Ludzie, którzy stale wszystkiemu zaprzeczają mają chyba ciężkie życie. Podejrzewam, że są wyczerpani nieustającą walką ze wszystkim i wszystkimi wokół. No bo jak tu normalnie funkcjonować, skoro trzeba każdego dnia na wszelkich dostępnych portalach społecznościowych zostawiać wpisy zaprzeczające niepasującym do obrazu świata informacjom. Zmian klimatycznych nie ma, pandemia została stworzona w celu obalenia Trumpa, ataki terrorystyczne w Nowym Jorku przeprowadził rząd, szczepionki są metodą kontroli mas… spisek, wszędzie spisek!
Teorie spiskowe nie są domeną określonej tylko grupy. Pojawiają się z prawej i lewej strony, a czasami obydwie strony tworzą wręcz przeciwstawne teorie. Weźmy na przykład prawo dotyczące okazywania dokumentu tożsamości podczas wyborów, co wprowadziło ostatnio u siebie wiele stanów. Jak się nad tym spokojnie zastanowimy, to wymóg wylegitymowania się przed oddaniem głosu nie powinien być sprawą kontrowersyjną. To wręcz normalne. Stanowi jednak źródło walki politycznej. Jedni są bezpodstawnie przekonani, iż podczas wyborów dochodzi do masowych nadużyć i oszustw, więc wymóg okazania ID jest konieczny. Drudzy dochodzą do równie odjechanego wniosku, iż wymóg ten to próba ograniczenia liczby głosujących głównie na demokratów osób starszych i biednych. Bo nie każdego stać - przekonują - na wydanie kilkunastu dolarów na zrobienie sobie dokumentu tożsamości raz na kilka lat. Serio??
Trudno sobie wyobrazić, że w dobie nieustannych lotów w kosmos, stacji kosmicznych, ostatnich przygotowań do podróży na Marsa, operujących nad nami tysięcy satelitów, gdy części rakiet same wracają na Ziemię i lądują w okręgu o średnicy kilkudziesięciu metrów, wciąż są ludzie poddający w wątpliwość lądowanie na księżycu. Do tego w świecie, w którym utrzymanie tajemnicy przez 3 osoby przez jeden dzień jest mało prawdopodobne, niemożliwe więc.
Podobnie z pandemią. Można bać się wirusa bardziej lub mniej, uważać na niego lub się nim nie przejmować. Nie można jednak w niego nie wierzyć, gdy na świecie zachorowało już ponad 38 mln. ludzi, z czego ponad milion straciło życie. W totalnie innej kategorii znajdują się ci, którzy nie tylko w niego nie wierzą, ale przekonani są, że to polityczny spisek.
Ostatnie kilkadziesiąt lat pokazało, że nie zawsze trudne do strawienia teorie były bezpodstawne. Kilka razy znalazły potwierdzenie i wywołały sporo zamieszania. Rzadko jednak te, które okazały się prawdziwe dotyczyły większej liczby ludzi i zwykle potwierdzenie znajdywały dość szybko. Ktoś porównał kiedyś powstawanie teorii tego typu do dziecięcej zabawy w głuchy telefon. Ktoś, gdzieś powie coś, co powtórzone sto razy przez kolejne osoby zmienia treść i nabiera cech afery. A potem taką przekręconą informację jeszcze bardziej dostosowuje się do własnych potrzeb i puszcza w świat. Bezkrytyczne przyjmowanie ich nie jest oznaką niezależnego myślenia, ale raczej łatwowierności.
Odrzucanie i przekręcanie faktów jest formą rozrywki dla jednych, sposobem życia dla innych. Dla reszty nie ma większego znaczenia tak długo, jak nie zagraża to zdrowiu i życiu bliskich. Bywa jednak różnie, bo starcia zwolenników i przeciwników teorii są coraz ostrzejsze. Ktoś, kto to wymyśla i rozpowszechnia, lubi manipulować innymi, czerpie z tego przyjemność. Ci, którzy kupują te bzdury i komentują na portalach to stado. Wiem, wkładając maseczkę i utrzymując przepisowy dystans od innych ludzi sprawiam wrażenie osoby, która poddaje się i bezkrytycznie wypełnia zalecenia. Ale to tylko tak wygląda na pierwszy rzut oka. Wystarczy się nad tym chwilę zastanowić. Nawet jeśli boli.
Miłego weekendu.
Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.