Literatura japońska wielka jest! To oczywista oczywistość. Wszyscy to wiemy i wszyscy to rozumiemy. Jak mogłoby by być inaczej w kraju, w którym przygotowuje się filiżankę herbaty w ceremoniach trwających wiele godzin i w którym panuje cesarz naznaczony aspektem boskości? Japonia to kraj, którego wyrafinowanie estetyczne jest obezwładniające w malarstwie, architekturze, sztuce projektowania i zakładania ogrodów, sztuce kulinarnej, modzie, muzyce, filmie i wszystkich innych dziedzinach życia i twórczości.
„Zatracenie” Osamu Dazai (1909-1948) – jednego z najwybitniejszych i najpoczytniejszych pisarzy japońskich, jest idealnym przykładem niebywałej klasy, elitarności i ekskluzywności literackiej. Historia człowieka zagubionego w tłumaczeniu, skazanego przez bieg wydarzeń, na które nie ma żadnego wpływu, na zatracenie jest jednocześnie autobiograficznie motywowanym obrazem rzeczywistości pokolenia, które w historii sztuki Japonii określa się mianem Gutai. Wprawdzie ruch ten powstał już po śmierci pisarza, ale koncept „gutai-konkretność” doskonale oddaje wewnętrzną konieczność radykalnej zmiany postrzegania świata przez Japończyków, którzy przegrali wojnę, na których zrzucono bombę atomową, których cesarz zaprzeczył swej boskości i którzy musieli odnaleźć się od nowa i na nowo. To odnalezienie nie udało się Osamu Dazai, który popełnił samobójstwo, a którego „Zatracenie” jest idealnym obrazem nieidealnej rzeczywistości człowieka w zagubieniu historycznym. Jak to wszystko stało się możliwe i dlaczego trzeba było przedefiniować japoński świat w nowe, albo odmienne metafory, symbole i przenieść w inny paradygmat?
Ten wyspiarski naród zachwyca niezwykłym wyalienowaniem swego nadzwyczajnego gustu, który kształtował się przez wiele wieków w naturalnej separacji od stałego lądu. Uzależnieni od herbaty podobnie jak Anglicy, tak samo jak i oni stworzyli znakomicie funkcjonujące obozy koncentracyjne i podobnie jak Niemcy, z którymi przecież łączyły Japonię niezwykle serdeczne stosunki, mają w swej historii galerię wielkich pisarzy, malarzy, filozofów, kompozytorów i zbrodniarzy. Podobnie zresztą jak Anglicy, (z którymi łączy ich specyficznie wyspiarki sposób pojmowanie świata i imperialne przekonanie, że tylko oni zawsze i wszędzie rządzą, i zawsze będą rządzić, światem) i Niemcy (z którymi łączy ich wojenne współdziałanie) są przekonani o swej wyższości wobec innych narodów. Imperialny sposób postrzegania rzeczywistości historycznej, totalitarna propaganda i takaż manipulacja ikoniczną postacią cesarza-boga, wykreowały niebywale skuteczny model posłusznego i oddanego sprawie narodu. Japonia ponad wszystko, Japonia rządzi morzami! Wystarczy zestawić fragmenty tekstów hymnów narodowych, by dostrzec uderzające podobieństwo ideologii tych trzech krajów o fascynująco wyrafinowanych kulturach:
Rządy cesarza
niech trwają lat tysiące,
aż ten żwir drobny mocą wieków
w skałę się przemieni
i mchem porośnie gęstym.
Boże, chroń naszą miłościwą królową!
Niech długo żyje nasza dostojna królowa!
Boże, chroń królową!
Obdarz ją zwycięstwem,
szczęściem i chwałą,
długim panowaniem,
Boże, chroń królową.
Niemcy, Niemcy ponad wszystko,
Ponad wszystko na świecie,
Jeśli zawsze dla obrony
Po bratersku są złączone
Od Mozy aż po Niemen
Od Adygi aż po Bełt
Niemcy, Niemcy ponad wszystko,
Ponad wszystko na świecie!
Pozornie, nic w tym zestawieniu nie jest niezwykłe, wręcz przeciwnie, takie przymiotniki jak: wielki, wieczny, wspaniały, jedyny, świetlisty - pojawiają się pewnie w wielu narodowych pieśniach. Jeśli jednak spojrzymy na te trzy teksty z perspektywy i w kontekście historycznym, to nic już nie jest takie samo. Wielko-narodowość to produkt wybitnie niebezpieczny.
Widać to wyraźnie w stosunku Japończyków do Koreańczyków i Wietnamczyków, a w szczególności do Chińczyków, których traktowali jak materiał doświadczalny w swych obozach koncentracyjnych. Książka poświęcona temu aspektowi japońskiej historii jest o tyle wstrząsająca dla Europejczyków, iż uświadamia czytelnikowi nieomalże identyczność działań Japończyków z tym, czego dopuścił się Mengele w Oświęcimiu.
A zaczęło się tak:
„W 1880 roku cesarz Japonii utworzył policję wojskową Kempeitai, która miała za zadanie zapewnić dyscyplinę wewnątrz armii. Stopniowo nowa policja zaczęła rozszerzać swój zakres kompetencji, aby końcu skumulować funkcje żandarmerii wojskowej, służby informacyjnej, wywiadu i kontrwywiadu oraz policji politycznej. […] Największe okrucieństwo cechują działania Kempeitai w krajach okupowanych przez Japonię. Jej zadaniem jest tam zwalczanie ruchu oporu. Aresztowani członkowie ruchu oporu poddawani są bestialskim torturom. Jedną z najczęściej stosowanych jest wypełnianie żołądka ofiary wodą, a następnie deptanie po niej. Często praktykowano także inną, zwaną „torturą ryżu”. Przez kilka dni pozostawia się ofiarę bez pożywienia, po czym kaci zmuszają ją do zjedzenia surowego ryżu, a następnie wypicia wielkiej ilości wody, wtedy ryż nasączony wodą pęcznieje, a ofiara zwija się z bólu w straszliwych konwulsjach. Takie metody zapewniają Kempeitai wysoką skuteczność działania. Niewielu jest jeńców, którzy byliby w stanie przetrzymać tortury japońskiej policji bez załamania i nie wyznać oprawcom wszystkiego, co tylko chcieliby usłyszeć. Gdy tylko jakaś siatka zostaje wykryta, jej członkowie najczęściej są poddawani egzekucji, bez jakiejkolwiek formy procesu. Tytułem przykładu: w czerwcu 1942 r. w Indonezji podczas jednego tylko śledztwa Kempeitai poddaje torturom i dokonuje egzekucji 257 osób”. (za: konflikty.pl)
To jednak jeszcze nic, w końcu policja polityczna, tortury i więzienia były zawsze i wszędzie, ze szczególnym uwzględnieniem takich totalitaryzmów jak radziecki czy kambodżański. Dlaczego niby Japonia miałaby być inna? No cóż – rzeczywiście. Biorąc pod uwagę niebywale wysmakowane kultury Japonii, Niemiec i Anglii (Włochy to jednak inna historia) – nie było innej drogi – wszystkie te kraje mogą być dumne ze swoich dokonań, pełnych okrucieństwa – także skrajnie wyrafinowanego.
Jak napisano w recenzji do wstrząsającej książki Golda Hala, „Jednostka 731. Okrutne eksperymenty w japońskich laboratoriach wojskowych. Relacje świadków”:
„Najokrutniejsze działania podczas wojny prowadzonej w latach 1937-1945 przez Japonię w Azji rozegrały się nie tylko na polu bitwy. Ich miejscem był również tajny ośrodek w Mandżurii. To tam, pod przykrywką uzdatniania wody, miały miejsce niewyobrażalne akty bestialstwa Japończyków. Tam działała Jednostka 731.
Wycinanie organów bez znieczulenia, aborcje wcześniej gwałconych kobiet czy celowe zarażanie dżumą to tylko niektóre z makabrycznych eksperymentów medycznych przeprowadzanych na chińskich więźniach. Tajne japońskie laboratoria, masowo okaleczające żywych więźniów, działały już w latach 30. XX wieku, ale ich wzmożona działalność przypadła na okres II wojny światowej.
Książka składa się z dwóch części. W pierwszej z nich autor zarysowuje historię tej przerażającej jednostki wojskowej cesarskiej armii Japonii i przedstawia szokujące szczegóły jej działania. Druga część to relacje świadków - byłych członków Jednostki 731, którzy uczestniczyli w prowadzonych tam eksperymentach, i innych osób w różny sposób z nią związanych. Po latach milczenia zdecydowali się oni w latach dziewięćdziesiątych XX wieku wyjawić swoje wspomnienia.
Publikacja Hala Golda to nie tylko opis dramatycznych wydarzeń. To również wyraz nadziei, że wydarzenia, do których Japonia nie przyznała się do dnia dzisiejszego, nigdy się nie powtórzą”.
Kontynuacja za tydzień.
Zbyszek Kruczalak