06 sierpnia 2020

Udostępnij znajomym:

Podobno tego co się wydarzyło w przeszłości zmienić nie można, wręcz się nie da, a mimo to historia jest w szkołach na całym świecie przedmiotem podlegającym stałym zmianom i poprawkom. Oczywiście w różnych miejscach z różnych powodów i przez osoby o różnych poglądach i różnym poziomie historycznej wiedzy. Oczerniamy, wybielamy, wyrzucamy, uwypuklamy zależnie od potrzeb i aktualnie obowiązującej doktryny. Tylko starożytność zostawiamy w spokoju. Jako takim.

To Bonaparte powiedział kiedyś, że

“historia to wersja przeszłych wypadków, na które ludzie zdecydowali się zgodzić”.

Coś w tym jest. Problem w tym, że ludzie się zmieniają, w związku z czym nieustannie zmienia się uzgodniona wersja przeszłych wydarzeń.

Pamiętam, jak przed wielu laty podczas pobytu w innym stanie rozmawiałem z równie młodym człowiekiem (tak, też młody byłem wtedy) na tematy związane z historią współczesnej Europy, który obecną, zachodnią granicę Polski uparcie nazywał “tymczasową”. Okazało się, że jego nauczyciel od geografii opisując Stary Kontynent takim określeniem posługiwał się w odniesieniu do wszystkich granic obecnych Niemiec. Uczniowie nigdy nie zastanawiali się dlaczego. Tak mówi, tak jest i koniec. Pamiętam też, że nazwisko nauczyciela brzmiało Mayer lub Meyer, co w pewnym stopniu tłumaczyło jego emocjonalne podejście do tematu.

Niestety, mamy wiele interpretacji wydarzeń historycznych, w związku z czym od czasu do czasu pojawia się potrzeba sprostowania pewnych informacji i przywołania na nowo faktów. To w pełni zrozumiałe. Choć akurat w tym przypadku metody wydają się nieco przesadzone…

Mówię o naszym lokalnym polityku, stanowym reprezentancie, La Shawn Fordzie, który domaga się zmiany w programie nauczania historii w szkołach publicznych w naszym stanie. Żądania reform edukacyjnych nie są niczym nowym, cały czas ktoś się tego domaga i wciąż ktoś je obiecuje. Zwykle kończy się tak samo – tłumaczeniami braku pieniędzy.

W tym przypadku żądania są nowe, więc się nimi podzielę. Wcześniej raz jeszcze zaznaczę, iż mówię o polityku zajmującym miejsce w legislaturze Illinois, w części decyduje więc o naszym stanie i jego mieszkańcach. Wiele lat temu przestałem oczekiwać czegokolwiek od polityków, ale czasami są jeszcze w stanie niepokojąco zaskoczyć.

Zaczęło się od tego, że Ford doszedł do wniosku, do czego miał pełne prawo, iż lekcje historii zbytnio koncentrują się na osiągnięciach białych ludzi. Według niego, powinno być w programie więcej miejsca poświęcone osiągnięciom kobiet i mniejszości rasowych oraz etnicznych. Sugestia taka w obliczu ostatnich wydarzeń w kraju nie jest zaskoczeniem, podobne pojawiły się w innych stanach. Według mnie, jeśli Ford uważa, że tak jest, ma pełne prawo walczyć o zmianę jeśli uważa ją za słuszną.

Nie wnikam, czy ma rację, czy nie. Nie wypowiadam się na ten temat, bo nie zaliczałem programu historii w podstawowych i średnich szkołach publicznych Illinois, ani tematu tego nie zgłębiałem. Nie mam na ten temat opinii, po prostu.

Ale to druga część jego żądań wywołała u mnie bunt.

La Shawn Ford domaga się bowiem, by do czasu zmiany programu nauczania zgodnie z jego sugestiami, zlikwidować całkowicie przedmiot historii.

Mam powtórzyć? Proszę bardzo. Zlikwidować lekcje historii całkowicie, do czasu stworzenia nowego, zgodnego z jego postulatami programu nauczania tego przedmiotu. To może potrwać rok, dwa, może w ogóle nie dojść do porozumienia. Wtedy lekcji historii w ogóle mogłoby, według niego, nie być.

Rozumiem, że albo nauczamy jak on chce, albo historia w ogóle nie istnieje. Tu należy przytoczyć inny cytat, tym razem Churchilla: Jedyną rzeczą której uczy historia, jest to, że większości ludzi niczego nie uczy.

Obawiam się, że reprezentant Ford wielu sympatyków dla swego pomysłu nie znajdzie. Ani wśród władz oświatowych, ani nauczycieli, ani rodziców. Po pierwsze sam pomysł tymczasowego zawieszenia lekcji historii jest niedorzeczny i nigdy, ale to nigdy nie będzie zrealizowany. Po drugie, jak już zaczęli wskazywać niektórzy, Illinois ma akurat bardzo bogaty program nauczania tego przedmiotu.

Nie tylko zgodnie z rozporządzeniami legislatury, w której sam zasiada i głosuje, szkoły nauczają historii mniejszości rasowych i etnicznych, ale w ubiegłym roku zadecydowano, podpisano i wprowadzono do programu nauczanie na temat wkładu historycznego osób reprezentujących środowiska gejowskie, biseksualne oraz transpłciowe.

Ford sprawia wrażenie – zauważają niektórzy – jakby nie zadał sobie trudu poznania programu nauczania historii przed wysunięciem swych postulatów. Mało tego, jakiś czas temu złożył projekt rozszerzenia nauki o ruch na rzecz praw obywatelskich z lat 50. i 60., który doprowadził do zniesienia segregacji rasowej w USA. Super. Wszyscy powinni poznać historię tego ruchu. Problem w tym, że temat ten od lat znajduje się w programie nauczania i w podręcznikach.

Reprezentant Ford mnie nie reprezentuje. Zbiera głosy w innym okręgu, więc teoretycznie nie powinienem zbytnio martwić się jego niedociągnięciami. Problem w tym, że nie jest sam. W stanowej legislaturze zasiada 177 osób o różnych poglądach, potrzebach, ambicjach. Mam nadzieję, że nie wszyscy miewają podobne, rewolucyjne pomysły. Ale historia uczy, że jak się grupa polityków zbierze i zacznie za zamkniętymi drzwiami dyskutować, to różne z tego wychodzą potem rzeczy.

Miłego weekendu

Rafał Jurak
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

Polonez

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor