Za chwilę skończy się lato, a większość z nas prawdopodobnie jeszcze nie zaczęła z niego korzystać.
Z różnych powodów.
Może przysługujące dni urlopowe wykorzystaliśmy w okresie niedawnych MŚ w piłce nożnej lub na zrobienie remontu w domu. Może nie chcemy robić sobie przerwy w pracy, a nawet jeśli chcemy, to urlopowe fundusze wydaliśmy na zakłady w czasie mistrzostw lub na zakup przeróżnych materiałów niezbędnych do zrobienia... remontu w domu.
Tak jak wspomniałem, powodów może być wiele.
Jeszcze innym, najczęstszym podejrzewam, jest brak gotowości na pokazanie się w miejscu publicznym w stroju kąpielowym. Dotyczy to zarówno kobiet i mężczyzn. Z tym, że mężczyźni radzą sobie z tym problemem znacznie lepiej i szybciej pokonują własne kompleksy i nieśmiałość.
Po krótkiej analizie własnego odbicia w lustrze i ocenie możliwości naprawy sylwetki dochodzimy zwykle do wniosku, iż wiele się zrobić nie da w tak krótkim czasie. Prawdę mówiąc, to czas nie odgrywa tu istotnej roli. Niewiele da się zrobić i koniec. Warto też pamiętać, iż większość z nas korzysta wyłącznie z niewielkiego lusterka zawieszonego nad umywalką lub od czasu do czasu ze wstecznego w samochodzie, więc całej sylwetki zwykle nie widzimy, a własna twarz zawsze nam się podoba. Przed goleniem i po.
Kobiety podchodzą do tego inaczej. Decydują się walczyć i zrzucać kilogramy oraz barwić skórę na solariach przed wyjściem na plażę. Bo mają zbyt wielkie lustra i niepotrzebnie kręcą się przed nimi oglądając z każdej strony.
Poza tym znajdują się pod wpływem programów telewizyjnych, magazynów mody i filmów, w których prezenterki / modelki / aktorki dają przykład jak wyglądać należy. Niejedna myśli sobie "jak ona może, to ja też".
Z czego panie nie zdają sobie sprawy, to fakt, że za każdą z telewizyjnych celebrytek stoi sztab wysoko opłacanych pomocników. Pilnują, by w ramach najnowszej mody ich klientka nie ważyła więcej od własnej torebki, czyli biją po łapach, gdy choćby po lód sięga do lodówki, groźbami zmuszają do codziennych ćwiczeń i systematycznie wożą na spotkania z wszelkiej maści autorytetami od diet i wielu innych rzeczy. Normalni ludzie są tego wszystkiego pozbawieni. Do dyspozycji mają wyłącznie silną wolę.
Silna wola jest jednak przereklamowana.
Odmawianie sobie przyjemności jedzenia i unikania siłowni okupione jest wielkim wysiłkiem psychicznym i nieoczekiwanymi, negatywnymi konsekwencjami dla całego ciała. Bo odbija się na naszym samopoczuciu i powoduje zwiększone wydzielanie kortyzolu, czyli hormonu stresu. Ten wpływa na stężenie glukozy we krwi, a to przekłada się na odkładanie tłuszczu w okolicach bioder. Czyli skutkiem diet jest przybieranie na wadze.
Poza tym zwykle jest tak, jak w tym dowcipie:
"Kowalski wraca do domu i od wejścia słyszy podniesiony głos żony, która namawia go na wspólną dietę.
- Musimy wziąć się za siebie, koniec obżarstwa, damy radę! Wyobraź sobie, że Nowak palił dwie paczki papierosów dziennie i rzucił to świństwo z dnia na dzień. To jest silna wola! Jak on może to i my możemy!
Kowalski próbuje jej przerwać i spokojnie porozmawiać na ten temat, ale żona kontynuuje:
- A Wiśniewski, ten Twój kolega, wiesz który, to odstawił wódkę, choć pił już prawie codziennie. Silna wola, mówię ci!
Po rzuceniu jeszcze kilku przykładów i kilku minutach namawiania Nowakowi udaje się dojść do głosu:
- No dobra, to od dziś nie jemy ciast, słodyczy, dżemów, rurek z kremem i w ogóle niczego, co zawiera cukier.
Ucieszona żona ucałowała go w policzek i wzięła się za porządkowanie lodówki i szafek kuchennych pod kątem zmian żywieniowych.
Minęły dwa tygodnie, bez ciast i słodyczy przyznać trzeba, gdy pewnej nocy Kowalskiego obudziły odgłosy dochodzące z kuchni. Przekonany, iż to jakiś złodziej, więc zakradł się pod drzwi, otworzył je z hukiem... po czym ujrzał żonę siedzącą przy stole i pałaszującą wielki sernik zagryzany krówkami.
- Jednak nie dałaś rady, co? - zapytał z przekąsem.
- Dałam, dałam. Szło mi świetnie! - odpowiedziała oburzona posądzeniami żona.
- Więc co się stało?
- Nowak zaczął palić..."
No tak to własnie wygląda. Bez opłacanych pomocników nie damy rady, na rodzinę i znajomych nie ma co liczyć. Gdy poinformujemy bliskich o planowanej diecie, choćby dla zrobienia nam na złość będą pytali co chwilę, czy mamy ochotę na ciastko, rurkę z kremem lub cukierka. Jeden ci nie zaszkodzi, nie przesadzaj - będą mówili z życzliwym uśmiechem.
Nie warto walczyć, należy poddać się od razu. Osoby o silnej woli, a takie się spotyka, to są ludzie o innym kodzie genetycznym, prawdopodobnie potomkowie obcych z kosmosu, z podświadomością ukształtowaną przez lata świetlne nudnych podróży międzygalaktycznych. Normalni mieszkańcy Ziemi nie są w stanie po prostu odmówić sobie przyjemności, nawet jeśli bardzo chcą.
Pewnie dla wielu osób to wszystko brzmi jak usprawiedliwianie słabej silnej woli, ale proszę zrozumieć, czasami muszę zrobić coś dla siebie...
Miłego weekendu.
Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.