08 lutego 2018

Udostępnij znajomym:

Mamy zdecydowanie kłopot ze snem. Śpimy mniej, to znaczy krócej, śpimy nerwowo, budzimy się w ciągu nocy, śpimy krótko, śnimy mało albo wręcz przeciwnie, bardzo dużo i nerwowo. Wstajemy rano zmęczeni, często zirytowani, gotowi, żeby przeżyć kolejny dzień w poczuciu totalnej frustracji.

Niejednokrotnie mamy wrażenie, że najlepiej byłoby w ogóle nie spać. Nie tracić czasu na bezproduktywne przebywanie w pozycji leżącej. Cóż byłaby to za radość: ciągła aktywność na jawie, nieustanne działanie, brak irytującego śnienia, a nade wszystko moglibyśmy śledzić ekrany naszych telefonów bez przerwy i wpatrywać się w nie bez zmrużenia oka.

Jest w tym koncepcie permanentnej bezsenności coś szalonego, a drugiej strony coś podniecającego. Czyż nie jest super pomysłem, szczególnie dla młodych ludzi, by być w sieci całą dobę na okrągło? Oczywiście, że jest! Czyż nie jest to wspaniała idea, móc wpatrywać się w ekran swojego elektronicznego gadżetu non stop. Wtedy nie trzeba robić nic innego, nie musimy się już o nic martwić. Wystarczy skupić wzrok na ekranie, bez względu na to, czy jest tam coś ciekawego do zobaczenia, czy nie. Dzięki tej prostej czynności, unieważniają się nasze relacje z innymi. Nieistotny staje się wymóg posiadania takich umiejętności, jak pisanie, czytanie, analizowanie, myślenie koncepcyjne – wystarczy, że zredukujemy siebie do wymiaru pożądanego i stymulowanego przez gadżet i już możemy być szczęśliwy. Jak się okazuje nie trzeba nam wiele, by osiągnąć szczęście (poczucie zadowolenia, spełnienia), oczywiście rozumiane w kontekście naszej teraźniejszości. To dopiero od niedawna definiuje się strach przed śmiercią, samotnością i wewnętrznym wydrążeniem, jako rozłączenie z siecią. Co w tym wszystkim najciekawsze, uzależnienie od patrzenia czy stukania w ekran telefonu ma zapełnić pustkę czy oswoić przejmujący strach samotności, ale staje się terapią w odwróceniu. Zamiast wyzwolenia, mamy uzależnienie – człowiek z telefonem jest idealnym materiałem do manipulacji i kontroli – a o cóż może być ważniejszego dla wielkich korporacji i rządów od skutecznego manipulowania i kontrolowania „obywatela”? Niewiele więcej. Gdyby go tylko jeszcze tak uformować, by nie spał w ogóle?

Stan bezsenności jest pożądany nie tylko przez młodych ludzi, którzy śmierć definiują jako brak podłączenia do sieci. Bezsenność jest koniecznością ekonomiczną. Jeśli chcemy więcej sprzedać i więcej zarobić, musimy po prostu mniej spać, albo najlepiej nie spać w ogóle.

„Śpiącemu człowiekowi nie można nic sprzedać. Dlatego z punktu widzenia ekonomii sen jest nieopłacalny. To ostatnia granica człowieczeństwa, która broni nas przed zalewem konsumpcji” (z: P. Wilk, Miasta bezsenne, w: Przekrój nr 1, 2018)

Czy to świat zwariował, czy to my przekraczamy granicę szaleństwa? Można się obawiać, że wina leży bardziej po stronie nas, niż świata. Czy nie kochamy rzeczywistości bezsennej? Sklepów, restauracji, stacji benzynowych, kin i barów otwartych 24 godziny, siedem dni w tygodniu, przez wszystkie dni w roku, możliwości kupowania w sieci w czasie niczym nielimitowanym, prowadzenia rozmów kiedykolwiek i skądkolwiek, używając bezpłatnych komunikatorów, bombardowania znajomych i nieznajomych śmieciem informacyjnym, kiedykolwiek nam się zechce, przeczesywania bez ustanku portali społecznościowych.

Oczywiście, że świat zwariował, bo jest to świat naszych decyzji i naszych projekcji. Wszyscy wokół nas śpią. Zwierzętom i roślinom nawet do głowy nie przyjdą nasze pomysły na funkcjonowanie bez śnienia. Wystarczy zapytać pierwszego lepsze psa, czy wyobraża sobie swe życie bez snów o pogoniach za wiewiórkami? Wyśmiałby nas okrutnie.

Jak piszą w swej bestsellerowej książce Luc Ferry i Claude Capelier, zatytułowanej „Filozofia – najpiękniejsza historia”:

„W świecie ogarniętym kryzysem, który z właściwą globalizacji logiką totalnej konkurencji wydaję się pędzić na oślep tak, że nikt, ani szefowie wielkich mocarstw, ani prezesi międzynarodowych koncernów, nie jest w stanie uchwycić jego kursu […] (z przedmowy)

Co jeszcze bardziej niezwykłe, niż teza autorów „Filozofii…”, mino ciągłego podłączenia do sieci, czyli do nielimitowanych ilości informacji i możliwości, nawigowanie w tym morzu „wiedzy” staje się coraz bardziej pogmatwane i niejasne, coraz trudniej nam sobie z tym wszystkim radzić. Coraz bardziej jesteśmy pogubieni. Często poddajemy się prądom manipulacji wszelkiego rodzaju marketingowych zabiegów, nie zdając sobie nawet sprawy, że podejmujemy sterowane przez innych decyzje. To coraz częściej przekłada się to na nasze podglądy i decyzje, w tym polityczne.

Mamy też paradoksalne i swoiście perwersyjne przekonanie, że dobrze jest tak jak jest, bo cóż takiego złego jest w koncepcie „miasta bezsennego”? Cóż takiego okropnego jest w rugowaniu snu z naszego aktywnego życia, cóż niebezpiecznego może być w otwartych całą dobę sklepach i instytucjach, czego niepokojącego można się doszukać w nieustannym „podłączeniu” do sieci, co komu przeszkadza, że pracuje się dłużej, wydajniej i intensywniej, że ma się dużo więcej rzeczy niż potrzeba, że je się więcej i kupuje coraz taniej śpiąc coraz mniej i coraz gorzej? Cóż w tym złego?

Jedną z prób odpowiedzi na te pytania jest super bestseller Nicka Littlehalesa zatytułowany „Śpij dobrze – mit 8 godzin snu, potęga drzemki i nowy plan regeneracji ducha i ciała”. Jak piszą w recenzji wydawcy:

„Nick Littlehales był m.in. trenerem Christiano Ronaldo. Uczył go... spać. Teraz dzieli się swoją wiedzą na temat tego, jak spać, by dobrze się wyspać.

Jedną trzecią życia spędzamy w łóżku. Ale czy wiemy, jak sprawić, by nasz sen skutecznie regenerował nasze siły, porządkował myśli, uspokajał rozbujane w ciągu dnia emocje? Większość z nas nie zwraca uwagi na niespokojne noce, ciągnąc kolejny dzień na koktajlu z kofeiny i cukru. A przecież jakość wypoczynku wpływa na nasz nastrój, motywację, umiejętność podejmowania decyzji, determinuje wydajność w pracy i w domu. Nick Littlehales, „guru od snu”, w przełomowej książce odkrywa swoje metody, które pomogły wysypiać się gwiazdom sportu. Teraz możemy skorzystać z nich wszyscy. Jak programować własny cykl snu? Jaka jest optymalna temperatura w pomieszczeniu? Jaka pościel jest najlepsza? Dlaczego drzemki są rzeczywiście dobre dla organizmu? Ucz się od najlepszych, żyj szczęśliwie i… śpij dobrze!”

Coś chyba w tym jest, że człowiek wyspany to człowiek nadający się do życia, tak samo jak człowiek niewyspany do owego życia nadaje się tylko częściowo. Mimo przedziwnego pragnienia, by spać jak najmniej, by funkcjonować nieustannie i aktywnie kupować to, co nam sugerują specjaliści od marketingu, warto może zrobić coś w kompletnym odwróceniu. Nauczyć się spać, nauczyć się śnić, pozwolić światu, by zaistniał dla nas takim, jakim jest, a nie takim, jak my go widzimy i jak go projektujemy. Pozwolić sobie na luksus dotknięcia rzeczywistości w jej realności? Czy to jeszcze jest możliwe?

Kontynuacja za tydzień.

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor