----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

16 kwietnia 2024

Udostępnij znajomym:

„Życie to loteria, nigdy nie wiesz, co się wydarzy. Zmiany następują cały czas, w każdej chwili los może się odwrócić. Karta ostrzega, by nie popaść w samozadowolenie, kiedy jesteś na szczycie, ale też radzi mieć nadzieję na poprawę, gdy wszystko idzie nie tak. Życie zawsze podsunie okazję, żeby poczuć spełnienie” (Dintojra, z opowiadania „I Wanna Dance with Somebody”)

„- Ach, gdybym ja umiała się cieszyć! - westchnęła Królowa. - Niestety, nie pamiętam instrukcji”. (Lewis Carroll, Przygody Alicji w Krainie Czarów. Po Tamtej Stronie Lustra i co Alicja tam znalazła)

Zbiór opowiadań Dintojra, Sylwii Chutnik przynosi historie kobiet przytoczone przewrotnie. Cytat z „I Wanna Dance with Somebody” jest idealnie, przewrotnie faryzejski. Co to znaczy?

Odpowiedź, a w zasadzie potwierdzenie przypuszczeń, co do owej przewrotności, znajdziemy w tekście zatytułowanym „Po drugiej stronie” – i nie trzeba być szczególnie bystrym, by natychmiast ulec skojarzeniu z tym, co znamy z kultowej bajki Carrolla dla dorosłych, dziwnym i niezrozumiałym trafem polecanej dzieciom. „Po drugiej stronie” to opowiadanie dewastujące i poruszające, jak wszystkie inne, które zostały zamieszczone w tym zbiorze – dlaczego? Bo traktują o przemocy przewrotnie: niby jest, a jakby jej nie było. Przemoc i dominacja – dwie kategorie, wokół których toczą się opowieści kobiet zdominowanych przemocą – zdominowanych przemocą na różne sposoby.

„Po drugiej stronie” to, rzecz jasna, przewrotnie skonstruowana opowieść o kobiecie, oczywiście również Alicji, której „przygody”, mają miejsce daleko od krainy czarów, jak zresztą ma to miejsce we wszystkich pozostałych tekstach zamieszonych w Dintojrii. Alicja wprawdzie przeprawia się na drugą stronę lustra, ale znajduje tam to samo, co właśnie opuściła:

„Najpierw przyłożyła dłoń do tafli. Potem wsunęła resztę ciała. Znalazła się po drugiej stronie lustra. Znowu. Był tam mrok, groza i spleśniałe kanapki. Zaczęła iść przed siebie – i to przyznała z pewnym zażenowaniem – trochę bez planu. Mogła oczywiście zamówić taksówkę i sama pojechać na lotnisko, ale weź tu zostaw nawalonego ojca i udawaj, że się dobrze bawisz. Musiała go znaleźć w mroku, nie pierwszy już zresztą raz”. (s. 198/198)

Sylwia Chutnik opowiada historie z kobiecego świata upokorzonego. To upokorzenie jest nie tylko głęboko toksyczne, bo ma w wielu przypadkach pozory kulturowego, w tym głównie religijnego, osadzenia, ale przede wszystkim jest niszczące w swej destrukcyjnej, często zawoalowanej sile: jeśli jesteś moją żoną, musisz mieć seks zawsze kiedy tego chcę, ponieważ jesteś kobietą musisz być posłuszną i uległą mężczyźnie, nie prowokuj, nie zaczepiaj, nie wywyższaj się, bądź miła i spełniaj oczekiwania, pozwól się gwałcić, kiedy mężczyzna ma na to ochotę.

To tylko niektóre „motta”, którymi można by opatrzeć przynajmniej parę z opowiadań Sylwii Chutnik, w szczególności ten niezwykle poruszający tekst, swoiście przewrotne wyznanie – „Gwałt. Głosy” – gdy narrator z trzeciej osoby zmienia narrację na pierwszą, pozwalając mówić postaciom wprost:

„Lęk przed mężczyzną: czy on mi zrobi krzywdę? Miałam dwadzieścia lat, a on o sześć lat młodszy ode mnie i wkładał mi rękę do kieszeni bluzki, aby złapać mnie za cycek. Na podwórku. Szeptał za mną cały czas: ty kurwo, ty kurwo, ty kurwo. Niepewnie się czułam, bałam się… […] Albo: spotkałam się z siostrą, a ona mówi: wojskowy się obnaża, widziałaś? Uważaj! Siostra miała dwanaście lat. Na podwórku się obnażał. Na klatce schodowej pokazywał. […] I jeszcze w autobusie facet się ocierał. On w gruncie rzeczy nie robił nic złego. On w gruncie rzeczy nie robił nic złego. Bo co to jest takie ocieranie. Bo co to jest takie ocieranie. Bo co to jest takie obmacywanie”. (s. 162/163)

