„Należy zawsze pamiętać o tym, czym jest natura świata, a czym moja. I o tym, w jakim ona do tamtej pozostaje stosunku, i o tym, jaką ona jest cząstką jakiej całości, i o tym, że nikt nie ma siły powstrzymania cię, abyś w każdej chwili nie czynił lub nie mówił tego, co jest zgodne z naturą, której jesteś cząstką”. (Rozmyślania, Marek Aureliusz)
Udajmy się zatem w tę podróż stoickiego rozpoznania tego, co tu i teraz z naszej indywidualnej perspektywy, czy raczej – odwracając kota do góry ogonem – rozpoznania siebie, zanurzonych w rwącym biegu wydarzeń codzienności. Jeśli obawiamy się, że nie podołamy tej wędrówce po drodze rzadziej uczęszczanej, to zawsze możemy wziąć ze sobą książkę zatytułowaną „Wyzwanie stoika – jak dzięki filozofii odnaleźć w sobie siłę, spokój i odporność psychiczną” autorstwa Williama B. Irvine’a. Autor podrzuca nam sugestie „jak żyć” sprzed 2000 lat i wprawiając nas w stupor poznawczy, zostawia w szoku, bo zdajemy sobie sprawę, jak bardzo są one aktualne, jak niewiele, o ile w ogóle, zmieniamy nasze postrzeganie siebie i rzeczywistości, w której przyszło nam przeżyć życie, i jak bardzo potrzebny nam otwarty, analityczny umysł, by to życie, czyli w istocie obumieranie, albo wędrowanie ku śmierci, miało jakikolwiek sens, a będzie go miało tylko wtedy, jeśli nadamy mu go sami i tylko sami, bo nikt inny nie może tego za nas zrobić. Trochę to frustrujące, że musimy wziąć odpowiedzialność za sensowność naszego życia we własne ręce, a tak chętnie byśmy cały ten nasz bałagan komuś oddali, by to wszystko za nas załatwił, ale niestety nie ma innego rozwiązania. Albo przeżywamy życie myślnie albo bezmyślnie. Trzeciej drogi nie ma.
„Ale kto czci duszę rozumną, ogarniającą wszechświat i społeczeństwo, o żadną z innych rzeczy już się nie troszczy. Ponad wszystko duszę własną utrzymuje w takim stanie, aby była rozumna i społeczna i czynna, i śpieszyła z pomocą bliźniemu, który do tego samego celu dąży”. (tamże)
Wiliam B. Irvine we wspomnianej książce podaje wiele technik ćwiczących „stoickość” naszego podejścia do świata, do innych i do samych siebie. Wiele z nich współczesna psychologia i psychiatria opisała i nazwała zupełnie niedawno. Mowa tu na przykład o efekcie zakotwiczenia i efekcie ram interpretacyjnych. „Zostały one odkryte u schyłku XX wieku, dwa tysiące lat po tym, jak stoicy stosowali je w życiu i filozofii”. (Wyzwanie stoika, s. 92)
W jednym z niesamowitych opowiadań Ota Pavela zamieszczonych w tomie „Puchar od pana Boga” czytamy:
„W życiu prawie każdego z nas pojawia się człowiek, który przerzuca nam zwrotnicę”. (s.6)
No cóż? Pavel, autor genialnej „Śmierci pięknych saren” jest mistrzem spoglądania w głąb swoich bohaterów, a tenże suwnicowy jest czymś/kimś, co/kto zawsze jest w pobliżu nas i czeka jedynie na dogodny, albo wręcz przeciwnie, nieodpowiedni dla nas moment, by tę wajchę, w jedną lub drugą stronę, przesunąć. Dość to przerażające i frustrujące, iż nasze życie może się potoczyć po jakichś przypadkowych torach i to z często nieokreślonego i wysoce dla nas niejasnego powodu.
Do czego zmierzam? Marek Aureliusz, Epiktet, Seneka i inni stoicy postrzegają nas (jednostki) w kontekście relacji ze światem (naturą) i innymi ludźmi, ale ta najważniejsza relacja, czyli bycie z sobą samym, czy ogólnie, bycie z nami samymi jest naznaczona koniecznością szukania równowagi i harmonii poprzez i z naturą (rzeczywistością w ogólnym rozumieniu). Jak pisze Agnieszka Huczek we „Wzorze człowieka idealnego w filozofii Marka Aureliusza”:
/Ze stoicyzmu wynika główny punkt odniesienia wszystkich przemyśleń – czyli natura. Pojęcie to dotyczy uznania, iż wszystkie przemiany w świecie stanowią jednolity proces, a życie zgodne z naturą jest jednocześnie zgodne z rozumem. Człowiek idealny idzie drogą wskazaną przez naturę, ponieważ życie zgodne z nią uwalnia od smutków i walki, wszelkiej interesowności i próżności, od niepewności i obaw. Sama natura wyklucza bowiem zdarzenia, którym człowiek nie byłby w stanie sprostać. Ideał można osiągnąć, odrzucając obawy związane z wyzwaniami, ponieważ żaden trud nie jest nienaturalny. „Nic mi się nie zdarzy, co nie jest zgodne z prawami wszechświata”, pisze Marek Aureliusz. Każda cząstka człowieka, przez przemianę, przechodzi w jakąś cząstkę wszechświata. Proces ten trwa w nieskończoność, a wszystko dąży do tego, do czego zostało stworzone”.
I dalej czytamy:
[…] kwestą, którą chcę poruszyć, jest stosunek człowieka idealnego do innych ludzi. Kolejny raz podstawę tych rozważań stanowią założenia filozofii stoickiej. Etyka stoików miała naturę społeczną. Stara szkoła stoicka podkreślała powszechną więź, która łączy ze sobą wszystkich ludzi, lecz dopiero neostoicyzm rzymski podniósł tę więź do rangi nakazu miłości. Obojętność dla dóbr materialnych nie oznaczała obojętności dla ludzi. W okresie panowania Marka Aureliusza nastąpiło powiązanie stoicyzmu z doktryną o pokrewieństwie człowieka z bogami i jego obowiązku miłości do bliźnich. Społeczeństwo jest tu pojmowane jako część natury. To stwierdzenie stanowi podstawę rozważań Marka Aureliusza w zakresie stosunków społecznych/. (s. 82 i następne)
Jak zatem podejść ze „stoickim spokojem” do tego, co tu i teraz? Do świata w tracie nieoczekiwanej pandemii, rozruchów społecznych , zamieszek i rozpadu dotychczasowego układy politycznego i gospodarczego? Świat w niespotykanym dotychczas zawirowaniu napawa nas obawą przed niezrozumiałym, albo raczej wykraczającym poza nasze możliwości rozumienia. Co na to cesarz i filozof? Marek Aureliusz zarządzał cesarstwem, brał udział w wojnach, administrował i jednocześnie pisał Rozważania – był praktykiem w polityce i filozofii. Praktykował życie rozumne, a ono nakłada obowiązek nieustannego ćwiczenia się w umiejętności rozpoznawania sensu też w sprawach pozornie bezsensownych. Stoicy przecież zakładali, że jeśli jesteśmy częścią natury, to nie ma innego wyjścia, jak uznać, że jesteśmy dziećmi idealnego kosmosu, a zatem nie ma spraw i rzeczy w istocie swojej pozbawionych sensu.
Kontynuacja za tydzień.
Zbyszek Kruczalak