Podobno porady dotyczące uwodzenia i pomyślnego randkowania nie zmieniły się od setek lat. Może nawet tysięcy. Zmieniły się metody komunikowania płci przeciwnej swych zamiarów i pragnień, ale podstawowe zasady wciąż obowiązują: zachowywać się w miarę przyzwoicie, zwracać uwagę na higienę osobistą, dawać prezenty. Jednak instrukcja, w jaki sposób zapoczątkować znajomość, zmienia się z biegiem czasu.
Jak to jest dziś, każdy wie. Kontakty ułatwiają portale społecznościowe, aplikacje i telefon. Jak to było kiedyś, zaraz zobaczymy. Zanim jednak podam kilka przykładów muszę zaznaczyć, że większość poradników wydawanych przed laty, skierowana była do mężczyzn. Mało komu przyszło do głowy, że kobieta może być stroną czynną w sztuce uwodzenia. Więc ewentualne cytaty mogą zaskoczyć, uprzedzam.
Antonius de Arena był francuskim żołnierzem, historykiem, sędzią i poetą, który w 1529 r. napisał „Zasady Tańca”, czyli zbiór porad dotyczących tej znanej od wieków formy rozrywki, w rzeczywistości instrukcji dotyczących udanego podrywania. Oto kilka fragmentów dzieła:
- Po pierwsze musisz umieć tańczyć. Nieumiejętność tańca to wielka hańba. Młodzi mężczyźni, którzy chcą całować i pieścić dziewczęta podczas tańca i później, muszą się go nauczyć. Według de Areny brak tej umiejętności oznacza brak miłości.
- Po drugie należy zamknąć usta. Dosłownie. Nie tylko nic nie mówić, ale również oddychać przez nos i pilnować, by żadne muchy się do otworu gębowego nie dostały. Poważnie, jest o muchach w książce. Dziś możemy tylko zgadywać, że to brak odpowiedniej higieny jamy ustnej zwabiał te wstrętne owady. Może chodziło o zmysł powonienia panien tańczących.
- Po trzecie podczas tańca należało zdjąć rękawiczki. Jeśli młody człowiek zdecydował się prowadzić w tańcu partnerkę ręką schowaną w rękawiczce, ryzykował samotność do grobowej deski. Ważny był więc w XVI-wiecznej Francji bezpośredni kontakt ciał.
- Antonius de Arena kategorycznie zabraniał w swym podręczniku spluwania w obecności dam, zwłaszcza stojąc przed nią. „Bo może to wywołać u niej nudności, a nawet wymioty” – czytamy w podręczniku. Przy okazji zachęcał, by przed bezpośrednim kontaktem z płcią piękną wytrzeć sobie nos...
- Alergie, choć nie tak częste, występowały już w ówczesnej Europie. Znacznie częściej niż dziś spotkać można było natomiast różne wirusy. W związku z tym zdarzało się komuś kichnąć niespodziewanie, nawet nieplanowo zasmarkać. De Arena nakazuje, by w razie nadchodzącego spazmu ciała oznaczającego kichnięcie, odwracać na bok głowę, a po wszystkim nie wycierać nosa palcami – „Od tego są chusteczki”.
- Najgorsze jednak, co w czasie zmysłowego tańca może się zdarzyć, to uwalniane przez nasze ciało gazy. „Nigdy nie puszczaj bąków podczas tańca, zaciśnij zęby, zewrzyj pośladki, zrób co możesz” – tłumaczy książka. Dziś człowiek się zastanawia nad stanem ówczesnej kultury osobistej Francuzów, skoro potrzebna im była książka z podobnymi instrukcjami.
- Pod żadnym pozorem nie wolno było mężczyźnie prowadzącemu pogawędkę lub tańczącemu z kobietą drapać się, nawet jeśli go coś bardzo swędziało. Zwłaszcza, jeśli to były wszy...
Wbrew pozorom wiele porad z książki jest aktualnych do dziś i w wielu rejonach świata, wydawałoby się cywilizowanych, powinno być nauczanych w szkołach.
My też mieliśmy poradnik, choć wydany został dopiero w 1903 r. Nie taniec w dawnej Polsce, ale właściwe podejście do rodziców panny gwarantowało skuteczne jej uwiedzenie. „Przewodnik zakochanych" autorstwa M.A. Zawadzkiego jest zabawniejszy od francuskiego poradnika, bo napisał go facet silnie uprzedzony do kobiet i niewidzący dla nich żadnej poważnej roli w społeczeństwie, mizogin wręcz. Więc jak kogoś kilka kolejnych zdań zainteresuje, zachęcam do lektury, rozrywka murowana, w żadnym jednak wypadku wielu polecanych w niej rozwiązań nie należy stosować. Co dziwne, książka miała pomóc przeciętnemu Polakowi w zdobyciu szczęścia w miłości i powodzenia u kobiet.
- Jeśli spodobała Ci się dziewczyna, to nie podchodź do niej w żadnym wypadku na ulicy, jak do nieznajomej! Należy z całym taktem i delikatnością właściwą dobrze wychowanemu człowiekowi wyciągnąć od jej znajomych wszystkie informacje, jakie się da. A więc przede wszystkim co do jej stosunków rodzinnych i majątkowych.
- Zapoznawanie panny to kwestia absolutnie drugorzędna. To nie ją, lecz jej rodziców trzeba sobie zjednać. Przecież od nich wszystko zależy.
- Niech Twoja żona czyta - lecz niech sama broń Boże nie pisze! Niech lubi i zna się na muzyce i teatrze - lecz poza amatorskiem domowem graniem na fortepianie niech nie marzy o laurach wirtuozerstwa.
- Mężczyzna w stosunku do kobiety nie powinien nigdy zapominać o swojej przewadze umysłowej i fizycznej.
- Człowiek pojmujący życie i jego obowiązki poważnie, nie powinien lokować uczuć u kobiet, których zawód nie daje rękojmi, że będą dobremi żonami i matkami.
- W razie zerwania zaręczyn z damą, kawaler powinien imię, nazwisko i osobę wykreślić zupełnie ze swej pamięci i przeszłości. Tak samo postępuje każda dobra i zacna panna. Zerwanie ostatecznie zwalnia zupełnie z obowiązku kłaniania się na ulicy, ukłon nawet w tym przypadku byłby wyrazem drwin czy lekceważenia - na każdy sposób niewłaściwym i obrażającymi.
Śmiesznie i strasznie. Cóż, jak się człowiek zastanowi, to dzisiejsze metody komunikacji i postępowania nie są takie złe, choć też błędy wszyscy popełniamy. A mówią niektórzy, że kiedyś wszystko było lepsze...
Miłego weekendu.
Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.