23 czerwca 2023

Udostępnij znajomym:

Każdego roku, mniej więcej o tej porze, miliony ojców na świecie wystawia pierś do odznaczeń. Czy zasługują, czy nie, obsypywani są przez swoje pociechy krawatami, kubkami, skarpetami, obrazkami w ramkach i bez, czapeczkami, koszulkami i innymi przedmiotami, których wspólną cechą jest jakiś wychwalający ojca napis.

Ja w tym roku od juniora dostałem tabliczkę z napisem: „Za dobrym dzieckiem stoi wspaniały Tata”. W zeszłym był to niebieski kubek z motywem Gwiezdnych Wojen i hasłem „Najlepszy Tata w Galaktyce”. Bardzo mnie on ucieszył, bo mógł przecież mówić, że najlepszy „w mieście” lub „w kraju”, a tak uniknąłem losu kolegi, który dostał kilka lat temu od swojej córki koszulkę z napisem „Tata Roku”, a potem zobaczył na ulicy faceta w koszulce z napisem „Tata Stulecia”.

Ze swojej strony nie pozostaję młodemu dłużny. Ostatnio dostał koszulkę z logo wzorowanym na filmie Top Gun, ale zamienionym na „Top Son”. Podobała się. Ale wyrósł i muszę znaleźć coś nowego.

Podobnie jak inni ojcowie doceniam u mojego syna dobór prezentów, zwłaszcza, że dokonuje ich (podobno) sam – tabliczka tak jest umieszczona, że każdy domownik i gość musi ją zobaczyć, nawet kilka razy dziennie. Z kubka staram się pijać często, choć nie zawsze mam ochotę na herbatę, bo na kawę nieco za duży, a innych napojów z niego nie wypada.

Generalnie staram się z takimi napisami i hasłami nie afiszować, bo jestem nimi nieco skrępowany. Mimo że staram się bardzo, to zdaję sobie sprawę, że na liście najlepszych ojców świata nie zajmuję pozycji pierwszej. Może w drugiej setce. Ale z drugiej strony, mimo wielu popełnianych błędów i niedoskonałości, gdyby taki ranking zrobić na geograficznie ograniczonym obszarze, na przykład naszej dzielnicy, zająłbym znacznie wyższą pozycję, może nawet znalazłbym się w czołówce. Chociaż ostatnio pewnie mam niższe notowania, bo każę piłki zbierać z trawnika po każdym ich kopaniu, pomimo wakacji skracam czas gry w Nintendo, wymagam codziennego czytania i jeszcze chcę, by po posiłku swój talerz wkładał do zmywarki. Taki jestem okropny ojciec.

A tak poważnie, to ja i inni tatusiowie, mimo starań, na pewno moglibyśmy robić nieco więcej. Podziwiając tych, którzy są idealni, pozostali muszą chyba przyznać, że zdarza się, że nie zawsze stają na wysokości zadania. Mówi się, że jesteśmy takimi ojcami, jakich mieliśmy sami. Nie zgadzam się z tym do końca, choć przyznaję, że wiele czerpiemy z własnych doświadczeń. Dobrze, jeśli pozytywnych, źle, jeśli tych nienajlepszych.

Każdy ojciec jest inny i pewnie zgodzą się z tym ci, którzy dotrwali do tego miejsca i wciąż czytają tę rubrykę. Filmy przedstawiają ich zwykle jako bohaterów tragedii lub komedii. Bywają zbyt wymagający, nieudolni, kochający i opiekuńczy, lub w ogóle nieobecni. W życiu jest podobnie, z tą różnicą, że większość nas łączy jedna cecha: wszystkie badania przeprowadzane na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat potwierdzają: najlepszym prezentem, jaki ojcowie mogą podarować swoim dzieciom, jest czas. A niestety, mocno go reglamentujemy w kontaktach z najmłodszymi, nieco starszymi i już prawie dorosłymi pociechami. Zdajemy sobie z tego sprawę, ale jakoś nie potrafimy się przełamać, tłumacząc to pracą, zmęczeniem i innymi „obowiązkami”.  

Według badań przeprowadzonych na wydziale psychiatrii Massachusetts General Hospital w Bostonie, ojcowie mają ogromny wpływ na rozwój swoich dzieci. Te, które czują bliskość z ojcem, mają dwa razy większe szanse na lepsze wyniki w nauce, dobre studia i lepszą pracę, uniknięcie depresji w późniejszym wieku, a także aż o 75% mniejsze prawdopodobieństwo zostania rodzicem zbyt wcześnie, czy o 80% mniejsze prawdopodobieństwo trafienia do więzienia.

Choć sobie z tego nie zdajemy sprawy, też jesteśmy ważni. Nie najważniejsi, bo nie wolno zapominać o mamach, ale na tyle istotni, by za wszelką cenę znaleźć więcej czasu dla swych pociech. W naszym życiu, życiu mężczyzn, nic nie jest ważniejsze od bycia ojcem, Żadna praca, kariera, czy hobby.

Zanim się zorientujemy nasze dzieciaki urosną i wyfruną. A nam pozostaną kubki, tabliczki i czapeczki z pokrzepiającymi nasze ego napisami. I cisza.

Mam nadzieję, że jeśli dziś poświęcę mojemu synowi dużo czasu, to w przyszłości on też znajdzie go dla mnie. Bo nie wyobrażam sobie, że może być inaczej.

Dajmy z siebie więcej. A jeśli ktoś ma możliwość, niech też pamięta częściej o swoim „starym”. Na pewno sprawicie mu radość. Z własnym Tatą nie spędziłem tyle czasu, ile bym chciał. Ani kiedy byłem dzieckiem, ani kiedy dorosłem. Nie ma go już prawie ćwierć wieku i tęsknię za nim niemal każdego dnia.

Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor