze indywidualne. Coś takiego jak ogólna, generalna czy obiektywna definicja szkoły jest zwyczajnie mało prawdopodobna, bo zawsze jest przefiltrowana przez jednostkowe doświadczenie, jakkolwiek nie znaczy to, że jest kompletnie niemożliwa. Jednostkowe odczucia mogą przecież układać się w określony zbiory oparte na podobieństwie czy przeciwnościach.

Jak zatem szkoła niszczy ludzi w koncepcie przedstawionym w książce Mikołaja Marcela? Bezwzględnie i za naszym przyzwoleniem. Jakim cudem? Cudem naszej głupoty, która jest obezwładniająca i dotyczy nie tylko zgody na model edukacji, który jest manifestacją zapleśniałej i zdezaktualizowanej listy tego, co ważne i nieważne w życiu człowieka, ale te paru innych, istotnych aspektów naszej indolencji. Jaka to lista?

/We fragmencie nazwanym „Szkoła z azbestu” czytamy o tym, że edukacja negatywnie wpływa na zdrowie psychiczne i fizyczne młodych ludzi. „Co więcej, fundamenty aktualnie funkcjonującego modelu szkolnictwa (od szkolnego przymusu i relacji opartych na autorytecie formalnym nauczyciela, przez lekcje od 8:00, podział na klasy ze względu na wiek, zafiksowanie na ocenach i podporządkowanie edukacji testom i egzaminom, do rosnącego czasu przeznaczonego na naukę zarówno w szkole, jak i poza nią) są właściwie w całości do zmiany, na co wskazują liczne badania, ale także zdrowy rozsądek”. To przypomina historię azbestu. Wiemy, że szkodzi i że jego działanie może ujawnić się po wielu latach. Szkoła w dużym stopniu sprawia, że ludzie są nieszczęśliwi. To ona prowadzi społeczną selekcję, kilkulatków dzieląc na lepszych i słabszych. To ona czyni świat coraz gorszym miejscem do życia i to również przez nią najczęściej zapominamy, kim jesteśmy, przestajemy być sobą. Szkoła jest instytucją stworzoną w konkretnym czasie i dla realizowania określonych celów. Tyle tylko, że ten czas i cele dotyczą XIX wieku – wtedy narodził się system edukacji, w ramach którego funkcjonują nasze szkoły. Zwłaszcza dziś w dobie nauki zdalnej – bardziej niż kiedykolwiek wcześniej – potrzebujemy zupełnie innego myślenia o edukacji i jej roli w naszym życiu, zrozumienia, jak szkoła niszczy ludzi, społeczeństwa i świat. Potrzebujemy też konkretnej wiedzy, by uratować nasze dzieci – zróbmy wszystko, by szkoła nie zabiła w nich kreatywności, głodu poznawania świata i marzeń!/ (za: pik.wroclaw.pl)

Niby tak, a niby nie – bo przecież systemy edukacji, gdziekolwiek na nie spojrzymy, mają w sobie ten destruktywny, ale chyba nieunikniony, aspekt „na niby”. Na niby, czyli umownie bawimy się w matematyka, polonistę, historyka, biologa, nawet wychowanie fizyczne, nie mówiąc już o zajęciach praktyczno-technicznych, są na niby. Nie bierzemy tego wszystkiego poważnie. Dlaczego? Z bardzo prostej przyczyny, dbamy podświadomie, a może nawet świadomie, o nasze zdrowie psychiczne. Nie chcemy oszaleć.

/Czego uczy nas szkoła? Czy poza tabliczką mnożenia nie wpaja w nas uległości, bierności, posłuszeństwa, rywalizacji i pracy pod przymusem? Wierzymy, że szkoła rozwija w dzieciach zaradność, niweluje nierówności społeczne i przyczynia się do postępu świata. To mit! Jest dokładnie na odwrót! – twierdzi autor/ (tamże)

Uciekamy zatem w bierne wykonywanie poleceń, a naszą aktywność, kreatywność i dobre zamiary chowamy pod płaszczem oportunizmu i uczymy się efektywnych metod przetrwania w wyjątkowo trudnym i nieprzychylnym środowisku. Przestajemy być sobą i stajemy się powoli i często niewidocznie, postaciami z oczekiwań innych, wobec nas. Recz jasna, pozostaje odwieczne pytanie, czy w ogóle możemy być sobą w relacjach z innymi, co to znaczy być sobą, a jeśli już jest na to jakaś szansa, to na ile może być ona zrealizowana?

