17 sierpnia 2018

Udostępnij znajomym:

Kilka lat temu, w czasie prac porządkowo-budowalnych na lotnisku Charleston w Południowej Karolinie, całkiem przypadkowo odkryto wielki szkielet w odległości zaledwie kilkudziesięciu stóp od głównego pasa startowego. Przykryty był cienką warstwą ziemi i tak się złożyło, iż ani w czasie powstawania portu lotniczego, ani później, przez wiele lat jego użytkowania, nigdy na te kości nie natrafiono.

Okazało się, że odkryto pozostałości Pelagornis sandersi, czyli wielkiego, prehistorycznego ptaka o rozpiętości skrzydeł dochodzącej do 7 metrów, co czyni je największymi ptakami, które kiedykolwiek żyły na Ziemi. Wspaniałe znalezisko, zwłaszcza, że szkielet zachował się do naszych czasów w niezłym stanie.

Swoją drogą to dość osobliwe zdarzenie, by akurat na lotnisku odkryć latającego dinozaura.

Na swej działce za domem też zdarza mi się czasami pogrzebać w ziemi z różnych powodów. Kiedyś próbując dokopać się do pękniętej rury kanalizacyjnej znalazłem stary akumulator. Bardzo stary, bo miał znaczek Sears &Roebuck. Nazwy tej nie używa się chyba już od czasów pierwszego lotu przez Atlantyk, więc chwilę.

W innym miejscu też znalazłem kości, ale gryzonia. Trafił się kawałek cegły, współczesnej niestety. W wielu miejscach kopać nie mogę, bo przeszkadzają w tym korzenie starych drzew, więc pewnie nigdy nie dowiem się jakie skarby kryje ten kawałek ziemi.

Inni mieli więcej szczęścia.

Odkryli na przykład bomby z czasów II wojny światowej. Nie mówię o Europie, co byłoby zrozumiałe, ale o Florydzie, co jest zadziwiające. Pierwszy pocisk znaleziono w 1998 r. na terenie nowopowstałej szkoły podstawowej, dokładnie kilka metrów od bieżni, na której dzieciaki biły rekordy w sprintach i biegach z przeszkodami. Drugą w ogródku za domem, trzecią u sąsiadów, czwartą obok budki z lodami... Wszystkie na tym samym, powstałym niedawno osiedlu. Do tej pory znaleziono tam już setki niewybuchów z tamtego okresu. Okazało się, że deweloper zakupił okazyjnie teren o powierzchni 12 tysięcy akrów, który w latach 40. i 50. był poligonem wojskowym, po czym wybudował tam setki domów na sprzedaż.

Kilka lat temu w kanadyjskim Calgary właściciel nieruchomości zdecydował się na zrobienie porządku na niewielkim kawałku ziemi pomiędzy garażem i płotem graniczącym z sąsiadem. Były tam kamienie, stara opona, jakieś pordzewiałe narzędzia, trochę ziemi, a pod nią plastikowy worek. Wewnątrz worka była poszewka na poduszkę. W poszewce ukryty był naoliwiony i sprawny karabin maszynowy, nie wiem dokładnie jaki model, ale w nazwie miał literę M. W magazynku była ostra amunicja, a obok telefon komórkowy. Ponieważ to Kanada, zadzwonił na policję i zgłosił znalezisko. Gdyby to był Teksas...

Wspomnianych wcześniej kości dinozaurów wykopano w przydomowych ogródkach wiele. Na terenie USA szczególnie dużo, bo licznie tu występowały. Dwóch kilkuletnich chłopców bawiąc się między rabatkami kwiatków odkryło szkielet prehistorycznego wieloryba sprzed 16 milionów lat. Dziś znajduje się on w muzeum. Zęby, pazury i jaja tych zwierząt znajdywane są niema każdego dnia. Dobrze zachowane, kompletne kości raz na jakiś czas. Mieszkańcy Nowego Meksyku, Utah, Arizony, czy Kolorado nie muszą się szczególnie wysilać, wystarczy, że czubkiem buta pogrzebią w kurzu za własnym domem.

O oryginalnych odkryciach donoszą też z Kalifornii.

Pewien mężczyzna w czasie kopania rowu melioracyjnego znalazł wielką bryłę złota. Kiedy pisze wielką, mam na myśli wieeelką! Ponad 8 funtów wagi, wielkość średniego talerza. Sprzedał ją do jakiegoś muzeum za prawie pół miliona, po czym rzucił pracę i poświęcił się dalszym poszukiwaniom. Naukowcy poinformowali go bowiem, iż znalezienie podobnego kawałka złota w pobliżu jest niemal pewne. Szuka do dziś, dokopał się już podobno do Chin.

Inny mieszkaniec tego słonecznego stanu, pewnie przez bliskość z Hollywood, znalazł w krzakach za swym domem Margot Kidder, aktorkę znaną jako Lois Lane w filmie o Supermanie. Coś się w jej głowie wtedy poplątało, straciła pamięć, dostała ataku szału i skończyła w zaroślach na prywatnej posesji. Gdyby jej nie znaleziono i nie wysłano do szpitala psychiatrycznego, to pewnie jej kości stanowiłyby znalezisko archeologiczne za tysiąc lat.

W naszym stanie najgłośniejszym znaleziskiem było 150 tysięcy dolarów w foliowym woreczku leżące w krzakach pomidorów. Ktoś zgubił lub schował i zapomniał. Uczciwy właściciel posesji zgłosił znalezisko, po czym zmarł oczekując latami na 10 proc. znaleźnego.

W 2013 r. małżeństwo z Nevady spacerowało z psem po własnym ogrodzie, gdy w oczy rzucił im się kawałeczek pordzewiałego metalu wystający z ziemi. Była to mała skrzynka, a w niej złote monety o nominale $20 pochodzące z XIX w. Obok odkryli jeszcze kilka podobnych skrzynek. Wartość znaleziska wyceniono na 10 milionów...

Chodzę więc po ogrodzie i kopię kamyki lub grzebię w ziemi licząc na podobne szczęście. Wczoraj znalazłem chyba setną piłeczkę do golfa należącą do sąsiada. Czuję, że jutro znajdę kolejną...

Miłego weekendu.

Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor