----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

04 kwietnia 2019

Udostępnij znajomym:

Nadejście tej pory roku dla każdego oznacza co innego i w inny sposób jest zauważane. Dla mnie to podwyższone prawdopodobieństwo powstawania jeziorek na trawniku po ulewnych deszczach, dla jednego z sąsiadów to otwieranie drzwi od garażu podczas porannego joggingu na ustawionej wewnątrz stacjonarnej bieżni.

Tak swoją drogą to przez chwilę – ponad rok - męczyło mnie pytanie „dlaczego?”. Dlaczego biega na bieżni w garażu, a nie po pięknych, zadrzewionych uliczkach osiedla? Dlaczego męczy się w jakimś garażu, zamiast wyjść na zewnątrz? W końcu nie wytrzymałem i zapytałem. Okazało się, że na bieżni jest miękko dla stóp, można oglądać telewizję, ale najważniejsza jest możliwość przerwania ćwiczeń w każdej chwili bez konieczności wracania do domu. Przekonał mnie.

Są uniwersalne znaki nadejścia wiosny. Rozpoznajemy ją na przykład po długich kolejkach do myjni samochodowych. Pierwszy słoneczny i ciepły, do tego wolny dzień roku, prawie wszyscy spędzamy podobnie. Rozbierając się do podkoszulków i robiąc porządki wszelkiego rodzaju.

Oczywiście zmycie soli z karoserii i podwozia naszego wymęczonego zimą pojazdu, a także złapanie kataru, ewentualnie przeziębienia w związku z nieodpowiednim okryciem, gwarantem zmiany pory roku jeszcze nie jest. Nie należy jednak uświadamiać nas na siłę, bo robimy to wszystko z przyjemnością.

Innym znakiem nadchodzącej wiosny są pojawiający się niespodziewanie motocykliści-amatorzy. Od zawodowców różnią się wyglądem, okryciem znaczy. Tam, gdzie powinna być gruba i ciepła, pojawia się jaskrawa i modna kurtka. Za nakrycie głowy służy im designerska gumka od przeciwsłonecznych okularów. Buty natomiast mają zwykle jakiś symbol sportowy. Startują w południe, gdy słonko przygrzewa wysoko i wydaje się, jakby nastał maj. Bruum, wruum… ach, jak fajnie ostro ruszyć ze skrzyżowania... Ci sami miłośnicy jednośladów wracają z przejażdżki późnym popołudniem lub wieczorem i chwytają aspirynę oraz grube skarpetki przed snem. Krótki rzut oka w kalendarz uświadamia im, że to dopiero przełom marca i kwietnia.

Oczywiście bywa czasem, że o tej porze roku mamy już pełny wybuch zieleni. Tak było w Europie w kwietniu 1986 r. Pamiętam, jak z zaskoczeniem obserwowałem wtedy wzrost trzciny, tataraku i grążeli w niewielkim jeziorze na pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim. Zwykle podobne obserwacje czyniłem dopiero pod koniec maja, w czerwcu nawet. No, ale wtedy powód wcześniejszego rozbudzenia przyrody był inny. Tym razem, bez żadnych stymulantów i dopalaczy wiosna nieco się spóźnia.

Dwa tygodnie temu mieliśmy piękny, jak na ten rok dzień, bo nie padało i nie było mrozu. Znajomy wyciągnął z garażu stare, ukochane, pieszczotliwie nazywane „synkiem” czerwone cabrio i zaczął szykować się do przejażdżki.

- Zachorujesz – mówiła mu żona.

- No co Ty – odpowiadał jej lekceważąco.

Zachorował.

Złapał coś prawym uchem, gdy się w lewo na sąsiedni pas oglądał.

Nawet jeśli pogoda nie sprzyja, to wiosnę już mamy, jeśli młodzież przestaje chodzić do szkoły. W tym roku przerwa wiosenna w szkołach przypadła na dość ponurą pogodę. Było szaro i deszczowo. Do tego stopnia, że nastolatkom gasły papierosy palone po kryjomu za barem, w którym nie powinno ich być. Nawet odwiedzający Chicago w marcu turyści z Alaski i Północnej Kanady narzekali na kiepską, lokalną aurę. Ich też nie powinno tu być. Zwłaszcza wiosną.

Ale na pewno nadejście wiosny potwierdzić możemy obserwując wielkie romanse w budzącej się do życia przyrodzie. Wygląda to tak, jakby ktoś w powietrzu rozpylił uniwersalne dla flory i fauny feromony. Któregoś dnia obserwowałem goniące się wokół pnia starego drzewa wiewiórki. Wyglądało to jak pogoń na śmierć i życie. W końcu wiewiórka numer dwa dorwała wiewiórkę numer jeden i zaczęła się brutalna zabawa. Do tego stopnia brutalna, że drzewo zaczęło gubić korę. Odwróciłem wzrok, nieco speszony. Nie peszy mnie natomiast obserwacja kwiatów i podsłuchiwanie ptaków, czemu oddałem się chwilę później. Kilka skrzydlatych stworzeń w okolicy zaczęło jakiś czas temu trenować płuca od samego rana. Niezależnie od gatunku krzyczą mniej więcej to samo. Samce zaczęły sprawdzać miejsca lęgowe, między innymi karmniki strategicznie porozwieszane w okolicy. Strategicznie, bo mają zapewnić ptakom ochronę, a jednocześnie pozwalać ludziom na ich podglądanie.

Wydawać by się mogło, że z oglądania budzących się do życia roślin przyjemności wielkiej nie ma. Okazuje się jednak, że jak ktoś uważał na lekcjach botaniki, to i rośliny dostarczyć potrafią wielkich emocji. Dla zachęty fragment lekcji o okrytozalążkowych, które stanowią większość roślin świata: Kwiaty kwitną, aby wytworzyć owoce i nasiona, czyli są odpowiedzialne za rozmnażanie płciowe. Jeśli zrzucimy ubrania kwiatów, czyli płatki korony, zobaczymy jego męskie i żeńskie części. Męską częścią kwiatu jest pręcik, zbudowany z wąskiej nitki, na której szczycie osadzona jest główka. Fascynujące, nieprawdaż? Posiadając takie wiadomości jakże inaczej się przyrodę wiosną podgląda. Ogląda znaczy...

Miłego weekendu.

Rafał Jurak
rafal@infolinia.com

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor