Nie da się przeczytać wszystkiego, co każdego dnia wypluwa z siebie internet. Trzeba dokonać jakiegoś wyboru. Możemy skupić się na polityce, tematach zawodowych, hobby, zakupach, nowinkach technicznych, motoryzacji, ogrodnictwie, etc. Oczywiście, da się to wszystko zmiksować, ale wtedy żadnego tematu nie zgłębimy i dalej pozostaniemy niedoinformowani. Można też kierować się zainteresowaniami innych. Istnieją nawet programy, które same przeszukują otchłań internetu i znajdują dla nas artykuły najczęściej komentowane i polecane. Jeśli pod jakimś tekstem umieszczono tysiąc komentarzy, to chyba jest to ciekawsze od tekstu komentowanego przez 3 osoby, prawda? Niekoniecznie...
Postanowiłem poeksperymentować. W ustawieniach programu nakazałem, by informowano mnie wyłącznie o artykułach gromadzących rekordową liczbę komentarzy. Poprosiłem też, by ograniczono się do wyników w języku angielskim. Żadnych innych filtrów nie nałożyłem. Każdy temat, na każdym portalu i w każdej gazecie. Wskazałem przy okazji, by w wynikach umieszczono najpopularniejsze fora dyskusyjne, łącznie z poruszanymi w nich tematami. Z ciekawością czekałem kilkadziesiąt sekund na wyniki.
Wybory we Francji, prezydentura w USA, ekonomia światowa, terroryzm, ochrona środowiska, giełda, przestępczość, podróże – tego się spodziewałem.
Gdy zobaczyłem wyniki, chyba roześmiałem się na głos.
Jednym z najpopularniejszych okazało się forum poświęcone sposobom powiększania penisa. Nieustannie, od ponad 10 lat, każdego dnia pojawiają się tam nowe wpisy. Jest ich już kilka milionów. Popularna jest też żywa dyskusja dotycząca przewagi iPhona nad Androidem i odwrotnie. Ścierają się tam opinie użytkowników, fachowców, producentów, itd. Podobnie jak na wcześniej wspomnianym forum, jasnych wniosków brak. Liczne okazało się grono poszukiwaczy legendarnych stworzeń, ze wskazaniem na północnoamerykańskiego Sasquatcha, choć nie brakuje miłośników azjatyckiego Yeti i południowoamerykańskiej Chupacabry. Żywe zainteresowanie internautów wzbudza też artykuł porównujący uzbrojenie różnych armii świata, ale hitem okazało się pytanie: kto by wygrał - USA czy Rosja? Setki tysięcy komentarzy, zdjęcia, opisy. Niektórzy zapędzili się daleko, włączając do uzasadnienia swej opinii dane techniczne nieistniejących samolotów i czołgów. Niektórym nagminnie myliły się gry z rzeczywistością. Skoro o grach mowa... nic nie przebije ich popularności. Artykuły, komentarze, dyskusje dotyczące wymyślonych światów i wydarzeń okupowały większość miejsc w pierwszej setce wyników. Przeglądając je miałem wrażenie, że sam znalazłem się w nierzeczywistym świecie. Zwłaszcza, gdy pod koniec pierwszej setki najpopularniejszych tematów w internecie znalazłem dyskusję dotyczącą kiełbasy. Użytkownicy popularnego portalu próbowali rozstrzygnąć następujący problem: czy lepsza jest w stylu polskim, czy też włoskim. Niestety, wygląda na to, iż wygrała włoska, jako lepiej przyprawiona, bardziej uniwersalna, o wyrazistym smaku i szerszym zastosowaniu. Ale spokojnie, dyskusja trwa, wszystko się może zdarzyć.
Jakbyśmy na to nie spoglądali musimy dojść do wniosku, że ludzi poważne tematy nie interesują. Albo inaczej, dla większości z nas definicja poważnego tematu jest inna. Przyjęło się, że poważna dyskusja to taka, gdzie poruszane są sprawy polityki, ekonomii, religii, genetycznego modyfikowania żywności, szczepień, etc. Okazuje się, że porównywalne emocje wzbudza sposób parzenia herbaty, uzbrojenie fikcyjnej armii, przyprawianie kiełbasy, a przede wszystkim nasze sprawy intymne (tak długo, jak rozmowa jest anonimowa). Choć to też do końca nie jest prawdą. Te same osoby pozostawiają komentarze w różnych miejscach, ale wszystkie traktują tak samo. Czy rozmawiamy o groźbie zagłady nuklearnej, czy o sadzeniu rzodkiewki, do sprawy często podchodzimy lekko, bez głębszego zastanowienia nad zapisywanymi myślami i dalszymi konsekwencjami. Co innego palnąć głupotę na forum poświęconym serialom kryminalnym, co innego, gdy dyskusja toczy się wokół wprowadzenia nowej ustawy o ubezpieczeniach zdrowotnych.
W sieci panuje więc bałagan i dezinformacja. Trudno się czasami w tym wszystkim połapać. Dlatego kilka tygodni temu jeden ze znanych i opiniotwórczych felietonistów zamieścił na swej stronie pożegnalny tekst. Zaczynał się on tak:
„Drodzy przyjaciele,
ze smutkiem informuję, że kończę przygodę z internetem. Mimo radosnych i ciekawych lat z nim spędzonych, nadeszła pora na kolejny etap w życiu i karierze. Przede mną czas czytania dzieł klasyków i głębokich dyskusji w tradycyjnych kafejkach i w towarzystwie ludzi o podobnych zainteresowaniach. Nie chcę już, by przycisk „refresh” na klawiaturze komputera decydował o rozkładzie mojego dnia, a kolejne wpisy na blogach i na portalach społecznościowych wpływały na ciśnienie krwi i pracę serca. Poza tym od siedzenia przed komputerem boli mnie d....”.
Oczywiście był to tekst satyryczny, w najmniejszym stopniu nie zapowiadający żadnych zmian w życiu tego człowieka. Bez internetu i jego zawartości żyć się dziś nie da. Ale przy okazji był wyrażeniem smutku za tym, czego już nie ma – uporządkowaną dyskusją z faktami w tle.
Miłego weekendu.
Rafał Jurak
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.