„Zobaczyłyśmy, jak pośrodku sali wykładowej, nad głową próbującej właśnie zadać pytanie wysokiej uczennicy o orlej twarzy, przelatuje złoty karp. Wspaniała ryba wygięła się do tyłu w powietrzu. Woda pryskająca z jej łusek znikała w locie, zanim zdążyła upaść na podłogę. Pomyślałam nagle, że tym, co wyzwala zazdrość, nie jest chyba ani widoczny okiem kształt, ani przyjemność, jaką sprawia dotykanie go, a jedynie barwa. Tak pięknie mieniło się światło rozpraszające się na powierzchni łusek i w drobinkach rozpryskiwanej wody”. (Fruwająca dusza)
Yoko Tawada napisała powieść, w której różne warstwy tekstu przeplatają się wzajemnie, tworząc wielowymiarowy obraz tego, co można by nazwać odnajdywaniem siebie w tłumaczeniu. Magiczny i oniryczny świat na pograniczu tego co jest, ale tylko pozornie, dzieje się w szkole dla dziewcząt prowadzonej przez tajemniczą i fascynującą w swym nieodgadnieniu Kikyo. To ona jest tą osobą, wokół której dzieją się przedziwności, których doświadcza Risui, młoda i niezwykle utalentowana uczennica Kikyo, która powoli i poprzez różne doświadczenia, w tym narkotyczne, zbliża się małymi krokami ku temu, co wprawdzie jest niemożliwe do odgadnienia, ale co stanowi istotę Księgi Drogi Tygrysa. A co jest tą istotą?
Niekończona możliwość interpretacji dokonywanych na wiele sposobów i przez różnych odbiorów.
W istocie bowiem Fruwająca dusza Yoko Tawady jest w dużej mierze meta tekstem, czyli opowieścią o opowieści. Istotne dla rozwoju duchowego Risui fragmenty Księgi Drogi Tygrysa nieustannie przeplatają się z wydarzeniami konstruującymi jej osobistą drogę rozwoju. Co ciekawe, Księga nie ma autora i jest czymś na pograniczu tekstu magicznego, baśni i przepowiedni:
„Księgi poświęconej Drodze Tygrysa, liczącej trzysta sześćdziesiąt tomów, nie da się przeczytać w całości, nawet gdyby do czasu, gdy siwizna pokryje skroń, bez reszty poświęcić się lekturze, patrząc na księżycową poświatę i poranną rosę przez okno biblioteki. Nie miałoby też sensu czytanie jej po kolei od początku do końca, bo i tak wiele fragmentów postałoby dla nas niezrozumiałych po jednokrotnej lekturze. Myślę, że do wielu z nich możemy dotrzeć jedynie poprzez stawianie pytań innym i mierzenie się z ich wątpliwościami, robienie fałszywych kroków nad krawędzią, spadanie z niej, wczołgiwanie się pod górę, ból, powroty myślą do tego, co już znamy, wspomnienia i rozmowy z ludźmi. Kolejność opisów w Księdze nie pokrywa się z kolejnością, w jakiej nasze umysły przyswajają jej treść. Porządek naszych umysłów jest inny niż porządek Księgi. […] wszystko, co możemy zrobić, to czytać tekst wielokrotnie. Tyle razy, aż stracimy orientację, czy to my sami czytamy, czy może ktoś inny”. (s. 32)
Tych fragmentów mówiących o wielości możliwych odczytań jest w tekście Tawady sporo i dają one niezwykle ciekawą przestrzeń do analizowania tego, czym jest tekst w mnogości czytelniczych realizacji a nawet, co jest szczególnie zadziwiające, jesteśmy stawiani w kontekście pytań o modyfikacje znaczenia tekstu w procesie głośnego czytania. Risui, która znakomicie potrafiła odczytywać głośno pewne rozdziały Księgi, ku własnemu zdumieniu, odkrywa, że w pewnym momencie poniesiona odczytywaną historią, zaczyna ją bezwiednie modyfikować, odchodząc znacząco od tekstu oryginału:
„Kiedy wychodziłam do przodu, by czytać Księgę, krok po kroku przeistaczałam się w Tygrysa. Nie wiem, czy osoby wokół dostrzegały moją przemianę, czy nie, ale ja, patrząc przez okno mojej duszy, widziałam idącego powoli Tygrysa, który kołysał tłustym brzuchem, a na jego sierści połyskiwało sztuczne złoto. Gdy pomyślałam, że to ja, przestawałam się bać czegokolwiek”. (s. 81)
Podobnie dzieje się w innym fragmencie:
„Kilka kobiet powiedziało mi: Kiedy czytasz, sens wydaje się zupełnie inny, a niejasne pozostaje niejasne. Wydawało mi się na początku, że słuchając mojego głosu, Kikyo doświadcza jakby fizycznej przyjemności. Enka oświadczyła wesoło, że wsłuchuje się z przymkniętymi oczami i wilgotnymi wargami. Twój głos ma dziwną częstotliwość, powoduje drganie trzewi, budzi nawet lubieżny nastrój, pewnie Kikyo też w skrytości ducha się nim rozkoszuje, powiedziała”. (s.37)
Ta niebywała fascynacja tekstem, traktująca go nieomalże jak żywy organizm, który zmienia się w zależności od nastroju, pory dnia czy samopoczucia czytającego – idzie jeszcze dalej i rzeczywiście, w pewnym momencie, ideogramy ożywają:
„Do tej pory, czyli dopóki Kikyo mi o tym nie opowiedziała, nie miałam zielonego pojęcia o złośliwych figlach, jakie płatają duchy ideogramów. Jeśli ideogram kogoś opęta, ukazuje mu się wielokrotnie w postaci żywego stworzenia. Będzie powtarzał swój figiel dopóty, dopóki ktoś nie obwiedzie pędzlem kształtu ideogramu od tyłu” (s. 127)
Z ideogramem można mieć nawet intensywny seks, albo napotkać go jako wędrowca. Ilość możliwości jest nieograniczona. Yoko Tawada jest niezwykle konsekwentna w prowadzeniu opowieści o opowieści, czyli meta-tekstowym układem wydarzeń. Od dosłownych przytoczeń fragmentów Księgi, przez ich odmienne odczytania, aż po niezwykle wyrafinowane ożywienie, które sprawia, że ideogramy, czyli znaki pojęć tworzących słownik konieczny do opisu rzeczywistości, stają się jej istotną, pełną żywotności, częścią.
/Wiem już, że cały problem tkwi w słowie „dusza”. Mam ochotę śmiać się w głos. Powstrzymuję się. Może tak właśnie wygląda zjawisko nazywane często „wznowieniem działania narkotyku”. Jeśli choć raz się go zażyło, tkwi utajony w organizmie do końca życia. I czasem nagle znów zaczyna działać. Tak samo jest z duszą. Jeśli raz połknie się duszę, nie można jej wypluć z powrotem/. (s. 172)
Jak łatwo zauważyć „cały problem tkwi w słowie dusza”, nie w niej samej, ale w ideogramie symbolizującym tę kategorię. Jak mówi Risui:
„W tym dniu Koseki zawsze mi się uważnie przyglądała. Nie lubię, gdy ktoś mnie obserwuje, choć nie mam specjalnie nic do ukrycia, wydaje mi się wtedy, że muszę sobie wszystko w duszy poukładać”.
Dlaczego? Otóż dusza w ideogramie japońskim jest symbolem złożonym:
Ideogram „dusza” składa się z dwóch innych ideogramów: „demon” i „mówić”, innymi słowy, dusza to demon, który coś nam mówi. (s. 173)
To nieoczekiwane zamknięcie powieści wyjaśnieniem sensu ideogramu duszy w trakcie czytania Księgi przez Risui, jeszcze bardziej wzmacnia meta językowy charakter powieści Yoko Tawady, przekierowując czytelnika na nieograniczone niczym wody interpretacji tego, czym jest poszukiwanie własnej tożsamości i sensu rzeczywistości w horyzoncie tekstu Księgi, pozbawionej przecież konkretnego autora i będącego raczej czymś, co sugeruje, aniżeli czymś, co wyjaśnia.
Fruwająca dusza, Yōko Tawada, Wyd., Karater, Kraków, 2020, s. 174.
Zbyszek Kruczalak
www.domksiazki.com