Niezależnie od rodzaju święta, w większości domów w ramach przygotowań dokonuje się podziału obowiązków. Święto Dziękczynienia wyjątkiem nie jest, w związku z czym zadania są równo rozdzielane pomiędzy kobiety, mężczyzn i dzieci. Wszyscy dostają ich tyle samo, by było sprawiedliwie. Po trzy na każdego.
Dzieci mają w okresie tuż przed Thanksgiving być grzeczne i nie zawracać zbytnio głowy zajętym przygotowaniami dorosłym. Oprócz tego mają utrzymywać w miarę kontrolowany porządek w swoich rzeczach. Zależnie od wieku może chodzić o nierozrzucanie klocków lub pochowanie wszystkich ładowarek do urządzeń elektronicznych. Po trzecie, w dniu samego święta mają w miarę możliwości nie zabrudzić przygotowanych na tę okazję ubrań, przynajmniej do pierwszej części obiadu.
Mężczyźni mają za zadanie kupić indyka, pokroić indyka, a także kontrolować, czy dzieci wywiązują się z nałożonych na nie obowiązków.
Kobiety nie powinny narzekać, bo też dostają w przydziale tylko trzy zadania: posprzątać cały dom, przygotować potrawy dla kilkunastu zaproszonych osób, w tym indyka, a po zakończonej imprezie wytrzymać na nogach do północy, czyli momentu wyjścia ostatniej osoby, uprzątnięcia domu i położenia dzieci do łóżek. Kolejność dowolna.
Tak więc wszyscy mają po równo i nikt nie powinien z tego powodu robić awantur.
Oczywiście zdarzają się wyjątki i czasami mężczyźni złamią umowę, pomagając nieco w gotowaniu i sprzątaniu, jednak to nie zdarza się zbyt często, bo większość nie chce narażać się na późniejsze złośliwe komentarze ze strony kolegów.
Kobieca strona przygotowań wydaje się prosta i nie wymaga dodatkowych wyjaśnień. Gotowanie i pieczenie jest mało skomplikowane, zwłaszcza jeśli główny składnik wcześniej dostarczył mężczyzna. Bo zakup indyka prosty już nie jest. Trzeba ocenić jakiej ma on być wielkości. Jest z tym nieco kłopotu, gdyż szczelnie zawinięty w worek wygląda inaczej od upieczonego. Polegamy więc na wadze. Ponieważ nie pamiętamy, jaki był w roku poprzednim i na ile osób był przygotowany, dzwonimy do żony z dodatkowymi pytaniami. Proszę nie mieć wyrzutów sumienia, może się ona w końcu oderwać od sprzątania, by udzielić krótkiej, ważnej odpowiedzi. Ale to nie wszystko. Mrożony czy świeży? Ekologiczny czy z hodowli byle jakiej? To trudne pytania, przed którymi staje osoba obarczona obowiązkiem dokonania takiego zakupu.
W tym momencie, a może dużo wcześniej, wielu mężczyzn prychnęło, zmarszczyło brwi i zarzuciło mi pewnie stronniczość. Jak to, przecież to ja przygotowuję indyka od początku do końca! Zgoda, są tacy. Ale proszę uczciwie powiedzieć, czy w zamian nie pozbywacie się jednego z przydzielonych wcześniej obowiązków?
Jedną z najtrudniejszych rzeczy jest odpowiednie podzielenie wielkiego ptaka. W tym roku redakcja The Washington Post opublikowała bogato ilustrowane, interaktywne wydanie poradnika dla nożowników. Można na sucho, w odpowiedniej aplikacji w telefonie lub na ekranie komputera poćwiczyć dzielenie indyka, by później błysnąć przy stole. Zresztą już wcześniej istniały odpowiednie instrukcje w różnej formie. Sam trafiłem kiedyś w bibliotece na poświęconą temu książkę. Same przygotowania do ataku zajęły kilkanaście stron, w tym wybór noża, deski, odpowiedniego oświetlenia.
Najważniejsza jednak tego dnia jest tradycja. To nie tylko ciężka praca wszystkich, powtarzam, wszystkich domowników. To również pamięć o korzeniach tego święta.
W tym dniu dorośli opowiadają dzieciom o pierwszych osadnikach, którzy przetrwali srogą zimę na wschodnim wybrzeżu wyłącznie dzięki pomocy lokalnych plemion. W podzięce odebrali im później większość ziemi, zbudowali sieć autostrad i restauracji szybkiej obsługi. Dzięki potomkom osadników Indianie nie muszą już polować i męczyć swych wierzchowców. Dziwi więc, że to piękne święto ludy autochtoniczne nazywają Dniem Żałoby...
Na stronie Smithsonian Institute znaleźć można spory dział poświęcony temu tematowi. Z lektury dowiedzieć się można, że w XVI wieku, gdy przybywali tu pierwsi osadnicy, liczba żyjących tu Indian różnych plemion przekraczała 100 milionów. W okresie kolejnych 300 lat spadła do 10 milionów. Dane Census Bureau z 2011 r. mówią już o 5.1 mln. Może dlatego Thanksgiving jest dla nich dniem zadumy i refleksji.
Dla pozostałych jest jednak radosny i rodzinny. Indyk lub inny rodzaj mięsa, słodkie ziemniaki, sałatka, nieco alkoholu i obowiązkowo mecz futbolowy. W przeprowadzonym kilka lat temu sondażu zapytano mieszkańców kraju, jaki element tego święta jest dla nich najważniejszy. Spotkanie z rodziną, posiłek, wolne z pracy stanowiły pierwszą trójkę. Na czwartym miejscu pojawił się telewizor.
W piątek sklepowe wyprzedaże, w weekend praca nad sylwetką. No właśnie, te kilka tysięcy ekstra kalorii pozostawia ślad. Dane Mayo Clinic mówią, że przeciętny Amerykanin przytyje tego dnia 4-5 funtów. Jeśli ktoś już waży 250 to nawet nie zauważy, dla innych może to stanowić problem. Choćby ze znalezieniem odpowiedniej pary spodni przez kilka następnych dni.
W poniedziałek media podsumują świąteczny weekend pod względem bezpieczeństwa na drogach, liczby kuchennych pożarów i przypadków zatrucia niedogotowanym mięsem.
Część ze smutkiem wróci do pracy, inni z radością z zakończonej przygody. Życie wróci na chwilę do normy, czyli do kolejnych świąt i poprzedzających je przygotowań.
Miłego weekendu.
Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.