03 grudnia 2021

Udostępnij znajomym:

Mimo że wielu przepowiadało koniec świata, jaki znamy, wszystko przebiega zgodnie z planem. Sklepy zaczynają ubierać się świątecznie, gubiące liście drzewa przyozdabiają się światełkami, w biurach planowane są imprezy bożonarodzeniowe, w związku z czym z szaf wyciągamy swoje najsłynniejsze i najbrzydsze sweterki. Mimo iż wszyscy narzekają na swój los, to poza obyczajami wielkiego upadku w innych dziedzinach życia nie widać, zdrowie w miarę dopisuje mimo pandemii, a kraj nie zapadł się mimo zmiany władzy. Z radia nieprzerwanie płynie skoczna muzyka z dzwoneczkami… z tą muzyką świąteczną to trzeba uważać. Wyczytałem kiedyś, że ona nam szkodzi. Naukowcy tłumaczą to tym, że koniec roku to namnożenie problemów, zawodowych i prywatnych. Podsumowania finansowe i osobiste. Nadmiar obowiązków na głowie. Do tego brak słońca, wczesne ciemności, poczucie upływającego czasu i depresja gotowa. A muzyka świąteczna to tylko podkreśla, bo jest wszędzie i oznajmia nie tyle święta, co zbliżający się koniec. Roku. Skoro grono znakomitych psychologów i psychiatrów doszło do takich wniosków, nie ma co się sprzeczać. Osobiście mi ona nie przeszkadza, wręcz uważam, że to jedyna pora, gdy można w kolejce do kasy ponucić coś pod nosem lub wręcz zaśpiewać w rytm sklepowych głośników bez wzbudzania podejrzeń.

Inne elementy przedświąteczne też się nie zmieniają. Te same osoby tradycyjnie krzyczą o upadku tradycji, bojkotują te same sklepy i sieci kafejek w związku z dekoracjami lub wzorami na kubkach. Acha, no i jeszcze w Waszyngtonie zgodnie ze świąteczną tradycją biją się o utrzymanie wypłacalności rządu federalnego, bo to grudzień, czyli przesuwana wielokrotnie, ostateczna data uchwalenia wydatków na kolejny rok.

Ponieważ ten magiczny okres powtarza się każdego roku, dziwi mnie, że tak wiele osób jest do niego kompletnie nieprzygotowanych. Można stworzyć listę i w punktach dokonać zawsze aktualnego podsumowania. Co roku pojawiają się te same myśli, rozterki, pytania i brak odpowiedzi.

Na przykład zakupy świąteczne są okazją do zastanowienia się, ile tak naprawdę warta jest nasza znajomość z daną osobą i ile jesteśmy gotowi przeznaczyć na prezent dla niej. Nie ma znaczenia, czy to rodzina lub znajomi. Myśli innych płyną podobnie.

Skoro o prezentach mowa, to stojąc w kolejce lub podając numer karty kredytowej na Amazonie myślimy, ile prawdy jest w powiedzeniu, iż wręczanie upominków sprawia ludziom przyjemność. Nie jesteśmy jednak pewni, czy chodzi o ich dawanie, czy przyjmowanie. Na wszelki wypadek kupujemy i je wręczamy, ale… również przyjmujemy, by dać okazję innym do odczuwania przyjemności.

Prędzej lub później - każdego to kiedyś czeka - dostajemy upominek, który w najmniejszym stopniu nie spełni naszych oczekiwań. Może ktoś przemyślał, ile warta jest znajomość z nami, może tylko nie ma gustu. W każdym razie wkraczamy w strefę przekazywania podarków dalej, kolejnej osobie zasługującej na nie. Warto tu pamiętać o kilku zasadach: nie dajemy ich komuś z tego samego kręgu znajomych, opakowujemy na nowo i wręczając zachowujemy kamienną twarz i liczymy na szczęście. To wszystko. Pamiętam święta sprzed lat, gdy pewien człowiek wyprodukował kilkadziesiąt naklejek na wino o treści "Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku 2014 życzy rodzina Kowalskich" i ozdobił nimi kilka skrzynek kupionego hurtowo trunku. Oczywiście rodzina miała inne nazwisko, ale zachowam je dla siebie.  Wraz z żoną rozdawał te wina na prawo i lewo. Potem przez kilka miesięcy połowa znajomych i ich współpracowników otrzymywała te butelki od kompletnie innych osób, bo wielu nie sprawdziło lub nie doczytało, a wina nie piło. Ja dostałem takie dwie. Trzeba więc uważać.

Centralnym punktem w każdym domu obchodzącym Boże Narodzenie jest choinka. Trudno wyobrazić sobie święta bez niej. Dla jednych zawieszanie po raz dwudziesty tych samych ozdób jest największą przyjemnością, dla innych kupno nowych. Jak zawsze nie obędzie się bez rozważań: naturalna czy sztuczna, zakończonych tak samo jak zawsze.

Warto jeszcze pamiętać, że ozdób na domu nigdy za dużo, natomiast nie wszystkie powinny się na nim lub przed nim znaleźć. Jeśli dostaniecie ostrzeżenie z miasta to znaczy, że jest już marzec i wciąż macie świąteczne dekoracje. Jeśli to kwiecień, zwykle wysyłają już mandat. I nikt się na nikogo nie uwziął. Takie prawo.

Mam też wrażenie, że przez ostatnie 30 lat przedświąteczny okres bardzo się zmienił. Ze wspólnej radości z nadejścia tej pory roku, ozdabiania świata i korzystania z okazji do dawania radości, staliśmy się nieco szorstcy, wymagający, krytyczni, obrażeni na wszystkich wokół. Przypomina mi się wtedy, że nasze emocje mają wpływ na to, jak odbieramy innych i wydarzenia wokół siebie. I wszystko staje się jasne.

Miłego weekendu.

Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor