I znowu miała miejsce tragedia. Znowu do budynku szkoły średniej wtargnął uzbrojony szaleniec. Znowu zginęło kilkunastu uczniów i nauczycieli, a wielu zostało rannych. Znowu media delektują się, jak sępy nad padliną, pokazując oszalałych z bólu rodziców, żądających aby ktoś, coś zrobił. I znowu lewicowi politycy, działacze, i samozwańcze autorytety moralne plotą bzdury, ofiarując pseudo rozwiązania.
Nie tak dawno, bo w październiku zeszłego roku, przechodziliśmy ten sam cykl (a raczej cyrk), po masakrze w Las Vegas. Jest zdumiewające, jak często, inteligentni skądinąd ludzie, wygłaszają teorie, które mają niby rozwiązać ten problem i zapobiec kolejnej tragedii. Większość z tych teorii nie jest nowa, i po raz kolejny jestem zmuszone je obalić. Pragnę jednak państwa poinformować, że jest realne rozwiązanie. Jest to teoria związana ze sprawą Andrzeja M., ale o tym na końcu artykułu…
Zacznijmy jednak od obalania ciągle powtarzanych przez lewicę mitów.
Mit numer 1 – totalny zakaz posiadania broni. Totalna mrzonka, mokry sen lewaków, ale nie do przeskoczenia ze względu na Drugą Poprawkę do Konstytucji USA. Posiadanie broni jest konstytucyjnie zagwarantowane, a zmiana Konstytucji wymaga, aby ponad 30 stanów się na to zgodziło, co jest nierealistyczne. Daruję sobie tutaj już dyskusje, czy muszkiet był bronią szturmową, czy nie (a był).
Mit numer 2 – wersja bajkowa. Załóżmy, że jakimś cudem Konstytucja USA została zmieniona. Jak ma wyglądać egzekucja tej poprawki? W Stanach Zjednoczonych w prywatnych rękach jest więcej sztuk broni, niż ludności w tym kraju. Fakt, Amerykanie to naiwny naród i wielu zapewne przyniesie w zębach swoją broń policji, ale nie wszyscy. Rozkwitnie czarny rynek broni. Dla tych, co w to wątpią, radzę poczytać o czasach prohibicji. Zdelegalizowanie alkoholu doprowadziło do zwiększenia produkcji, importu, i konsumpcji. Że nie wspomnę o narkotykach – są przecież nielegalne, więc nie powinno być żadnych epidemii, prawda?
Mit numer 3 – zakaz posiadania tak zwanej broni szturmowej, typu AR-15. Tutaj kłania się znajomość zagadnienia (co oczywiście nie powstrzymało żadnego lewaka przed wygłaszaniem autorytatywnych bzdur). Po pierwsze, zakaz posiadania takiej broni istniał od 1994. Po wielu badaniach naukowych, okazało się, że ten zakaz nic praktycznie nie zmienił, i nie kto inny, ale Obama zniósł go w 2004. Po drugie, innego rodzaju broń jest dużo bardziej śmiertelna, niż AR-15. Zwykła broń gładko-lufowa (czyli tak zwany shotgun), załadowany do maksymalnej pojemności 7 naboi typu 00 buck, może wyrzucić z siebie 63 pocisków wielkości zbliżonej do 9 mm! I to w czasie znacznie krótszym niż AR-15, w którym po 30 strzałach, każdym wymagającym osobnego pociągnięcia za spust, należy wymienić magazynek. Popularność broni typu AR-15 wiąże się po prostu z tym, że można ją niemal nieograniczenie modyfikować, co łatwo zrozumieją ci, którzy modyfikują auta, czy aparaty fotograficzne…
Mit numer 4 – nie pozwolić niewłaściwym ludziom posiadać broni. Przestępcy od dawna mają zakaz posiadania broni. Ale w większości przypadków to nie przestępcy popełniają te straszliwe masakry, a broń, której użyli, została legalnie zakupiona. Jak można przewidzieć, że ktoś użyje broni do takiej właśnie masakry? Nie można… Podobnie ma się rzecz z ludźmi umysłowo chorymi. Osoby z udokumentowaną historią leczenia psychiatrycznego nie mają prawnie dostępu do broni. Jest to, nota bene, moim zdaniem nie zawsze fair, ale to osobny temat.
Mit numer 5 – lepszy nadzór psychiatryczny dla osób ubiegających się o posiadanie broni. Czyli obowiązkowe badania psychiatryczne przed otrzymaniem pozwolenia na broń, darmowe wizyty dla tych, którzy uważają, że tego potrzebują, itd. Pomijając niesamowite koszty takiego przedsięwzięcia, warto zauważyć, że zdecydowana większość tych masowych morderców nie była chora psychicznie w ścisłym tego słowa znaczeniu. Poza tym – dopóki będzie istniał czarny rynek broni, zdeterminowany szaleniec i tak znajdzie do tej broni dostęp.
Czyli co – znowu nic?! Ile jeszcze będziemy debatować nad tym tematem, podczas, gdy niewinne dzieci są bezkarnie zabijane przez kolejnych morderców?! Czy jesteśmy skazani na standardowe wypowiedzi, wzajemne wytykanie palcami i obrażanie? Mam nadzieję, że nie. I tu właśnie pojawia się sprawa Andrzeja M…
Kiedy byłem uczniem szkoły średniej PAX w Warszawie, mieliśmy w klasie niejakiego Andrzeja M. (imię i inicjał zmieniony, dla zachowania anonimowości). Andrzej był zamknięty w sobie, nie rozmawiał z kolegami na przerwach. Nikt się nim też nie interesował – nie wiedzieliśmy, gdzie mieszka, czy ma rodzeństwo, i tak dalej. Był koniec roku kalendarzowego, święta Bożego Narodzenia i Nowy rok za pasem. Pamiętam jak dziś, że był piątek, ostatni dzień szkolny w roku. Padał śnieg. Staliśmy całą grupą pod szkołą, rozmawiając o planach wakacyjnych, o świętach, o prezentach, które dostaniemy. Ze zdziwieniem zauważyliśmy, że Andrzej podszedł do naszej grupy, i tak jakoś pokracznie próbował nawiązać z nami konwersację. yło to tak dla niego nietypowe, że nie bardzo wiedzieliśmy, jak się zachować. Po paru minutach pożegnaliśmy się i pogoniliśmy do domów. Andrzej został sam pod szkołą, jakby zamyślony, a śnieg sypał coraz mocniej. To był ostatni raz kiedy widzieliśmy Andrzeja. W Nowy Rok Andrzej powiesił się…
Do tej pory jestem przekonany, że gdyby ktoś z nas zagadał do niego, wciągnął go do naszej paczki, byłoby inaczej. Samotność popycha ludzi do strasznych czynów. Łącznie z morderstwem… To nie rząd, ale my sami możemy zapobiec kolejnej tragedii.
Marcin Vogel
Marcin Vogel jest chicagowskim policjantem, wykładowcą na Akademii Policyjnej. Ma tytuł Master of Art z psychologii. Występuje w audycji "Kwadrans Policyjny" w środy o 16:45 na Polskim FM, prowadzi audycję radiową "Sprawa dla policjanta" w czwartki o 17:25 na 1080 AM oraz podcasty "Marcin Vogel prezentuje" na YouTube.