Deprawowanie osobowości uczniów przez edukacyjne manipulacje wszelkiego rodzaju, ma swe korzenie i motywacje w polityce historycznej i bieżącej, zapatrywaniach religijnych i politycznych, preferencjach narodowościowych i etnicznych tych, którzy decydują, jak wychowywać, a w zasadzie jak „szkolić” młodych ludzi. Wiara w inżynierię społeczną jest nieśmiertelna i nadzwyczajnie skuteczna. Manipulacja i indoktrynacja, czy to świecka czy religijna, czy też razem wzięte – co jest przecież najgorszą z możliwych wersji – były zawsze, zmieniają się jedynie wersje ich realizacji. Wystarczy uzmysłowić sobie rolę internetowych platform społecznościowych w procesach edukacyjnych. Tak bardzo chcemy robić tam dobre wrażenie, że stajemy się żałośnie groteskowi, a nasza wiedza i umiejętności są tyle warte, co algorytmy wprowadzające nas w grupy myślących identycznie. Zostajemy z własnej i nieprzymuszonej woli, co najwyżej, produktami edukacji tradycyjnej czy cyfrowej, pozbawionymi umiejętności kreatywnego i koncepcyjnego myślenia. Obce nam jest krytyczne analizowanie rzeczywistości i branie wszystkiego w nawias, by móc wypracować swój indywidualny punkt widzenia. Wolimy iść na niebezpieczny kompromis.

Można oczywiście mieć przekonanie, że „choć dysponujemy myślami proroków i pomocą łaski, wędrówkę trzeba odbyć samemu. Żaden nauczyciel nie weźmie nas na plecy i nie zaniesie do celu. Nie ma z góry ustalonych formuł. Rytuały są jedynie pomocami naukowymi, a nie nauką samą w sobie. Możemy spożywać wyłącznie zdrową żywność, odmawiać przed śniadaniem pięć zdrowasiek, modlić się twarzą zwróconą na wschód albo na zachód, chodzić w niedzielę do kościoła, lecz to nie przywiedzie nas do celu wędrówki. Nie ma takich słów ani nauk, które zdejmą z wędrującego drogą rozwoju duchowego konieczność wypracowania własnych sposobów, wysiłek i lęk odnajdywania własnych ścieżek w jego konkretnym przypadku […]” (Droga rzadziej wędrowana, s. 355/356)

Mikołaj Marcela pisze:

/To książka o kluczowej dla mnie triadzie: edukacja-praca-szczęście. Triadzie, w której szczególną rolę odgrywa szkoła. W szkole uczymy się myśleć o edukacji, pracy i szczęściu w bardzo konkretny sposób – dodajmy, że w sposób wyniszczający dla nas, naszego społeczeństwa i całego świata. I według mnie tak długo, jak odejdziemy od dotychczasowego wyobrażenia o szkole i jej roli w życiu każdego człowieka, tak długo będziemy reprodukować większość problemów, z którymi przychodzi nam się mierzyć w dorosłym życiu. […] „Selekcje. Jak szkoła niszczy ludzi, społeczeństwa i świat” to efekt wieloletnich lektur, przemyśleń i rozmów. Całość utrzymana jest w duchu książek Yuvala Noaha Harariego czy Rutgera Bregmana. Na bibliografię składa się blisko 150 pozycji z zakresu psychologii, socjologii, pedagogiki, filozofii, ekonomii oraz wiedzy o kulturze i literaturze./

Selekcje. Jak szkoła niszczy ludzi, społeczeństwa i świat, Mikołaj Marcela, Znak, Kraków, 2022, s.309.

Zbyszek Kruczalak
www.domksiazki.com

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor