16 grudnia 2022

Udostępnij znajomym:

Ostatnie dni przed Bożym Narodzeniem są trudnym okresem dla większości z nas. Staramy się znaleźć w sercu dobroć i wyrozumiałość, ulec powszechnie panującemu pogodnemu nastrojowi i anielskiej muzyce. Niestety, zwykle to nie udaje się, bo dni, mimo iż krótkie, strasznie się dłużą, korki drogowe ciągną milami, a wszyscy wokół starają się z nami załatwić lub obgadać pilne, niedokończone sprawy z całego roku.

Dla mężczyzn okres ten jest podwójnie stresujący. Obserwują oni bowiem kobiety, które już od miesiąca poukładane mają w jakimś kącie dziesiątki większych i mniejszych prezentów choinkowych. Dla najbliższych, dla nieco dalszych, dla całkiem nieznajomych i jeszcze kilka na wszelki wypadek. Ładne, kolorowe, ze wstążeczkami i kokardkami. Do tego w każdym pudełeczku jest coś innego.

My? My na dwa dni przed Bożym Narodzeniem wpadamy w panikę. Ta pcha nas do najbliższego centrum sklepowego, gdzie próbując zaparkować dostajemy pierwszych objawów zawału serca. Potem przedzieramy się przez tłumy kompletnie nierozumiejących naszej sytuacji ludzi, usilnie starających się nie dopuścić nas do wybranego stoiska. Zaczynamy opadać z sił, w ostatniej chwili chwytając pierwszą napotkaną rzecz i modląc się, iż obdarowywanej osobie przypadnie ona do gustu. Najgorsze jest to, że we własnych oczach w zakupy wkładamy mnóstwo wysiłku i staramy się, by wyszło jak najlepiej, a potem jest jak zawsze.

Przykład? Na tydzień przed świętami żona znajomego miała problem z odpaleniem rano samochodu. Śpiesząc się do pracy pożyczyła pojazd męża pozostawiając mu własny, niesprawny. Dał sobie radę, ale o wydarzeniu nie zapomniał. Jak mógł, skoro wielokrotnie słyszał wcześniej krytyczne słowa pod adresem swego pojazdu - „jaki on wielki, czarny, jak się źle prowadzi, a zwłaszcza parkuje”. Nie chcąc w przyszłości narażać żony więcej na taki stres kupił jej piękne, nowiutkie (nie, to nie będzie auto!) kolorowe kable do ładowania akumulatora. Poprawna ich nazwa w języku polskim to “kable rozruchowe”, gdyby ktoś nie wiedział. Dorzucił do tego miotełkę do odgarniania śniegu, zapach i buteleczkę sprayu do odmrażania zamków i szyb. Ładnie to wszystko zapakował i nawet miał jeszcze ekstra godzinę do Wigilii. Dumny był z siebie, bo chyba pierwszy raz od lat zamiast biżuterii czy perfum kupił swej ukochanej coś naprawdę praktycznego i pożytecznego.

Prezent się nie spodobał. Z wielu względów. Przede wszystkim dlatego, że to nie była biżuteria, albo perfumy chyba. Nawet nie karta upominkowa do jakiegoś fajnego sklepu. Poza tym opakowanie nie było zbyt eleganckie, choć przecież starał się jak mógł. Źle też, że to zakup z ostatniej chwili, znaczy nieprzemyślany, co do dziś jest dla niego niezrozumiałe, bo przecież jakie to ma znaczenie, kiedy dokonuje się zakupów świątecznych? Ważne, by przed chyba… Najgorsze jednak, to zranione uczucia i duma kobiety. Jak on mógł zasugerować, że jest taka nieporadna w sprawach motoryzacyjnych? Rodzina w sprawie prezentu była podzielona. Mężczyźni, w tym teść, uznali, że facet ma głowę na karku i dba o żonę. Kobiety, włączając teściową, zajęły stanowisko odmienne, wyrażone przez żonę. Świnia, jak mógł. Najpierw cichy tydzień, a potem sugestie z różnych stron i wewnętrzna potrzeba, by błąd jakoś naprawić. Kupił więc tygodniowy wyjazd w ciepłe kraje, a tam jakiś upominek u jubilera i było po sprawie.

Tu przechodzimy do innego, choć związanego z opisanymi wydarzeniami tematu. Wielu ekonomistów wyznaje tzw. teorię równowagi upominkowej. Chodzi o to, że zaoszczędzone przed świętami na prezentach pieniądze i tak będziemy musieli wydać później. Badania prowadzono przez wiele lat na setkach tysięcy osób. Więc chyba to prawda. Otóż nie przykładając się do kupna świątecznego prezentu lub wydając na niego za mało, niemal automatycznie zmuszeni jesteśmy do zadośćuczynienia obdarowanej osobie później. Na urodziny, imieniny, rocznicę lub bez okazji. Tak to jest wszystko skonstruowane, że nie możemy kupować kiepskich prezentów i liczyć, że wszystko będzie dobrze. Prędzej czy później obróci się to przeciw nam. Jeśli na Gwiazdkę kupimy wakacje w ciepłych krajach, to przez resztę roku możemy dawać nieprzemyślane upominki. Ale jeśli pod choinkę sprawimy żonie kable do ładowania akumulatora, to później źle dobrane drobiazgi nie wystarczą i w którymś momencie i tak zmuszeni będziemy do wykupienia ciepłych wakacji. I to nie byle jakich.

Stan posiadania nie ma tu znaczenia, chodzi o skalę. Jeśli kogoś stać na nowy samochód w prezencie, to druga strona będzie się nowego samochodu spodziewała. Robiąc uniki tylko opóźniamy moment jego zakupu. Podobno teoria ta jest uniwersalna dla całego świata, wszystkich grup etnicznych, religijnych i warstw społecznych.

To samo dotyczy dzieci. Jeśli młodzież życzy sobie najnowsze Nintendo Switch i pięć najlepszych gier, to kupujemy Nintendo Switch i pięć najnowszych gier, bo sweterek lub książeczka nie wystarczą, a przed konsolą wideo nie uciekniemy.

Miłego weekendu.

Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor