Od czasu wynalezienia internetu przeniosło się tam niemal całe nasze życie. Na pewno większość z nas za jego pośrednictwem czerpie wszelką wiedzę na różne tematy. Bo proste to i szybkie. Wstukujemy słowo w wyszukiwarkę i mamy tysiące wyników w czasie poniżej sekundy.
Właśnie w Google wpisałem "ból zęba". Nie wiem, dlaczego akurat to hasło, nagle, bez powodu, po prostu przyszło mi do głowy. Otrzymałem około 1,050,000 rezultatów w 0.76 sekundy. Czy którykolwiek słownik, poradnik, podręcznik, cokolwiek lub ktokolwiek może to przebić? Nie. Dlatego właśnie ludzkość czerpie swą wiedzę z internetu. Osobną sprawą jest znalezienie czegoś na poziomie wśród milionów wyników, ale jakoś sobie radzimy.
Wydaje się więc oczywiste, iż przeglądając tegoroczne statystyki najczęściej wyszukiwanych haseł w internecie, będziemy mieli podgląd tego, czym interesuje się ludzkość. Albo mieszkańcy jakiegoś kraju.
W błędzie jest ten, komu wydaje się, że w roku naznaczonym pandemią i najdziwniejszymi wyborami prezydenckimi w historii, wśród wpisywanych w Google haseł dominować będą związane z tymi tematami. Na świecie i w USA na pierwszym miejscu jest słowo "facebook". Tuż za nim "youtube" i "amazon". Słowa te dziwią nieco, bo mogą wskazywać na sporą nieznajomość zasady działania internetu, albo pełne uzależnienie od wyszukiwarki. W końcu wystarczyłoby dopisać ".com" i od razu wejść na poszukiwaną witrynę.
Dalej pojawiają się niewielkie rozbieżności. Na tyle jednak niewielkie, iż można założyć, że w internetowych poszukiwaniach mieszkańcy tego kraju nie różnią się bardzo od reszty globu. Wszystkich interesuje mniej więcej to samo. Nie, to nie to słowo… Pewnie wielu zaskoczę, ale chodzi o "pogoda". W globalnym zestawieniu na miejscu 6., podczas gdy w USA na 4.
W ubiegłym roku słowo "pogoda" w Polsce było na 1 miejscu listy najczęściej wyszukiwanych haseł. W tym pewnie będzie to "miękiszon", ale rok się jeszcze nie skończył i może ktoś wyskoczy z czymś lepszym, choć wątpię.
Zjeżdżając w dół listy mamy "yahoo", "translate", "hotmail", kilka innych stron i powszechnie znanych haseł, po czym na globalnej pozycji 24. pierwsze słowo nieanglojęzyczne, którym jest hiszpańskie "tiempo". Sprawdzam… znaczy "pogoda" lub "czas". Myślę, iż internautom chodziło o to pierwsze. Na miejscu 28. kolejne pochodzące z innego języka niż angielski - "погода". Chyba nie muszę tłumaczyć, większość miała rosyjski w szkole, nie? Co jest z tą potrzebą wiedzy meteorologicznej?
Koronawirus w globalnych wynikach wyszukiwań znajduje się na 34 miejscu (tuż przed "meteo"!), a w Stanach Zjednoczonych nieco wcześniej, bo na 21.
Ponieważ przeżywaliśmy wybory prezydenckie niemal jak pierwsze lądowanie kosmitów, wydawać by się mogło, że internet zarzucony zostanie pytaniami i hasłami z nimi związanymi. Nic bardziej mylnego. W pierwszej setce jedynym słowem nawiązującym do wyborów jest "trump", które uplasowało się na 61 miejscu, tuż za "pizza hut". Choć wpisujący je wcale akurat wyborami nie musieli się kierować, może szukali biografii prezydenta, jego strony internetowej lub hotelu.
A co z Bożym Narodzeniem?
Spójrzmy na najczęściej wpisywane w wyszukiwarkę Google słowa związane ze świętami Bożego Narodzenia lub w ich okresie. Wydawałoby się, że w Stanach Zjednoczonych, gdzie podobno ponad 80 procent mieszkańców na różne sposoby je obchodzi - traktując jako wydarzenie religijne lub kulturowe - wyniki będą choć trochę ze świętami związane. Hmm...
Mieszkańcy Alaski i Północnej Karoliny na przykład najczęściej pytają "Co to jest Boże Narodzenie". W ten sposób padł mit dotyczący wielkiej pobożności mieszkańców tych stanów.
Osoby zamieszkujące stan Delaware zwykle nie mają żadnych pytań związanych ze świętami, ale raczej z w wynikami meczów ligi NFL w tym okresie. Kolorado w czasie Bożego Narodzenia najczęściej wpisuje w Google hasło "sklepy alkoholowe otwarte w mojej okolicy".
Massachusetts, a zwłaszcza Boston, chce poznać "przepis na ajerkoniak". W większości pozostałych stanów najczęstszym hasłem w święta jest w ostatnich latach "netflix". W Illinois również. Akurat w to wierzę, bo większość znanych mi ludzi w święta nałogowo ogląda telewizję.
Alabama jak zawsze spóźniona. W wyszukiwarce w czasie Bożego Narodzenia jej mieszkańcy najczęściej wpisują "prezenty na ostatnią chwilę". Oklahoma niezależnie od pory roku i okazji nie potrafi pozbyć się niezdrowych nawyków, bo dominującym hasłem w wyszukiwarce jest tam w tym czasie "restauracje otwarte w święta". Nie, jednak można gorzej, niż serwować restauracyjny obiad w Boże Narodzenie, gdyż Luizjana nawet nie próbuje, wyszukując "fast food otwarty w święta". Nie ma to jak celebrować narodzenie Pana z colą, frytkami i cheesburgerem.
Jeszcze Hawaje, gdzie akurat mało kto przyznaje się do szczególnego obchodzenia świąt Bożego Narodzenia. Więc i wynik inny. Najczęstszym hasłem w 25 grudnia w zeszłym roku było tam "godziny otwarcia siłowni".
Jak widać każdy ma inne potrzeby, nawet w Boże Narodzenie. Tak bardzo się różnimy, że aż jesteśmy pod tym względem podobni. Pamiętajmy o tym i nie pozwalajmy, by nas to kiedykolwiek poróżniło.
Wesołych Świąt
Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.