Początek pandemii dla wielu osób oznaczał dobrowolne lub przymusowe spędzanie większej ilości czasu w zamknięciu. Najczęściej we własnym domu, choć pewnie nie dotyczyło to wszystkich. Po pierwszym płaczu i zgrzytaniu zębami wiele osób postanowiło jakoś to pozytywnie wykorzystać. Na przykład realizując zaległe projekty w domu, czytając, gubiąc kilogramy, nawiązując kontakty z dawno niewidzianymi i niesłyszanymi znajomymi…
Znalazłem się w podobnej sytuacji. Nie mając co ze sobą robić poza domem, podjąłem się kilku zadań w jego wnętrzu. Po pół roku nadszedł czas, by zdać raport z osiągnięć.
Tężyzna fizyczna
Nie można nieustannie pisać o gubieniu wagi. Gdybym zaczął ją gubić wtedy, gdy pierwszy raz o tym pomyślałem, byłbym dziś cieńszy od włosa. A nie jestem. Nieeee. Więc tężyzna fizyczna brzmi lepiej, a w sumie cel podobny.
No więc po zamknięciu siłowni, co akurat miało na mnie niewielki wpływ, bo mimo posiadania karnetu bywałem tam rzadko, podobnie jak miliony innych postanowiłem ćwiczyć w domu.
Postanowienie rosło z miesiąca na miesiąc, by w końcu, pod koniec lata, zamienić się w działanie. Dziś mam już w domu – uwaga, korzystam ze słownika – orbitrek mechaniczny i ergometr wioślarski! Prezentują się doskonale. Podobno mają pomóc w nabieraniu tężyzny fizycznej. W zeszłym roku kupiłem odpowiednie buty i spodenki, więc lada chwila…
Na razie sporo czytam na ten temat i oglądam mnóstwo filmów instruktażowych i motywacyjnych. Najczęściej podczas posiłków, bo wtedy mam najwięcej czasu.
Projekty domowe
Wczesną wiosną zdemolowałem jedną z łazienek planując uczynić ją bardziej nowoczesną, ładniejszą, wygodniejszą, lepszą po prostu. Nie dam rady? Ja?! – grzmiałem widząc ironiczne uśmieszki wokół. Byłem jedyną osobą, która głęboko wierzyła, iż jest to zajęcie na dwa weekendy. Może trzy. Nie więcej.
Dziś chciałbym publicznie podziękować wszystkim, którzy nie chcieli się ze mną wtedy zakładać. Jesteście wielcy! Gotów byłem postawić na szali wiele, przekonany, iż najpóźniej do końca kwietnia projekt zostanie ukończony.
Nie jest jednak aż tak źle, bo w końcu udało mi się nieco projekt do przodu posunąć. Dziś wiem już na przykład, jaki rodzaj okna będzie tam najlepszy i w jakim kolorze pojawią się tam płytki ceramiczne. “Wiem” to jednak zbyt mocne słowo. Jestem bliski podjęcia decyzji dotyczącej koloru…
Więcej czytać
Z czytaniem to właściwie nie ma problemu. Pół dnia spędzam czytając coś. Problem w doborze tekstów, bo pochłaniania artykułów w internetowych wydaniach gazet nie można chyba nazwać wartościową lekturą. Chodziło oczywiście o książki. Zaległości były coraz większe, więc jak nadarzyła się okazja do ich nadrobienia postanowiłem skorzystać. Z dumą pragnę poinformować, że korzystając z kilku programów komputerowych, zamieszczanych w internecie recenzji, opinii czytelników i dostępności poszczególnych pozycji w księgarniach, stworzyłem listę tytułów, po które sięgnę w pierwszej kolejności. Planuję to zrobić wkrótce. Jak tylko znajdę nieco czasu.
Na razie, robiąc porządki w jednej z zapomnianych szaf, znalazłem swoje stare, przywiezione 30 lat temu z Polski komiksy. Skarb! Każda seria to prawdziwy klasyk. Jestem już w połowie…
Zarządzanie czasem
Ach, temat rzeka. Na szczęście nie tylko mój problem, więc czuję się nieco lepiej. Zacznijmy jednak od definicji, by ktoś, kto nie ma z tym problemu i określenia nie zna, wiedział o co chodzi. A chodzi o to, by optymalnie wykorzystywać swój czas w celu poprawienia wyników i wydajności, a tym samym poprawienia samopoczucia. Olbrzymi skrót, ale niech będzie. Od kiedy pamiętam, wszystkie czynności wykonywałem albo w złej kolejności, albo w niewłaściwym czasie. Na przekór mądrym ludziom, realizację zadań zaczynałem jak najpóźniej, zwykle w ostatniej chwili. Poza tym w pierwszej kolejności chwytałem się za projekty najłatwiejsze, choć wiadomo, że zostawia się je na koniec. Tak mi zostało do dziś. Jak z tym walczyć? Sięgając po dobre rady fachowców. A brzmią one tak: zrób listę, ustal terminy, przestań robić kilka rzeczy na raz, deleguj obowiązki, wykorzystuj przerwy, nagradzaj siebie.
Jak kazali, tak zrobiłem. Dzień zaczynam z listą określonych w czasie zajęć, następnie deleguję obowiązki, po czym się nagradzam. Od razu poprawia mi się samopoczucie…
Miłego weekendu.
Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.