----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

06 lipca 2023

Udostępnij znajomym:

Filozofia czasem obezwładnia pytaniami o sens istnienia, ale zanim zaczęła o to pytać, skupiała się na tym, co jest, bo przecież jest raczej coś, niż nic, a także nie ustawała i nie ustaje w dociekaniach, jak to, co jest, nam się jawi.

To jawienie się jest przedmiotem rozważań wielu wielkich, bez których historia filozofii nie byłaby sobą, którzy są też, czasem prawie niewidocznie, istotnie wpisani w rozważania Jolanty Brach-Czainy, przytoczonych w książce „Szczeliny istnienia”. Już sam tytuł przyprawia nas o niepokój, a może nawet i drżenie, bo skoro mowa o istnieniu, to dlaczego w szczelinach?

Mamy wprawdzie głęboko zakorzenione, w naszych poszukiwaniach niekoniecznie straconego czasu, oglądanie rzeczywistości z punktu widzenia niewolnika przykutego do skały i to w taki sposób, by nie widział do niej wejścia, ale to ikona i nieomalże kulturowy archetyp.

Perspektywę mogłaby zasadniczo zmienić wyprawa na wyspę zwaną Utopią, czyli do miejsca, którego nie ma, albo też oszałamiająca niezwykłość w przygodach Kandyda, który ostatecznie sens swych poszukiwań odnajduje w banalności uprawiania przydomowego ogródka.

Ten koncept odnajdywania sensowności w codziennej banalności oczywistych czynności jest istotnością możliwą do dostrzeżenia przez owe tytułowe szczeliny istnienia, przez które, jeśli będziemy mieli oczy ku patrzeniu, dojrzymy, być może, ale niekoniecznie, odpowiedź na elementarne pytania o przyczynę – po co, dlaczego, w jakim celu?

Jolanta Brach-Czaina, wykorzystując to, co stanowi o pięknie świata naznaczonego horyzontem europejskiego filozofowania, porusza się w nim jednakowoż w innej konfiguracji językowej, która jest wynikiem skupienia się na tym, iż:

„Wstajemy. Myjemy się. Jemy śniadanie. Pracujemy. Robimy zakupy. Przygotowujemy jedzenie. Jemy. Zmywamy. Pracujemy. Trwamy. Przygotowujemy jedzenie. Jemy. Sprzątamy. Myjemy się. Zasypiamy. Śpimy. Budzimy się”.

Gdzie tu jest transcendencja, metafizyka, ontologia, mistyka, sądy asertoryczne a priori, nie mówiąc już o tych a posteriori i do tego analitycznych, gdzie esencja i egzystencja, a jeśli już to co jest fundamentalnie prymarne, gdzie wielka dyskusja i niekończący się spór o uniwersalia, gdzie Dasein i gdzie principia? Gdzie? W szczelinach, tych momentach i sytuacjach, gdzie drobiny faktyczności rozpraszają się nie tylko w powiewie istnienia i momentalnie, czyli chwilowo, pozwalają dostrzec się w świetle ulotności krzątania.

Krzątania? Co się za tym kryje? A jeśli coś, to na ile?

„Krzątactwo powołuje z nicości delikatną, męczliwą tkankę codziennego istnienia, z konieczności opartą na wątłej podstawie i skazaną na bytowanie przelotne. Uparcie podtrzymywane jest siłą sprawczą codzienności. Natomiast bezczynność rozrywa doświadczenie codzienne, wyszarpuje w nim puste miejsca, grozi zagubieniem w nieistnieniu. Celem wysiłków krzątaczych jest właśnie walka o codzienne istnienie tworzone i odnawiane z każdą drobną czynnością. Żartów nie ma. Działanie niepodjęte pozostaje w obszarze nicości, A że codzienność z drobnych czynności jest tworzona, więc niepodtrzymywana przez nie rzednie, słabnie i jakoś wycieka”.

Ten istotny fragment skupia w sobie przynajmniej parę „szczelin”, przez które możemy zauważyć to, co Kandyd dostrzegł przy końcu swej podróży – a co to było? Przekonanie, że „tu i teraz” niesie w sobie to, czego, zagubieni tłumaczeniu innych, poszukujemy beznadziejnie „tam i kiedyś”.

Jak pisze Jolanta Brach-Czaina:

„Osobliwa forma, w jakiej realizuje się w większości nasze bytowanie – codzienność – ma własności paradoksalne: brutalnie konkretna i dotkliwa, pomimo to jest niezauważalna. Łączy natarczywą realność z ulotnością. Co to może znaczyć, że rzeczywistość codzienna objawia się nam tak natrętnie obecna, a jednocześnie niezauważalna? Jakby zmieszane w niej było JEST z NIE MA”.

