Nie Playstation, Xbox, aparat cyfrowy, ani dieta cud. W tym roku hitem handlowym w okresie przedświątecznych zakupów jest współczesna, a właściwie bardzo nowoczesna szopka bożonarodzeniowa. Tak nowoczesna, że aż kontrowersyjna.
Za jedyne 130 dolarów możemy stać się posiadaczami religijnej scenki, która w niewielkim stopniu przypomina tę sprzed ponad 2000 lat. Owszem, jest szopka, ale na jej dachu mamy baterie słoneczne. Józef robi sobie, leżącemu w żłobku Jezusowi i Marii selfie smartfonem. Wszyscy w nowoczesnych ubraniach, do tego stopnia, że żeńskiej postaci opada dekolt luźnej bluzki spod którego widać kawałek ramiączka stanika. Przybywających trzech mędrców symbolizują sylwetki młodych, ubranych w jeansy mężczyzn, podróżujących na elektrycznych Seagwayach. Obok stoi jeszcze kilka zwierząt, na których widnieją pieczątki oznaczające produkty bezglutenowe, organiczne, etc. Ach, czy wspomniałem, że Maria palce jednej ręki układa w kształt litery V, a w drugiej trzyma kubek z kawą ze Starbucksa? To właściwie wszystko.
Dla jednych bardzo zabawny, modny w tym roku akcent świąteczny. Dla innych obraza uczuć religijnych. Dyskusja trwa, choć chyba niepotrzebnie, bo żadna ze stron zdania nie zmieni. Pomysłodawcy i producenci zarabiają na tej kłótni i rosnącej w związku z tym popularności Modern Nativity, bo tak ta szopka się nazywa. Czy powinni? Chyba nie. Czy ktoś może im tego zabronić? Raczej nie. Czy powinniśmy mieć nadzieję, że jakieś święta w przyszłości przebiegać będą bez kontrowersji? Na pewno nie, niestety.
Innym symbolem naszych bardzo szybko zmieniających się czasów, jest filmowy wiersz opublikowany niedawno przez mało znanego poetę. 27-letni Max Stossel postanowił zmusić nas do refleksji nad uzależnieniem od technologii, odejściem od tradycyjnych form porozumiewania się i utratą pewnych wartości. Ma rację. Facebook poinformował niedawno, iż przeciętny Amerykanin spędza dziennie 50 minut korzystając z aplikacji tej firmy. Do tego dołóżmy inne, jak poczta, gry, Twitter, etc. a okaże się, że pozostaje nam tylko trochę czasu na sen i pracę oraz zero na rozmowy z bliskimi. Max napisał więc wiersz, po czym zamienił go w krótki film. By trafił do jak największej liczby odbiorców, umieścił go w internecie na najbardziej popularnych portalach społecznościowych. Czyż nie jest to trochę śmieszne, że bez współczesnej technologii byłby w stanie dotrzeć ze swą twórczością może do kilkudziesięciu osób. A tak mówią o nim w największych sieciach informacyjnych.
W tę niedzielę w Minnesocie odbędą się nie po raz pierwszy wybory Miss. Jednak po raz pierwszy jedna z uczestniczek prawie przez cały czas ubrana będzie według tradycji muzułmańskiej, czyli w hidżab, tradycyjną chustę noszoną przez kobiety tego wyznania. Wyjątkowo w czasie pokazów w strojach kąpielowych założy na siebie tradycyjną burkę, czyli długie okrycie całego ciała i głowy spod którego widoczne będą właściwie tylko oczy. Jeśli wybory wygra, to będzie reprezentować swój stan na arenie ogólnokrajowej. 19-latka robi to podobno dla innych, ubierających się i żyjących tak samo. Urodzona w obozie dla uchodźców w Kenii, pochodzenia somalijskiego, większość życia spędziła w USA i jest obywatelem tego kraju. Zrewidowane przepisy konkursu nie mogą jej zabronić ubiegania się o koronę najpiękniejszej mieszkanki Minnesoty, ewentualnie kraju, ale wiele osób wskazuje, że ocena jej urody będzie poważnie utrudniona. Trudno się z nimi nie zgodzić. Trudno też z tego powodu zabronić jej uczestniczenia w wyborach. Typowa dla naszych czasów dyskusja trwa.
Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, w jak różnych kulturach żyjemy. Każde społeczeństwo inaczej podchodzi do tych samych problemów. W USA i generalnie w większości krajów zachodnich przemoc domowa jest srogo karana. Używający pięści małżonek napiętnowany jest na całe życie, często jego część spędzając w odosobnieniu. W Maroku nie robi się z tego większego problemu, a piętnuje się tam raczej publicznie pokazujące siniaki kobiety. Dlatego państwowa telewizja do jednego z programów zaprosiła znaną makijażystkę, która na wizji przedstawiła najlepsze metody ukrywania efektów przemocy domowej. Tu trochę pudru, trochę więcej, jeszcze więcej. Tu mocny podkład, na to jakiś jaskrawy, najlepiej fioletowy kolor trzeba rzucić. I tak przez kilkanaście minut kobiety poznawały tajniki makijażu dla ofiar przemocy. Komentarz chyba niepotrzebny.
Na koniec jeszcze coś z naszego politycznego podwórka. Prezydent-elekt właśnie rozdaje nominacje na ważne stanowiska w państwie. Wśród nich fotel sekretarza stanu. Liczba kandydatów jest krótka, bo widnieją na niej już tylko cztery nazwiska. Wśród nich były generał i były dyrektor CIA, David Petraeus, który w ubiegłym roku przyznał się do niefortunnego i nieprzemyślanego przekazywania tajemnic państwowych swej kochance. Poza tym kandydat naprawdę dobry, o sporej wiedzy i doświadczeniu. Wiele osób przekonuje, iż za swe błędy zapłacił i nie powinno się odrzucać jego kandydatury wyłącznie z tego powodu. Nie mnie rozstrzygać, czy jest najlepszym kandydatem, ale o jednym powinniśmy pamiętać. Jeśli zostanie mianowany, to będzie musiał uzyskać zgodę nadzorującego go kuratora na wyjazd z rodzinnej, Północnej Karoliny i zamieszkanie w Waszyngtonie. Otrzymał wyrok w zawieszeniu na dwa lata, w związku z czym w tym okresie musi podporządkować się umowie sądowej. A ta przewiduje, że bez zgody kuratora nie może się nigdzie przenosić i podróżować. Taka zgoda to oczywiście formalność dla nowej administracji, nie sądziłem jednak, że kiedykolwiek taki temat w ogóle się pojawi. No cóż, widocznie takie mamy czasy.
Miłego weekendu.
Rafał Jurak
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.