Prezydent Donald Trump podpisze w czwartek rozporządzenie wykonawcze mające na celu likwidację Departamentu Edukacji – poinformował Biały Dom. Zwolennicy tego kroku, w tym wielu konserwatystów, argumentują, że federalna kontrola nad edukacją jest zbędna, a przekazanie pełnej władzy stanom i lokalnym społecznościom zwiększyłoby efektywność systemu i lepiej odpowiadało na potrzeby uczniów. Krytycy ostrzegają jednak, że likwidacja departamentu mogłaby doprowadzić do chaosu w finansowaniu szkół i obsłudze kredytów studenckich, a także do jeszcze większych różnic w poziomie edukacji między poszczególnymi stanami, gdzie programy nauczania i dostęp do zasobów mogą się znacznie różnić.
Departament Edukacji, utworzony w 1979 roku, zajmuje się częściowym finansowaniem szkół publicznych, administrowaniem pożyczek studenckich oraz prowadzeniem programów wsparcia dla uczniów o niskich dochodach. Trump od dawna argumentował, że instytucja ta powinna zostać zlikwidowana, twierdząc, że szerzy ideologię „woke” i ingeruje w kompetencje stanów. Jego zdaniem edukacja powinna być w pełni kontrolowana przez władze stanowe i lokalne.
Przeszkody prawne
Zamknięcie Departamentu Edukacji wymaga zgody obydwu izb Kongresu, co może być trudne do osiągnięcia przy obecnym podziale mandatów w Senacie. Republikanie mają tam jedynie minimalną przewagę 53 do 47 głosów, a do zatwierdzenia tak daleko idącej zmiany potrzeba 60 głosów. W związku z tym administracja Trumpa może skupić się na ograniczaniu finansowania departamentu i przenoszeniu jego kompetencji do innych agencji rządowych.
Co z pożyczkami studenckimi?
Największym wyzwaniem jest przyszłość 1,6 biliona dolarów federalnych pożyczek studenckich. Rząd federalny sugeruje, że zarządzanie nimi mogłoby zostać przekazane Departamentowi Skarbu, Departamentowi Handlu lub Small Business Administration (SBA). Eksperci wskazują jednak, że tylko Departament Skarbu ma odpowiednie kompetencje do zarządzania długiem studentów, podczas gdy pozostałe instytucje nie mają żadnego doświadczenia w tym zakresie.
Zmiany mogą wpłynąć na studentów starających się o umorzenie zadłużenia. Dotychczasowe plany umarzania długów, takie jak te przewidziane dla osób o niskich dochodach czy niepełnosprawnych, mogą zostać zahamowane.
Sprzeciw i krytyka
Największe amerykańskie związki nauczycielskie, w tym American Federation of Teachers (AFT), ostro skrytykowały plan. W oświadczeniu AFT podkreśla, że administracja prezydenta atakuje dzieci z ubogich rodzin oraz uczniów z niepełnosprawnościami, jednocześnie przeznaczając fundusze na ulgi podatkowe dla najbogatszych.
Obrońcy planu twierdzą natomiast, że likwidacja departamentu pozwoli na zwiększenie efektywności zarządzania edukacją i zmniejszenie biurokracji. Zwolennicy reformy argumentują, że system edukacji powinien lepiej odpowiadać lokalnym potrzebom, a nie podlegać centralnej kontroli w Waszyngtonie.
Czy i kiedy zmiany wejdą w życie?
Na razie nie wiadomo, jak szybko planowane zmiany mogłyby wejść w życie. Jeśli Trump nie uzyska poparcia Kongresu, może kontynuować politykę cięć budżetowych i zwolnień w Departamencie Edukacji. W ubiegłym tygodniu administracja zapowiedziała redukcję niemal połowy personelu departamentu, co oznacza zwolnienie około 2 100 osób.
Likwidacja Departamentu Edukacji była od dawna marzeniem konserwatystów, ale droga do jego zamknięcia może być trudniejsza, niż spodziewa się prezydent. Tymczasem personel szkół oraz sami uczniowie i studenci pozostają w niepewności co do przyszłości systemu edukacji w USA.