- Wszyscy są?
- Ni.. słysz.. was..khk..
- Mikrofon ci trzeszczy!
- Nie ma Maćka!
- Cześć chłopaki!
- Słyszę, ale nie widzę!
- Też cię nie widać..
- A gdzie jest Maciek?
- No w Warszawie przecież…
- Wiem, że w Warszawie, czemu tutaj go nie ma?
- Może pomyliły mu się godziny, która u niego jest?
- A skąd mam wiedzieć?
- Bo mieszkacie niedaleko siebie?
- Co ty gadasz, ja jestem w Lizbonie…
- Haaalo!? No pokażcie się wreszcie…
- Ni.. nie słysz… olera jas…!
Pod wpływem opowieści kolegi o spotkaniu klasowym na Zoom postanowiłem w podobny sposób zwołać niewielką grupkę znajomych rozsianych po świecie. Łatwo nie było. Jak zawsze, więcej niż trzy osoby i pojawiają się problemy. Różne strefy czasowe, praca, zajęcia, rodzina, samopoczucie, chęci, itd. Udało nam się w końcu znaleźć moment…
- Przepraszam za spóźnienie!
- Adam! Adam? Bo niewyraźnie widać
- Ale bez nagrywania panowie..
- A co? O urzędy będziesz się starał?! Ha ha..
- Stary, bądź sobą
- Nie mów mu tak, bo się obrazi.. o, już się obraził
- Nie, chyba ma słaby sygnał i zniknął…
Na wstępie trzeba było rozwiązać problemy techniczne. Na sześciu uczestników rozmowy nie działały dwie kamerki, jeden mikrofon, jednemu nie działała kamerka i słabo mikrofon, dwa połączenia miały przerywany sygnał. U jednego za plecami szczekał pies, drugiemu zaglądała przez ramię cała rodzina, trzeci postanowił połączyć się z jakiegoś miejsca publicznego, więc wszyscy czuli się jak w klubie nocnym.
- Słabo widać, przełóżmy
- Skup się na sprzęcie, ledwo cię widać
- No to co mam zrobić?
- Kup lepszy internet!
- Mam najlepszy
- On wszystko miał zawsze najlepsze J
To rozległ się śmiech z pięciu łączeń. Szóste zniknęło.
- Mówiłem, że się obrazi?!
- Ni.. .brazi.. si, tylko nie m sygn…
- Ty też nie masz sygnału!
Próbowałem przypomnieć sobie, czy inni mają podobne problemy. Jak oni to robią? Nie chciało mi się wierzyć, że wszystkim gładko wychodzą te połączenia.
- Chyba się wyłączę i poszukam lepszego miejsca w domu.
- Nie możesz szukać bez wyłączania?
- Szuka pretekstu, by się wyłączyć
- No bo Dorota kolację podała…
- Jeeessuuuuu…
- A idź i nie wracaj
Na szczęście wszyscy rozmawiamy ze sobą systematycznie, nawet grupowo, choć nigdy tak licznie. Więc w razie, gdyby nic ze spotkania nie wyszło, nie byłoby końca świata. Chyba wszyscy o tym pomyśleli niemal jednocześnie.
- Jak on pójdzie to ja też
- A ja nie chcę bez Maćka
- Przecież rozmawiałeś z nim godzinę temu!
- Wiecie co? Późno się robi…
- Jakhhh.. mszzz…urklwć..khh khhh..mikhhhon..
- Co on mówi?
- Chyba chce regulować mikrofon
- (tu nastąpiło okropne przekleństwo)
- No nie przeklinaj, dzieci są obok!
- Jakie dzieci? Jest po północy!
- Chyba u ciebie!
- To nie ma sensu, teraz mam tylko dwa podglądy
- Dajcie znać, jak się uda
- Cz..kha..jcie!
- Widać mnie?
- Idź z tej knajpy do domu!
- W domu nie ma warunków
- Eee tam, spadam…
W krótkim czasie, około 8 minut, zacząłem podejrzewać, że to się chyba nigdy nie uda..
- Cześć chłopaki!
- Maciek! Gdzieś ty był?
- Czekałem na Skypie. Zapomniałem, że to Zoom. Ale zaraz spadam
Gdzieś komuś zadzwonił telefon. Natarczywie, głośno, ktoś domagał się rozmowy. Doczekał się, więc wszyscy byliśmy świadkami jej treści.
- Panowie, umówmy się na jutro. Muszę zjeść kolację.
- Gdzie Maciek??
- Albo spadł, albo się wyłączył
- Ja też spadam
- No to cześć
- Cześć
- Jak wszyscy, to ja też, może jutro?
- Chłopaki?
- Maciek, teraz to spadaj, jutro się zdzwaniamy.
Bez wydawania jakiegokolwiek dźwięku po kolei gasły okienka. W końcu nie było żadnego. Zamknąłem program, wyłączyłem komputer, podniosłem wzrok, wyjrzałem przez okno i powoli wypuściłem powietrze…
- Uffffff….
Miłego weekendu.
Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.