To pytanie ma w tekście Szczelin wiele różnych mutacji. Jedną z nich jest oczywisty problem ich obezwładniającej powszechności, bo skoro są tak powszechne, to dlaczego są dla nas nieistotne? Czyżby po to, żeby ilość przerodziła się w jakość, ale czy to nie nazbyt banalne podejrzenie i do tego logicznie sprzeczne? W mnogości codziennych aktywności, przyjmujemy, że nie warte są one naszej uwagi, po prostu musimy (lub nie) je wykonać, by przeżyć (musimy zjeść, umyć się, czy zrobić zakupy) Jednakowoż:

„Sądzimy, że nic się nie dzieje, aż do chwili, gdy nie sposób dłużej zaprzeczać, że coś się stało, bo wstrząsa nami jakieś zdarzenie drastyczne, które do codzienności już nie należy, choć z niej wyrasta. Wówczas temu niezwykłemu przypadkowi skłonni jesteśmy przypisywać znaczenie, jakie w gruncie rzeczy chyba nie jemu przysługuje, lecz codzienności, w której coś się dzieje bezustannie i podstępnie, która prowadzi nas na manowce nieuwagi, by pod jej osłoną ukryć istotę ruchu zdarzeń”.

Ten niezwykle istotny cytat otwiera nas na poruszający koncept sytuacji granicznych, w odwróceniu, bo ich nadzwyczajność nie bierze się z powietrza, ale z niedostrzegalnych drobin rzeczywistości, które dopiero w skupieniu granicznym (coś traumatycznego, ostatecznego, jak choroba, rozpacz, samotność, śmierć) robią na nas wrażenie. Czy zatem rzeczywistość nam umyka, w swej powszechnej niezauważalności, czasem tylko naznaczonej wydarzeniami ponad naszą miarę?

„Myślę, że gdy filozofowie mówią z rozpaczą o milczeniu bytu, wynika to z niezrozumienia mowy bytu, który nie zwraca się do nas jako całość, lecz poprzez konkret egzystencjalny, DROBINY znaczące. To prawda, że one zdolne są sugerować głos całości, ale zawsze dźwięczący w drobinach istnienia. Milczenie bytu – a raczej fałszywe wrażenie milczenia – bierze się też z ogłuszającego gwaru ludzkich myśli i mowy, z hałasu, jaki wzbudzamy na planecie”.

Żeby zamknąć drzwi od hałasu świata (bo przecież nie tylko Europy), potrzebujemy nastrojenia ku zdarzeniom potocznym, by umieć w nich dojrzeć coś, co wyrzuca nas poza:

„Konkretem zdolnym zamienić się w obiekt egzystencjalny może być wszystko, co istnieje. Każda rzecz: piasek, szczur, talerz, pąk, kiełbasa, rodzące się dziecko. I każda czynność: jedzenie, chodzenie, rodzenie, umieranie. Jeśli mają moc oddziaływania, jeśli nastąpi nasze zderzenie czy spotkanie z nimi, byśmy zdolni byli zbierać sens z konkretem egzystencjalnym złączony. Niech nikt nie mówi, że sensu egzystencjalnego nie mogą przed nami odsłonić pierogi skonfrontowane z głodem. Przecież wskazują na możliwość istnienia lub nieistnienia, a tym samym przywołują wartości egzystencjalne: istnienie i nicość jako wartości”.

„Szczeliny istnienia” to tekst dotykający zastanawiającego paradoksu w poszukiwaniu sensu. Bierzemy bowiem na siebie niepewność i niewyrazistość w przemykaniu się poprzez szczeliny czynności dnia codziennego w jego nużącej powtarzalności, nie mając żadnej pewności, iż zobaczymy jasno, w zachwyceniu.

„Interpretując proste zjawiska egzystencjalne, narażamy się na poszukiwania być może niewskazywanego przez nie sensu. Podejmujemy ryzyko wiary w to, że nasza obecność w świecie może być zrozumiana i wartościowa. Jest to sytuacja nieporównywalnie trudniejsza od tej, w jakiej znajduje się interpretator faktów kulturowych, gdyż te od początku powołane są ku rozumieniu i wartościom”.

Kontumacja za tydzień.

Wszystkie cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, za:
Szczeliny istnienia, J. Brach-Czaina, wyd. Dowody na istnienie, 2018. s. 216.

Zbyszek Kruczalak
www.domksiazki.com

 

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor