14 stycznia 2018

Udostępnij znajomym:

Było piękne, późne popołudnie. Pora obiadu. W restauracji siedziało kilka osób. Wszystkie z pochylonymi głowami stukały zawzięcie w malutkie ekrany swych telefonów. Zimne już potrawy i ciepłe już napoje stały obok nietknięte. Młody mężczyzna obserwował wyniki i komentarze dotyczące rozgrywek futbolowych w laptopie, mimo że wszystkie mecze transmitowane były na żywo w kilku telewizorach nad jego głową. Kelnerki w każdej wolnej chwili wyciągały te urządzenia z kieszeni i sprawdzały coś na ekranach. Przez kilkanaście minut byłem jedyną osobą, która tego nie robiła, rozglądała się wokół i nawet przez chwilę śledziła wydarzenia sportowe na ścianie. Po jakimś czasie jednak również sięgnąłem po swój telefon, by sprawdzić, czy zaczął już padać śnieg, którym straszono od rana...

Jeśli czegoś nie potrzebujemy, to szybko o tym zapominamy. Na przykład numer telefonu bliskiej sobie osoby. Proszę z pamięci wystukać numer żony, narzeczonej, rodzeństwa lub rodziców. Śmiało. Niewielu jest w stanie to uczynić, bo to tylko imiona w naszym super przemądrzałym telefonie. Gdyby nagle powróciły tradycyjne aparaty to nigdzie byśmy się nie dodzwonili. Natomiast miliony zarobiliby producenci długopisów i notesów w kratkę.

Nie tylko nie jesteśmy w stanie zapamiętać dziesięciu cyfr numeru telefonu, nie jesteśmy w stanie spamiętać jakichkolwiek liczb. Ostatnio w sklepie chciałem sprawdzić cenę pewnego produktu. Czytnik cen oddalony był o kilka metrów, jednak przedmiot zbyt duży, by go po prostu tak sobie przenieść. Znalazłem więc tak zwany numer SKU, czyi kod firmowy. Kilka cyfr i jedna lub dwie litery. Wkuwałem je przez chwilę, po czym i tak pomyliłem się przy wbijaniu do sklepowego komputera. Trzy razy po kolei. W końcu wyciągnąłem telefon, zeskanowałem kod paskowy i w ciągu kilku sekund znalazłem się na stronie sklepu, na środku którego stałem i wpatrywałem w widniejącą na ekranie cenę poszukiwanego produktu. Śmieszne? Nie bardzo...

Przemyślne urządzenia robią za nas coraz więcej. W przeglądarkę komputerową możemy wpisać „DRBNANIE PODGOLI”, a ona nas grzecznie zapyta, czy chodzi nam o „DREWNIANE PODŁOGI”? Pisząc list możemy zapomnieć o dużych literach, kropkach i walić mnóstwo błędów. Odpowiedni program wszystko wyczyści. Prawie wszystko. Na odległość mogę otworzyć drzwi w domu, zapalić światło, zmienić temperaturę i włączyć podlewanie kwiatków. Pracuję nad tym, by również pod nieobecność karmić zwierzęta. Udomowione i dzikie.

Dzięki technologii stajemy się coraz głupsi – mówią jedni. Nieprawda, jesteśmy coraz mądrzejsi – przekonują inni. Należę do tych, którzy obydwu stronom przyznają nieco racji, ale wyznają trzecią teorię. Mówi ona, że nasz umysł zdobywa wiedzę na dwa sposoby. Pierwszy można porównać do komputerowej pamięci RAM, pozwalającej na szybkie analizowanie danych wokół nas i odpowiednie reagowanie na bodźce. W komputerze im więcej pamięci operacyjnej, tym szybciej maszyna myśli. Podobnie jak komputery rozbudowaliśmy naszą pamięć RAM i działamy błyskawicznie. Naukowcy nazwali to zjawisko inteligencją płynną i doszli do wniosku, że przeciętne dziecko urodzone po 2000 roku w połowie XX wieku uznane byłoby za geniusza. Z drugiej strony nastolatek z lat 50. nie poradziłby sobie ze współczesnymi testami na inteligencję i szybkością analizy danych.

Nie cieszmy się jednak zbytnio, bo te same badania wykazały, iż dzieciak sprzed pół wieku pogoniłby współczesne dzieci pod względem wiedzy stałej, książkowej. To nazywane jest inteligencją skrystalizowaną i w technologii możemy ją porównać do danych zapisanych na twardym dysku. Różnica jest taka, że dzieciak sprzed kilkudziesięciu lat znał na pamięć proces rozrodczy mrówek, a jego dzisiejszy rówieśnik nie bardzo wie, jak mrówka wygląda. Wie natomiast, w jaki sposób błyskawicznie znaleźć tę informację w internecie. Dlatego przyszłość jest dla ludzi tak niebezpieczna. Bo z uzależnieniami bywa tak, że największe problemy zaczynają się gdy towaru zabraknie.

Pisząc popularne sms-y czy facebookowe wstawki również coś tracimy. Umiejętność czytelnego i zrozumiałego przekazywania naszych myśli. Tu też zrobiono eksperyment. Dzieciaki wysyłające po kilkanaście tekstów dziennie nie były w stanie napisać porządnego wypracowania na jakikolwiek temat. Brakowało im wiedzy, cierpliwości i słów, których z kolei w nadmiarze miała młodzież czytająca książki i gazety. Z drugiej strony gdy dochodziło do słownej pyskówki, te z technologią za pan brat dawały sobie radę znacznie lepiej.

Trudno więc powiedzieć, czy jesteśmy głupsi, czy nie. Wszystko zależy od punktu widzenia i od potrzeb. Wydaje mi sie jednak, że każdego dnia coś tracimy.

Technologiczne nowinki uprzyjemniają nam życie i sprawiają, że stajemy się leniwi i niechętni poznawaniu nowych rzeczy. Pewien programista zwrócił uwagę, że nie nauczył się zawodu leżąc przed telewizorem i grzebiąc w telefonie. Sięgnął po fachowe książki i lata spędził na wkuwaniu wiedzy. Doszedł bowiem do wniosku, że ktoś musi pisać te wszystkie programy i tworzyć nowe gadżety. Teraz czuje się lepszy i mądrzejszy od tych, dla których je wytwarza.

Ocenia się, że nasza wiedza stała powoli zanika. Nie u każdego i nie w takim samym stopniu. Jednak globalnie jest to zjawisko już zauważalne. Dlatego apel do programistów, wynalazców i technologicznych guru. Wolniej panowie, wolniej. A jak wolno, to już podpowie odpowiednia aplikacja. Wystarczy zajrzeć do telefonu...

Miłego weekendu.

Rafał Jurak
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor