Przeczytałem kiedyś, że wyrobione gusta, smaki czy preferencje zaoszczędzają nam w życiu sporo czasu. Bo jeśli wiemy, że na przykład wolimy truskawki od szczawiu, to stojąc w sklepie na dziale warzywno-owocowym nie zastanawiamy się za każdym razem co włożyć do koszyka. Od razu łapiemy truskawki i już. 10 sekund zaoszczędzone. Jeśli nie w smak nam czosnek, kukurydza, zielona sałata, musztarda sarepska, czy czereśnie, to nie stoimy nad nimi w sklepie zastanawiając się za każdym razem, czy jest to coś, co warto kupić. Od razu łapiemy chrzan, pomidory, majonez oraz brukselkę i po kłopocie. Do kasy podchodzimy minutę wcześniej. Może dwie.
Zresztą nie chodzi tylko o smak. Każdy z nas wie z góry, czy coś będzie mu się podobało, jaki kolor i dzień tygodnia lubi najbardziej, czy z ciocią Halinką i wujkiem Frankiem chce spędzić najbliższe święta.
Podobnie jak zdecydowana większość, też jestem osobnikiem o określonych preferencjach. Wiem, że zimą wolę herbatę niż kawę. Wybieram sernik kosztem kruchych ciasteczek. Wolę czekoladę ciemną od mlecznej. Chętniej oglądam piłkę nożną niż łyżwiarstwo figurowe. Wolę wolne od pracy, a kiedy już dokonam pierwszego wyboru, to niemal automatycznie wybieram wyjazd nad wodę, a nie na pustynię.
Każdy z nas taki jest, choć czasami odważymy się na eksperyment i bywamy mile zaskoczeni. Kiedyś dałem szansę zupie szczawiowej i czasami pojawia się ona w moim jadłospisie. Wciąż jednak uważam, że wygląda nieciekawie.
Poza tym lubimy wykonywać pewne czynności lub nie. Nie chodzi o hobby i inne, angażujące nad dla przyjemności prace. Tu nie chodzi o wyjście na basen lub do restauracji, oglądanie filmów lub ubieranie choinki. Raczej o obowiązki. Ze zdziwieniem zauważyłem, iż nie jest mi wstrętne odśnieżanie. Pod warunkiem, że śniegu jest poniżej metra, opady się skończyły i mróz jest niewielki. Wychodzę wtedy na zewnątrz z przyjemnością i w kontrolowany sposób ćwiczę rozleniwione zimą ciało. Podobnie ze zbieraniem liści, malowaniem, piłowaniem, koszeniem i ścinaniem. Wciąż nie jestem w stanie pokochać składania ubrań po praniu i mycia naczyń. Uważam, że Josephine Cochrane, twórczyni automatycznej zmywarki, powinna była dostać Nobla. Co najmniej.
Czasami nie możemy się zdecydować, co wolimy. U wielu osób jest tak z jazdą do pracy i później do domu. Z jednej strony nie lubimy wstawać zbyt wcześnie, zwłaszcza z myślą o czekających nas zajęciach. Z drugiej, kiedy wracamy, zwykle jest już pora szczytu i podróż ciągnie się w nieskończoność, jesteśmy zmęczeni i głodni. Co lepsze, co gorsze? Trudna decyzja.
Na co dzień nie myślimy o takich rzeczach. Działamy automatycznie, nawet się nad tym nie zastanawiając. Ludzi też albo lubimy, albo nie. Podobnie z poglądami na różne sprawy. Mamy je wyrobione i koniec. Nie wiemy dokładnie kiedy i jak to się stało, ale wiemy to na pewno. Często próbujemy innych do swojego punktu widzenia, myślenia i odczuwania przekonać. Kiedy nam się nie udaje stajemy się zirytowani, opryskliwi, niegrzeczni. Kretyn – przychodzi nam do głowy określenie dla rozmówcy. Nie przyjdzie nam jednak, iż on czuje i myśli to samo w stosunku do nas. Czasami jak z tą zupą szczawiową, trzeba dać szansę. Może zasmakuje. A nawet jeśli nie zjemy całego talerza, to łatwiej zrozumiemy miłośników tej potrawy.
Są preferencje uniwersalne, wspólne dla wszystkich. Lepiej być bogatym niż biednym. Zdrowym niż chorym. Szczupłym niż grubym. Szybkim niż powolnym. Większość ludzi pewnie wolałaby być sławnym niż nieznanym, choć na szczęście są wciąż tacy, którzy doceniają anonimowość.
Podobno część tych preferencji przekazali nam rodzice, pozostałe pojawiły się nieco później i bez ich udziału. Zdarza się, niezmiernie rzadko, że się one zmieniają...
Młodzież chce być dorosła, dorośli chcą być znów młodzi. Jedni nie mogą doczekać się niezależności, drudzy marzą o ponownej beztrosce i życiu z dnia na dzień. Młodość jest od wieku dorosłego lepsza tylko dlatego, że ma się więcej czasu na różne rzeczy i nigdzie się nie trzeba spieszyć – mówią bardziej doświadczeni - No i sprawność fizyczna nieco lepsza, choć to też zależy. Dorosłość to jednak świadome kosztowanie otoczenia, szacunek dla życia, większa siła poznawcza. Czujemy i porównujemy. Mamy do czego.
Młodzież chce być dorosła, ale dorosłych nie szanuje, nie słucha, czasami nie może znieść. Dorośli chcieliby znów mieć naście lat, ale wszystko w młodzieży ich denerwuje – ubiór, język, muzyka, zainteresowania. Nie mogą się pokolenia porozumieć. Każde ma inne preferencje.
Próbuję sobie przypomnieć, gdzie ja to wszystko już słyszałem lub czytałem. Nie lubię takich zaników pamięci, ale wolę chyba rozumieć wreszcie przesłanie niż pamiętać nazwisko autora.
Miłego weekendu.
Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.