Te fragmenty idealnie wpisują się w koncept przewrotności prozy Chutnik: „On w gruncie rzeczy nie robił nic złego. On w gruncie rzeczy nie robił nic złego. Bo co to jest takie ocieranie. Bo co to jest takie ocieranie. Bo co to jest takie obmacywanie.” Tym zdaniem można by spuentować każde opowiadanie w tym zbiorze. Kulturowe rozdwojenia, wyraźnie schizofreniczny aspekt w traktowaniu tego, co męskie i tego, co kobiece, absurdalnie powtarzany w religijnie motywowanych argumentach, doprowadza do granic koszmaru, a często te granice przekracza, tak zresztą jak dzieje się to w omawianym opowiadaniu.

Jeśli przyjrzeć się temu, co mówią postaci opowiadań Chutnik, to trudno wyzbyć się wrażenia, że relacje: kobieta – mężczyzna, czy kobieta – kobieta są tak drastycznie zapośredniczone i zdestruowane wychowaniem i kulturowymi pseudo regułami, że często mamy porażające wrażenie, iż owe postaci, bohaterki opowiadań, same wyzbyte są świadomości tego, iż to one są ofiarami stereotypu i zakłamania, a nie ci, którzy ten koszmar powodują:

„Kolejny gwałt po maturze, miałam dziewiętnaście lat. […] Spotkałam chłopaka. Niby opiekun. Niby mnie rozumiał. […] Jego koledzy zabierali mnie do knajpy, upijali i bzykali. Nadużywali mnie. Bo to jest takie fajne, bo to jest takie, kurwa, fajne. Ja kompletnie tego emocjonalnie nie ogarniałam. Masz wrażenie, że masz tylko głowę, że cała reszta nie funkcjonuje”. (s. 170/171)

Sylwia Chutnik przytacza w swych opowiadaniach losy dziewczyn i kobiet albo w trzeciej, albo rzadziej, w pierwszej osobie. Pozwala nam wejść w ich życie bezpośrednio albo poprzez filtr swojej świadomości. Stajemy się świadkami wydarzeń przewrotnie nakreślonych tak, by nas łudzić: może nic się nie stało, a jak się już stało, to widocznie tak musiało być, wola boska. Dosyć przerażająca rzeczywistość dziewczynek, dziewczyn i kobiet, która wyłania się w rzeczywistości Warszawy, w szczególności Woli, każe nam wątpić w sensowność czegokolwiek. Absurd koszmarem pogania i nijak podróż po drugiej stronie lustra można uznać za magiczną. Bohaterki Chutnik wydają się powtarzać za Królową z Alicji w krainie czarów:

„- Ach, gdybym ja umiała się cieszyć! - westchnęła Królowa. - Niestety, nie pamiętam instrukcji”.

Ta „niepamięć” ma zresztą różne realizacje, które są efektem gwałtu, skrobanek, upokorzeń, molestowania, agresji czy odrzucenia. Jakie to realizacje? Między innymi takie:

„Wbijała nóż precyzyjnie i mechanicznie, nie robiąc przerwy, chociaż to nie jest takie proste i ręka cierpnie, ale była dzielna. Nie takie rzeczy przecież przyjmowało jej ciało”. (s. 218)

Ale zasugerowana w tym fragmencie dintojra nie ma przeniesienia na całość zbioru. Jak mówi autorka:

„To nie zemsta z „Cwaniar”, na którą pewnie niektórzy czytelnicy liczyli. Tutaj zemstą jest przetrwanie. Wydaje się nam, że aby zachować siebie i swoją tożsamość, musimy się wciąż napierdalać – podjąć akcję, bronić się, być prowodyrką konfrontacji. Tymczasem często tym, co najbardziej wkurza naszych wrogów, jest fakt, że my po prostu nadal jesteśmy. Myślę na przykład o osobach z różnych mniejszości – queerowych i innych, które są po prostu zmęczone wieczną walką. Może to nie brzmi bardzo sexy, ale jednak na końcu to jest ta najcięższa robota – przetrwać. W środku ci wyje, a ty zwlekasz się z łóżka, powoli stawiasz krok za krokiem i idziesz po bułkę. A nie skaczesz z dachu i nie latasz z maczugą. To o wiele bardziej przyszłościowe (śmiech). Tak, przetrwanie to opcja minimum, ale uważam, że ono jest bardzo ważne, zwłaszcza teraz…” (za: Anna Sańczuk, Książka „Dintojra” Sylwii Chutnik to studium bolesnych emocji).

Wszystkie cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, za:
Dintojra, Sylwia Chutnik, wyd, Znak, Kraków 2024, s. 218.

Zbyszek Kruczalak
www.domksiazki.com

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor