20 stycznia 2023

Udostępnij znajomym:

Przeczytałem właśnie, że 10 lat temu Elon Musk zapowiedział, iż za 5 lat będziemy jeździli samochodami autonomicznymi, czasami nazywanymi bezzałogowymi, czyli niewymagającymi naszego udziału w ich prowadzeniu. Nic z tego nie wyszło, chociaż technologia znacznie nas do tego celu przybliżyła. Nie na tyle jednak, byśmy sobie robili wielkie nadzieje, iż wkrótce będziemy ucinać drzemkę jadąc własnym samochodem do pracy.

W czerwcu ubiegłego roku Musk publicznie stwierdził, iż „rozwiązanie problemu autonomicznego poruszania się pojazdów” zadecyduje o tym, czy Tesla będzie warta dużo czy nic. Zwykle komentarze na ten temat słyszymy właśnie od niego, bo ma on nieposkromiony apetyt na bycie w centrum uwagi, ale inni z tej samej branży mówili podobne rzeczy w przeszłości. Wszyscy wielcy producenci pojazdów mieli je robić już dwa lata temu. Obiecywali to klientom i udziałowcom. Nie wyszło, ale też nie zaszkodziło to im w żaden sposób.

W innym miejscu znalazłem informację, iż sześć lat temu ówczesny sekretarz transportu zapowiadał, iż w 2021 roku nie będziemy już potrzebować praw jazdy, bo przecież samochody same miały jeździć.

Oczywiście namiastkę takich pojazdów już mamy. W kilku miastach można nawet wynająć przez Ubera autonomiczną taksówkę. Zawiezie w wyznaczone miejsce bez problemu, ale niezbyt daleko. Mimo że funkcjonują już od kilku lat, jest ich wciąż zaskakująco niewiele. Poza tym wszystkie muszą operować w tzw. pasie słońca, czyli rejonach, gdzie pogoda jest przyjemna i nigdy się nie zmienia, nie są bowiem w stanie poradzić sobie z nawigacją w deszczu, śniegu lub we mgle. Mają też problem ze zwierzętami na drodze, niespodziewanymi przeszkodami i skrętami w lewo. Czemu w lewo? Bo w prawo jest łatwiej skręcić. Kilkukrotnie próbowałem taką zamówić podczas wypadów w słoneczne rejony kraju, ale zawsze czas oczekiwania był na tyle długi, że dalej nie wiem, jaki poziom stresu towarzyszy pasażerowi podczas takiej jazdy. Niektóre samochody oferują wprawdzie już zaawansowanego autopilota, ale to jeszcze bardzo daleka droga do pełnej autonomii.

Mamy to więc na wyciągnięcie ręki, ale wciąż ucieka. Zawsze gdzieś w niedalekiej, ale nieokreślonej przyszłości. W okresie ostatnich kilku, może już kilkunastu (?) lat wielokrotnie widzieliśmy kolorowe i szybkie reklamówki stworzone przez prężne firmy technologiczne i motoryzacyjne, w których bezzałogowe pojazdy śmigały w ekstremalnych warunkach po autostradach, drogach i miejskich ulicach. Sugerowano nam, że lada chwila autonomiczne samochody wyeliminują korki w godzinach szczytu, zmniejszą emisję spalin oraz, co najważniejsze i dzięki czemu otrzymują tak duże dofinansowania, przyczynią się do niemal całkowitego wyeliminowania ofiar śmiertelnych wypadków drogowych.

No właśnie, samochody te, jeśli kiedyś pojawią się na drogach, mają być bezpieczniejsze. I będą, bo człowiek ulega słabościom i często nie korzysta ze zdrowego rozsądku. Gdyby był inny, wypadków śmiertelnych notowalibyśmy znikomą liczbę. Spójrzmy na liczby:

- W 2022 roku na drogach stanu Illinois w 1,154 wypadkach życie straciły 1,272 osoby.

- Tylko 332 z tych osób miało w momencie wypadku zapięte pasy.

- Aż 217 kierowców pojazdów biorących udział w śmiertelnych wypadkach nie posiadało prawa jazdy – zostało im zawieszone, odebrane, nigdy go nie zrobili lub nie byli jeszcze w wieku pozwalającym na prowadzenie samochodu.

Jest za wcześnie, by rok 2022 podsumować pod względem przyczyn wypadków, ale mamy dane z poprzednich lat. Mówią one, że na przykład w latach 2018-2020:

- główną ich przyczyną była nadmierna prędkość – 38.9% wszystkich śmiertelnych wypadków

- na drugim miejscu znalazła się jazda pod wpływem alkoholu – 26.5% śmiertelnych wypadków

- trzecie miejsce (liczba ta każdego roku jest coraz wyższa) zajęło rozproszenie uwagi, zwykle grzebanie w telefonie – 12.2% śmiertelnych wypadków.

Po dodaniu tych liczb okazuje się, że ponad 77% śmiertelnych wypadków było wynikiem głupoty. Co smutne, liczba śmiertelnych wypadków drogowych w USA jest coraz wyższa, podczas gdy reszta świata notuje poprawę.  

Mimo że obietnica ich pojawienia się jest ciągle przesuwana w czasie, to nie mogę się doczekać, gdy wreszcie na drogach pojawią się samodzielne pojazdy. Pewnie tego nie doczekam, chyba że przeprowadzę się na południe, w pas słońca. W okolicy Chicago szanse na to w najbliższej dekadzie, dwóch, no dobra – trzech, są bliskie zera. Więc na razie nie pozostaje nam nic innego, jak korzystać z tych zabezpieczeń, które są nam dostępne. Czekając na lepszą i bezpieczniejszą przyszłość motoryzacyjną korzystajmy z tego, co jest już dostępne. Te wszystkie światełka i sygnały ostrzegające przed innymi wokół nas denerwują na początku. Automatyczny hamulec też. A pasy? Nikt nie lubi ich zapinać. Departament Transportu ocenia, że w okresie ostatnich 45 lat uratowały prawie 400 tysięcy osób. Więcej niż wszystkie inne wynalazki samochodowe, włączając w to poduszki powietrzne. Mądre samochody mogą nigdy nie nadejść. Ale prawdopodobieństwo ich pojawienia się jest wciąż wyższe niż tego, że ludzie zmienią nawyki.

Miłego weekendu.

Rafał Jurak
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor