Na początku lat 80. można było posłuchać posępnej ballady o tym, że wokół tyle złego, iż przydałoby się nam dla odmiany coś dobrego. Nie zajmuję się zawodowo tłumaczeniami utworów muzycznych, ale gdybym to robił, jej refren wyglądałby mniej więcej tak: "Kolejna smutna historia, nie mogę już ich więcej znieść - Chciałbym zobaczyć taki nagłówek w gazecie: Wiecie? - Niewiele dzisiaj do wydrukowania, nie możemy znaleźć nic złego do napisania - mamy dziś tylko dobre historie do opowiadania…"
To były burzliwe czasy - wyścig nuklearny, zimna wojna, podnoszenie wydatków na zbrojenia, głód, porwania samolotów i jak zawsze niepokoje na Bliskim Wschodzie. Dziś, prawie podobnie, mamy brutalną wojnę w Ukrainie, znów rośnie mur między Rosją i Zachodem, podobnie jak wydatki na zbrojenia, a w związku z blokadą portów na morzu Czarnym za chwilę w wielu miejscach świata zacznie brakować żywności. A to dopiero czerwiec.
Jednak kiedy powstawała wspomniana ballada działy się na świecie również dobre rzeczy. Projekt ARPANET zaczął do przesyłania informacji używać protokołu IP tworząc tym samym Internet. Challenger wystartował w udaną, 6-dniową podróż w kosmos. Diana Ross zaśpiewała w nowojorskim Central Park przed 800,000 ludzi! Zresztą w muzyce na całym świecie działy się niesamowite rzeczy. W filmie też - Gwiezdne Wojny??? Motorola wypuściła swój pierwszy telefon komórkowy. Lista jest długa.
Dziś również obok smutnych i tragicznych mają miejsce dobre i optymistyczne wydarzenia. Gdy zmagamy się z doniesieniami o pandemii, zmianach klimatycznych, wojnach, przewrotach politycznych, niesprawiedliwościach społecznych i rasowych i masowych strzelaninach, gdzieś tam dzieją się fajne i pozytywne rzeczy.
Można ich poszukać, albo, jak robi to coraz więcej osób, wyłączyć się z cyklu informacyjnego. To fenomen ostatnich lat. Ludzie, zwłaszcza młodzi, zmęczeni płynąca z ekranów telewizyjnych i Internetu idiotyczną polityką, okrucieństwami, kataklizmami i ogólnie problemami, świadomie wyłączają się. Nic poza własnym światem ich nie interesuje. Według mnie tak też długo się nie da, bo jakieś pojęcie o wydarzeniach mieć trzeba. Ważne jednak, by zachować równowagę. Dlatego proponuję garść dobrych informacji. Takich, z których za jakiś czas może wyjść coś fajnego. Tych, które przywracają wiarę w człowieka. Albo po prostu wywołują uśmiech na twarzy.
Wiecie, że w niedawnym badaniu przeprowadzonym przez biologa molekularnego, Davida Sinclaira z Harvard Medical School, stare myszy zaczęły nagle młodnieć? Serio! Nie do końca rozumiem proces, ale ma to jakiś związek z wykorzystaniem białek do przekształcania dorosłych komórek w macierzyste. Naukowiec pracuje nad tym od kilkudziesięciu lat i twierdzi, że proces wydaje się być trwały i że w końcu może zostać wykorzystany na ludziach. Ja chyba nie skorzystam, ale cieszę się za już narodzone i za chwilę przychodzące na świat dzieciaki. 100 lat będzie dla nich normą.
Norweski start-up motoryzacyjny zbudował słoneczny pojazd/samochód osobowy, który już teraz może przejechać dziennie 43 mile korzystając wyłącznie ze słonecznych paneli na swojej powierzchni. Żadnej stacji paliw ani kabla do ładowania. Produkcja już rusza. Podobnie jak w punkcie powyżej, chyba nie skorzystam, bo pierwsze modele Lightyear 0 będą kosztowały $263,000. Ale to początek. Mam nadzieję, że w czasach dorosłości mojego syna będą powszechnie używane. Jak nie te, to inne. Wyobraźcie sobie świat bez zależności od paliw kopalnych. Hmmm? W tym samym czasie elektryczny samolot bije kolejne rekordy - właśnie przeleciał 2,257 km w osiem dni.
Lek zawierający ekstrakty z roślin kannabinoidowych oraz grzyba Cyathus Striatus wyeliminował w 100% komórki rakowe trzustki. Grzyb ten testowany pod kątem właściwości przeciwnowotworowych przez ostatnie 8 lat na Uniwersytecie w Hajfie. Chwilę potem dotarła do nas informacja, że w wyniku zastosowania eksperymentalnej immunoterapii w innym badaniu wyleczono 100% pacjentów cierpiących na pewną odmianę raka odbytnicy. Znów, to jeszcze nie dziś, ale dobrze wróży na jutro.
Z rzeczy, na które nie trzeba czekać? Ludzie. Lubiana przez wszystkich w okolicy kobieta z Minneapolis miała zostać eksmitowana z domu, który wynajmowała od dziesięcioleci. Jej sąsiedzi zorganizowali zbiórkę pieniędzy – poprzez sprzedaż wypieków, pokazy sztuczek magicznych, wyprzedaże garażowe i zbieranie drobnych datków udało im się zgromadzić w końcu $250,000, aby sama mogła kupić ten dom.
Amerykańska Izba Reprezentantów uchwaliła niedawno ustawę przeznaczającą 1.39 miliarda dolarów na ochronę zagrożonych gatunków zwierząt. Akt o nazwie Recovering America's Wildlife sprawi, że duże pieniądze zostaną przeznaczone na ochronę 12,000 gatunków roślin i zwierząt. Pieniądze trafią do organizacji non-profit w celu stworzenia i utrzymania siedlisk dla zagrożonej flory i fauny. Zapewnione zostaną również fundusze na edukację społeczną, bo bez tego żadne próby ratowania przyrody się nie powiodą.
Jeśli to kogoś tego typu doniesienia nie podnoszą na duchu, to nie wiem, co może to sprawić. Okazuje się, że w tym okropnym świecie dzieje się wiele dobrych rzeczy. Otwórzmy oczy, rozejrzyjmy się, na pewno coś znajdziemy. A jeśli nie, to spróbujmy sami uczynić coś dobrego. A co!
Miłego weekend.
Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.